30 stycznia 1933 roku Kanclerzem dawnej Republiki Weimarskiej został niepozorny mężczyzna urodzony w Braunau nad Innem. Wówczas żaden Niemiec nie spodziewał się, że 44-letni, niespełniony malarz zapisze najstraszliwszą kartę w historii tego kraju. Narodowo-Socjalistyczna Niemiecka Partia Robotników, której przewodził Adolf Hitler, bardzo szybko zaprowadzać zaczęła nowe porządki. Skrzętne eliminowanie opozycji i organizowanie siatki komórek współpracujących z partią, stanowiły podstawowe zadania nowej władzy. W tych okolicznościach zwykli obywatele zostali zmuszeni do opowiedzenia się po jednej ze stron. Na zwolenników nowej narodowej polityki Rzeszy Niemieckiej czekała świetlana przyszłość. Wrogowie Führera mogli liczyć na śmierć lub w najlepszym przypadku więzienie. Jeden wybór mógł przekreślić całe dotychczasowe życie. Właśnie przed takimi wyborami stają bohaterowie książki Hansa Hellmuta Kirsta pt.: „08/15 w Partii”.
W małym miasteczku Gilgenrode powstałym z połączenia dzisiejszej Ostródy i Dąbrówna organizuje się oddany Hitlerowi oddział Sturmabteilung (SA). Na jego czele staje miejscowy dentysta Heinrich Sonnenblum – człowiek ślepo oddany interesom partii. Pech chciał, że jego piękna córka Erika zakochała się w niewłaściwym w jego przekonaniu mężczyźnie. Johannes Breitbach, który skradł serce Eriki to nędzny poecina i reporter piszący do miejscowej gazety. W dodatku jego ojciec Richard trzyma swoją rodzinę jak najdalej od zachodzących w Prusach Wschodnich zmian. Czy odmienne przekonania polityczne to wystarczający powód, by rozdzielić naszych zakochanych? Ależ skąd! Na ratunek przybywa bowiem Konrad, brat Johannesa, który wbrew woli ojca postanawia zapisać się do NSDAP. Jego nieodłącznym atrybutem staje się biblia każdego „brunatnego”, czyli słynna już „Mein Kampf”. Dzięki wyuczeniu się na pamięć tej dość bełkotliwej książeczki, Konrad przechodzi kolejne szczeble inicjacji partyjnej i wykorzystuje swoich ideologicznych pobratymców, do sobie tylko wiadomych celów. Jakie skutki przynoszą jego działania i czy w końcu dojdzie do ślubu Eriki i Johannesa? Przekonajcie się sami!
W tym potoku książek mniej lub bardziej związanych z II wojną światową, trudno znaleźć takiego autora, którego opowieść czyta się z przyjemnością. Dlatego też, kiedy przeczytałam na okładce świetnie zapowiadającej się książki nazwisko jej autora, poczułam chwilowe zniechęcenie. Czy Niemiec może obiektywnie napisać historię przejęcia władzy przez Adolfa Hitlera? Otóż może. Co więcej, robi to znakomicie. Swoją książką „08/15 w Partii” autor rozpoczął cykl pięciu powieści obnażających wszystkie niemieckie mity narodowe. Być może dlatego nie cieszy się on sympatią wśród swoich rodaków. Nie mniej jednak Kirst zyskał uznanie czytelników na całym świecie. Nikt tak jak on nie przedstawia z ironią mechanizmu, który napędzał hitlerowską propagandę. Mechanizmu, w którym każdy, nawet najbardziej oddany Führerowi urzędnik obawiał się o własne życie. Wystarczyła tylko chwila nieuwagi i dobra passa dowolnego człowieka mogła obrócić się w druzgocącą porażkę.
Jak w takim niepewnym świecie radzą sobie nasi bohaterowie? Trzeba przyznać, że świetnie. Wbrew pozorom nie wszyscy wstępują do partii i zdobią swoje stroje swastykami. W Gilgenrode żyje wielu przeciwników nadchodzącego systemu, a pośród miejscowej ludności odnaleźć możemy również bogatego Żyda Sassa. Nawet on nie chce się poddać wrogiej propagandzie i mimo ogromnego majątku, postanawia nie opuszczać rodzinnych stron. Rzec by można, że w tym miasteczku obserwujemy ciszę przed burzą i tak w istocie jest. Aż do pewnego dnia, w którym zaczynają się tutaj zgony. Kto i dlaczego umiera? Tego już wam nie zdradzę.
Do wszystkich propagandowych elementów, którymi system hitlerowski kierował się od początków istnienia, Kirst dodaje od siebie kilka prozaicznych epizodów z życia Niemców. Jednym z nich jest postać Beaty Fischer. Ta miejscowa „femme fatale” owija sobie wokół palca wielu naiwnych mężczyzn. Jej wdziękom ulegają kolejno Richard Breitbach, jego syn Johannes, stary Sonnenblum, Sturmführer Keller i wielu, wielu innych. Nasza Beate nie jest jednak zdecydowana, z którym chciałaby dzielić życie. Dlatego też umawia się z wszystkimi i zwodzi panów, którzy gotowi są dla niej oddać życie. W końcu i jej historia będzie miała jakie zakończenie. Jeśli ciekawi was, który jeleń da się upolować pannie Fischer, to odsyłam do lektury.
Na koniec dodam tylko, że dawno nie czytałam tak świetnej książki jak „08/15 w Partii”. Kirst ani przez chwilę nie pozwala nam się nudzić. Wszystkie wydarzenia występujące w tej miejscami groteskowej powieści są przemyślane i niezwykle interesujące. Szkoda tylko, że kolejne kartki tak szybko zbliżają nas do zakończenia. A trzeba dodać, że i ono nie jest typowe. Dowiadujemy się bowiem, co stało się z bohaterami przed i po latach wojennej zawieruchy. Jeśli będziecie kiedyś mieli ochotę poczuć się Niemcem u progu działalności Hitlera, to polecam tę pozycję Kirsta! Atrakcje gwarantowane!