Zakończyła się trzecia wojna światowa. W przyszłości za sznurki pociągają korporacje. Sieroty wychowywane do idealnego życia, są uczone ograniczania emocji. Rząd dostarcza nawet specjalne leki hamujące entuzjazm, uśmiechanie się do drugiego człowieka jest dziwne i podejrzane. W nowej rzeczywistości nie istnieje religia, ani sztuka. Nie mamy dostępu do książek, muzyki, filmów, teatrów, galerii sztuki, internetu.
Właśnie w takim świecie, wychowywana w sierocińcu Weronika, rozpoczyna swoją wymarzoną pracę w korporacji. Już na samym początku wtajemnicza nas w swój stan umysłu, głowa pęka jej od wątpliwości w słuszność nowego systemu. Pojawia się agent tajnej policji Jan, jest on postacią tajemnicza do samego końca książki. Przez całą lekturę nie wiedziałam, czy darzy naszą bohaterkę uczuciem, czy jest podstępnym draniem, który knuje coś za jej plecami. Społeczeństwo się buntuje, akcja przenosi się do dzielnicy Wywrotowców, tam poznajemy kochaną staruszkę służącą dobrą radę i odważnego młodzieńca, walczącego o lepsze jutro.
Czy dla Weroniki oznacza to koniec samotności?
Anna Stokłosa poruszyła ciężki temat w obecnych czasach. Jak autorka może wpłynąć swoją lekturą na relacje społeczne czytelników?
W czasach (epidemii) spotkaliśmy masę postów i informacji na temat przytłaczającej samotności. Oczywiście towarzyszy ona ludziom odizolowanym. Od rodziny, przyjaciół, pracy. Jest ciężko, wiadomo należy dalej realizować obowiązki, ale nie każdy jest przyzwyczajony do home-office. Są profesje, w których wcale nie ma możliwości pracy w takich warunkach. Wiąże się to z kłopotami finansowymi, strachem przed tym, co przyniesie jutro. Problemy piętrzą się jeden po drugim, a końca nie widać. Jedyne co pozostało to uzbroić się w cierpliwość.
Całe szczęście, zdecydowana większość społeczeństwa, nie jest w rzeczywistości sama. Często mieszkamy z kimś bliskim pod jednym dachem. Nawet jeśli nie, to mamy rodzinę, przyjaciół, znajomych. Jest telefon, internet, dzięki temu możemy podtrzymywać z nimi kontakt. Zawsze dobrze zapytać jak minął dzień i poświecić kawałek popołudnia na rozmowy. Wspólnie dodajemy sobie otuchy, planujemy, pocieszamy się. Ten kontakt rzeczywiście ma wielką moc!
Co w takim razie z osobami chorymi?
Depresja, stany lękowe, nerwica, schizofrenia, choroba dwubiegunowa?
Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie samotność w czystej formie?
Z napływających wiadomości, wiemy, że wszelkiego rodzaju poradnie, gabinety, oddziały dziennie i ośrodki pomocy zostały zamknięte. Jest to problem na wielką skalę. Osoby z chorobami psychicznymi i różnego rodzaju zaburzeniami, często są samotne. Fizycznie samotne, rodzice umarli, nie udało im się założyć rodziny ani stworzyć stabilnego związku. Znajomi i przyjaciele już dawno się odwrócili, a może tak naprawdę nigdy ich nie było.
Ciężko jest wyobrazić sobie co dalej?
Nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania. Tak jak samotność może mieć różne oblicza, tak samo pomoc może przyjmować różne formy.
Autorka, swoim wspaniałym debiutem, otwiera szeroko oczy, uczy nas empatii. Najcenniejsze są lektury, z których można wysnuwać wnioski, odnajdywać ich sens w scenach życia codziennego.
Robiłam to już kilka razy, ponawiam swoje podziękowania:
Aniu, dziękuję! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, ta historia zostanie w moim sercu.
Tymczasem,
Katarzyna