Sięgnąłem po ten tom opowiadań Claire Keegan, bo bardzo spodobała mi się jej książka 'Drobiazgi takie jak te' i, prawdę mówiąc, wrażenia mam mieszane. Weźmy pierwsze opowiadanie, 'Powolna i bolesna śmierć', to historia o pisarce która udaje się do domu zmarłego noblisty, Heinricha Bölla; teraz to miejsce pracy dla pisarzy. Dla mnie to opowiadanie o niczym, fakt pięknie napisane, ale co autorka miała na myśli? Przeczytałem to opowiadanie dwa razy i dalej nic. Podobał mi się tylko jeden cytat: „Skrajem drogi mała pękata kura szła energicznie przed siebie z wyciągniętą głową, postukując stopami o kamienie. Była bardzo ładna, z białymi końcówkami piór, jakby się upudrowała przed wyjściem z domu.” W ogóle muszę powiedzieć, że napisane to zmysłowym, wysmakowanym językiem.
Za to drugi utwór, 'Prezent na pożegnanie', o kobiecie, która wyjeżdża z rodzinnej farmy do Ameryki, trochę mnie poruszył. Mamy tu kontrast, który występuje w paru innych opowiadaniach: na początku jest sielsko i pięknie, zwłaszcza poraża majestat natury i nagle dowiadujemy się o potwornościach dziejących się na farmie, trudno o większy kontrast.
W następnym utworze 'Przez błękitne pola' mamy również kontrast między wspaniałością i majestatem przyrody a chaosem i smutkiem w ludzkich sercach. Uderza samotność księdza – bohatera tego opowiadania.
Podobnie jest w opowiadaniu, 'Ciemne konie', tam z kolei mamy płacz po utraconych możliwościach, coś się bezpowrotnie skończyło. To też rzecz o ludziach samotnych w swojej rozpaczy.
Może najbardziej poruszyło mnie opowiadanie 'Córka leśnika' o ciężkiej pracy, wielkich nadziejach, które rozwiewają się w jednej chwili. To właściwie jedyny utwór z książki, który mi się spodobał.
Wreszcie opowiadanie 'Na skraju wody', jedyne dziejące się w Ameryce (dla pozostałych scenerią jest irlandzka prowincja) znowu cudownie napisane, ale jakby o niczym, oto student z czołowej uczelni odwiedza matkę, która wyszła dla pieniędzy za milionera, prymitywnego głupka, nasz student nie może się z nim dogadać, tyle. No i co?
Czytam w mądrych opiniach, że w tych opowiadaniach mamy napięcie między oszczędną i precyzyjną prozą a silnymi emocjami przez tę prozę opisywanymi. No tak, ale co z tego?
Powtarzam, wszystko to jest pięknie napisane i wspaniale przetłumaczone przez Dariusza Żukowskiego, ale ta proza mnie w większości nie porwała, jakaś jest zimna dla mnie, jakbym oglądał ludzi za szybą.