Jeśli chcesz dobrej polskiej fantastyki sięgnij po Kossakowską - tak brzmiały wielokrotnie powtarzane słowa. Bądź co bądź ta autorka uplasowała się dość wysoko w liście polecanych przez innych czytelników. Więc kuszona obietnicą kawałka dobrego fantasty sięgnęłam po "Rudą sforę", obiecująca okładka i logo wydawnictwa zapewniały mnie o słusznym wyborze. Cóż z tego wyszło? Można trochę wydedukować z tempa przeczytania, ponad 450 stron połkniętych w jeden dzień. Całe szczęście, że nastał weekend, bo nauczyciele goniliby mnie już naprawdę poważnie.
Nietypowość tej książki to przede wszystkim historia, z którą pierwszy raz spotykam się w powieściach. Chociaż naczytałam się dzisiaj negatywnych porównań do innych (wcześniejszych) powieści autorki, co by wykorzystywała swoje utarte schematy, ani trochę się tym nie przejęłam. Uczytuję namiętnie Trudi Canavan, która schematami ciągnie wszystkie swoje powieści, a mimo to nadal uwielbiam jej książki. W końcu, po co autor ma eksperymentować, skoro tak dobrze mu coś wychodzić? Czy Kossakowskiej wychodzi dobrze, nie wiem, bo nie mam porównania. Mimo wszystko, jestem pod ogromnym wrażeniem literackiego kunsztu tej autorki i już wiem, że kolejne powieści muszę przeczytać i mieć na swoich półkach.
Książka wydana została w 2007 roku, to już któraś z kolei książka tej powieściopisarki, lecz pierwsza, w której autorka w pełni wykorzystała swoje umiłowanie do mitologii szamańskiej i legend jakuckich. Kiedy powieści rozpoczyna swe dzieje spotykamy trzynastoletniego Ergisa, ciotecznego wnuka potężnego szamana Serkena Kiteja. Dziadek chłopca umiera pozostawiając swoje życiowe powołanie na barkach wnukach, którego same duchy wybrały na nowego szamana. Chłopak ma bardzo duży potencjał, lecz boi się objąć tak ważne stanowisko nie czując się przygotowany ani zdolny do sprawowania takiej pieczy. Sytuacje wykorzystuje podstępny Dyraja Bogoja udając inicjację i zostając nowym szamanem. Oszustowi młodzieniec przeszkadza, więc postanawia otruć Eriga. Chłopak trafia do Drugiego Nieba, gdzie musi przejść inicjację szamańską.
Łatwo się domyślić, że inicjacja nie będzie jedynym zadaniem młodzieńca. Zaczyna źle się dziać w Górnym świecie, kolejne nieba (jest 9 niebios) zaczyna atakować Ruda Sfora, o której nie wiadomo nic oprócz śmierci jaką za sobą niesie. Nie wiadomo skąd się wzięła ani kto ją stworzył, przerażające stworzenia zabijają i niszczą wszystko na swojej drodze wspinając się do co raz wyższych warstw niebios. W tej wielozadaniowej misji chłopcu będą towarzyszyć kolejno spotykane osoby, zostając przyjaciółmi i walcząc u jego boku. Tworzy się dość nietypowa wyprawa składająca się z chłopca, kulawego konia Bębeneka, tupilaka Iwaszki, Elleja Syna Wilka – słynnego wojownika oraz Tujarymę Kuo – wojowniczkę, córkę boga ognia. Na dokładkę, mój ulubiony stwór, niepozorny kikituk, służący zawsze nieocenioną pomocą.
Szło mi się gładko przez całą powieść, kunsztowny i bogaty język autorki powodował bardzo wyraziste i łatwe do wyobrażenia miejsca. Czasem ironiczne komentarze ubarwiały sytuacje, lecz przede wszystkim z wielkim sercem i zaciekawieniem brnęłam dalej by dowiedzieć się, o co właściwie tu chodzi. Streszczenie z tylnej okładki nie uprzedza nas przed tym, co znajdziemy w książce. Historia bardzo barwna i intrygująca, nietypowa jak na obecny kanon literatury fantastycznej, wręcz pękającej od wampirów. Pisarka bardzo zmyślnie prowadzi swoją książkę, widać, że lubi dokładne i rozbudowane opisy, co bardzo sobie cenię. Aż trudno mi uwierzyć, że zmieściła taką wyprawę w jednej książce. Chociaż czasem zastanawiałam się, co też jeszcze wymyśli, bo niby wszystko jest dobrze, ale zakończenie jeszcze daleko. To plus. Akcja nie staje w miejscu, ciągle pcha do przodu nie dając odetchnąć czytelnikowi, ale skupia całą jego uwagę.
Jestem wysoce usatysfakcjonowana spotkaniem z polskim fantasty, muszę stwierdzić, że jak polak chce, to potrafi. Na wzmiankę zasługuje piękne wydanie! Chociaż nadal nie mogę się określić czy wolę stare czy nowe wydanie "Rudej sfory", chyba będę musiała mieć oba wydania w domu. Bogato ilustrowana, do każdego rozdziału piękna ilustracja wykonana przez Dominika Brońka, wydanie na papierze ecru, piękna okładka, brak błędów. Fabryka Słów wydaje najpiękniejsze książki, bardzo pracowicie przygotowane. Ogromny plus!