„Rozum zna tylko pytania, serce zna tylko odpowiedzi”
A. Sileńska
Patrzę na tę książkę nie do końca obiektywnie, bo znam autorkę i poznałam ją w czasach przedpisarskich. To, co po lekturze wiem, to to, że nie napisał jej czat GPT ani żadna inna forma sztucznej inteligencji, bo ta książka to jest po prostu cała Aleksandra Sileńska. Jak mówi, tak pisze, jak się zachowuje, tak się tym dzieli. To jest książka szczera i prawdziwa. Świadectwo matki dla innych matek. Kusiło mnie od dawna, żeby zapytać autorkę czy dzieci psychoterapeutów są idealne i czy ich wzajemne relacje są nieskazitelne. Po tej lekturze pytać nie muszę.
Co trzeba zaznaczyć na początku, to książka dla mam mających dzieci- nie dla ciężarnych, nie dla planujących dzieci- nie mają szans jej zrozumieć. To jest książka dla mam, którym jest ciężko, które mają „hajnidy”, które nie mają babci czy niani na podorędziu, nie pamiętają kiedy ostatnio brały prysznic czy spały ciurkiem kilka godzin. I dla mam, które potrzebują uporządkowania zmian, jakie macierzyństwo wniosło w ich życie.
Książka jako skierowana do tej grupy jest napisana prostym (nie prostackim!) językiem, więc z dzieckiem na piersi, po nieprzespanej nocy idzie nadążać za wątkami. Zgadzam się z recenzjami, że język jest fragmentami patetyczny- ale raz: to książka motywacyjna, dwa: swiezoupieczone matki potrzebują takich słów. Co jest największym atutem tej książki, to to, że jest napisana przez Polkę, matkę 2 dzieci, z solidnym uniwersyteckim wykształceniem. Nie chodzi o zryw patriotyzmu, ale miałam w rękach już kilka poradników parentingowych napisanych w USA i no nie… chociaż jest w nich prawda, nijak nie przylega to do naszej kultury, wychowania, przekazanych wartości, homogennego genetycznie społeczeństwa, Polska Ameryką dziś nie jest, a u Aleksandry Sileńskiej przykłady z jej życia i życia jej klientek są normalne, codzienne i każda z nas się na podobą sytuację wcześniej czy później napatoczy. Objętościowo jest kojącą lekturą na 2 wieczory, autorka ma bardzo lekkie pióro, szybko się czyta. Korekta bardzo dobra, wpadły mi w oko błąd fleksyjny i brak przecinka… i to tyle na 240 stronach.
Bardzo fajnym pomysłem jest podzielenie treści na rozdziały dotyczące danego stanu: lęku, poczucia kontroli, kontaktów z innymi, samotności etc. Autorka pisze o swoich doświadczeniach, ja sobie myślę „o, też tak miałam!”, po czym czytam, że wiele jej klientek też tak miało. To dodaje otuchy w macierzyństwie, to poczucie, że nas jest z tym konkretnym utrapieniem sporo i że ono minie. A że przy okazji tysiące kobiet już przez to przeszły, to pada propozycja, co z tym zrobić. Przykład: złościsz się, bo za dużo rzeczy dzieje się na raz: dziecko woła, rozlewa się kawa, dzwoni telefon, gra radio. No i nie pada recepta: odetnij się od bodźców. Pada pytanie „czego TY w tej chwili dla SIEBIE potrzebujesz?”. Wszystkie komunikaty powinnysmy kierować do siebie, nie do świata- bo to siebie możemy zmienić, na siebie mamy wpływ. Jednak przy tym tytule o odnajdowaniu siebie w macierzyństwie bardzo brakuje mi ważnego i pomijanego w dyskusji społecznej tematu: seksualności kobiety po porodzie. Nie ma o niej ani słowa. Literalnie ani słowa. Jest luźne zdanie o tym, że martwimy się, że mąż widzi kilka dodatkowych kilogramów- bez związku z żadnym wątkiem. Może w 3. wydaniu pojawi się nowy rozdział?
Przedziwna rzecz dzieje się natomiast po jakichś 40% książki, a mianowicie tekst zostaje od tego momentu wielokrotnie przerywany nawet w połowie przenoszonego wyrazu szarym prostokątem z luźnymi myślami skierowanymi do czytelniczki. Tak miało być czy to błąd składania książki? Obstawiam to drugie. Generalnie nie bardzo też wiem czym ten tekst w prostokątach jest, bo jest od pierwszego rozdziału- początkowo myślałam, że to takie przesłanie od autorki do czytelniczki, potem, że może to treści z mediów społecznościowych autorki zaimplementowane w książkę? Mocno zaburza płynność czytania.
No i tak trochę wytknęłam, a przecież piszę to o 3 w nocy, bo książka tak mnie wciągnęła, że nie mogłam przestać czytać i skończyłam godzinę temu. Jak nie padnę, idę rozkładać po domu karteczki z wiadomą czytelniczkom treścią. Za inne ćwiczenia wezmę się od jutra. Afirmację przemyślę.
Przeczytajcie Mamy, ta książka zostanie Wam w głowie na dluuuugo.
Dziękuję za tę lekturę Autorce oraz Klubowi Recenzenta serwisu nakanapie.pl, z którego otrzymałam książkę.