Tron w ruinach recenzja

Kwitnąca róża, która usycha, bo brakuje jej wody tak w tym wypadku z braku mocnego władcy pogrąża się w beznadziei królestwo. Może go uratować tylko ona. Tylko, że ta ona (Finley) nie do końca dobrze się za to zabiera. Drugi tom tej jakże “smakowitej” baśni zaczyna się w tym samym momencie co się zakończył - płynna kontynuacja i przypadł mi do gustu (?). Forma komunikacji w formie listów naszych bohaterów to było coś uroczego. Myślałam, że tym samym akcja ich pikantnego romansu trochę zelżeje, jak bardzo się zdziwiłam, kiedy autorka zaczęła robić przeskoki w czasie nagle mija miesiąc, dwa tygodnie i bum historia idzie w złą stronę, dopiero przy końcu zaczyna wracać na właściwy tor.

Tak, zdecydowanie jest dla dorosłych, chociaż przy tłumaczeniu trochę zabrakło polotu w doborze słów. Wulgarne opisy seksu przeradzały się w komizm lub zostawały urywane w najlepszych momentach przez co wybuchałam śmiechem. Większość może być zniesmaczona ja się pośmiałam. Dodatkowo zaczęłam bardzo nie lubić głównej bohaterki. W pierwszym tomie ją znosiłam wydawała mi się dobrze dopasowana do historii, to w tej części mam wrażenie, że dupę z głową zamieniła dosłownie. Irytowało mnie jej zachowanie na każdym kroku – czasami zdarzyło jej się odskoczyć w dobrą stronę. Za to książę - ten zaczyna robić furorę. To, że myśli dolną częścią ciała wiemy wszyscy bardzo dobrze to jego historia okazuje się dość ciekawa przez co robi się interesujący i rzuca nieco światła na przebieg “baśni”.

Wątek klątwy i demonów powraca nam niestety dopiero na koniec. Sam jej zarys został nieco spłycony, brakowało większych rozwinięć. Poznajemy trochę bardziej świat, na który rzucono klątwę - nie jest on jakoś mega ciekawy, za bardzo go spłycono do podrzędnej roli. Za to magiczna roślina, o którą toczy się rozgrywka nabiera dobrego wymiaru. Ja to nazywam zielarstwem, a też połączono to z uzdrawianiem i bardzo dobrze to się wszystko zgrało.

Jak na to, że historia jest trochę mdła to szybko ją przeczytałam i nieźle się bawiłam. Niektóre niuanse się w głowie nie mieszczą, ale jest spicy. Dobra na odskocznie jak ktoś lubi czytać wulgaryzmy i ostre sceny seksu. Ja się uśmiałam! Czekam na trzeci tom.