Podczas czytania całkowicie odcięło mnie od rzeczywistości. Przez niecałe dwa dni, nie robiłam nic innego, niż czytanie pdf'a. No dobra: prawie nic nie robiłam, ponieważ nawet stojąc w kolejce czy jadąc autobusem, nie potrafiłam oderwać się od książki. I pisząc tę recenzję, boję się, że nie będę w stanie przekazać Wam, jak bardzo pokochałam tę historię.
W tej pozycji najbardziej zachwyciło mnie złamanie schematu oraz cały klimat powieści. A szczególnie ta spowita mrokiem i aurą niepewności część. W dodatku fabuła została tak poprowadzona, że przez większość czasu siedziałam z otwartą buzią. Totalnie nie mogłam uwierzyć, że powstała tak genialna książka. Wywarła ona na mnie ogromną ilość emocji.
“Zostałam tu uwięziona, jak księżniczka w wieży, ale mój książę to potwór w ciele Boga.”
Pierwszą był już wyżej wspomniany szok. W tej pozycji miałam styczność z elementami, których nie spotkałam jeszcze w żadnej innej książce. W głównej mierze to właśnie one przyczyniły się do tego, że tak bardzo przepadłam dla tej historii i dla napięcia, które wywoływały. Byłam bardzo niecierpliwa. Chciałam poznać już wszystkie tajemnice. I tak zrobiłam, jednocześnie tworząc w głowie coraz więcej pytań.
Zaskoczyło mnie również, z jaką lekkością, a jednocześnie precyzją została opisana historia. “Wycena” porusza trudne tematy, między innymi takie, jak wykorzystanie seksualne czy zniewolenie. Moim zdaniem tekst idealnie oddaje emocje, które powinien. Bywały momenty, że przez łzy, które utrudniały mi czytanie; musiałam robić krótkie przerwy.
Czułam również przerażenie połączone ze smutkiem. Bo tego, co spotkało Cassie podczas jej dorastania, nie życzyłabym nawet największemu wrogowi. I między innymi przez traumatyczne wydarzenia Cassie stała się niesamowicie silną, ale i jednocześnie bardzo skrzywdzoną, młodą kobietą. Szczerze podziwiam ją za to, że się nie poddała, pomimo że miała na to wiele okazji. Uparcie brnęła do przodu, szukając szczęścia.
Była całkowicie oddana swojemu starszemu bratu. Oboje wychowywali się w rodzinie zastępczej, wiec Tyler był jej jedyną rodziną. Poświęciła dla niego praktycznie wszystkie swoje marzenia. Zrezygnowała ze studiów i szkoły baletowej, aby przy nim trwać. Jednak jemu to nie wystarczyło. I było mi przykro z tego powodu, ponieważ on miał być jej oparciem, a nie powodem kolejnych problemów.
Jak już można zauważyć w książce, występuje cudowna kreacja bohaterów. Nie są oni idealni, posiadają swoje wady i zalety. A także traumy, które mocno wpływają na podejmowane przez nich decyzje. Wszyscy się w jakiś sposób wyróżniają, przez co z łatwością da się do nich przywiązać lub wręcz przeciwnie.
Z dużym zaangażowaniem śledziłam rozwijającą się dość specyficzną relację między Cassie i Gabrielem. Ale i również tą, którą stworzyła z Christianem. Dwóch różniących się od siebie mężczyzn i młoda kobieta, która bała się mówić o swoich pragnieniach…
I przypomnę tylko, że nawet pomimo uroczych momentów czy okazywanej troski, nie powinno się romantyzować relacji Cassie i Gabriela. Postała ona na bazie układu, który tak naprawdę nigdy nie powinien zacząć istnieć.
Po przeczytaniu ostatnich zdań miałam ochotę rzucić telefonem. Ale zamiast tego siedziałam i patrzyłam w ścianę, próbując ochłonąć. To, co się tam wydarzyło… Takie zakończenia nie powinny istnieć. Z ogromną niecierpliwością czekam na jesień, podczas której odbędzie się premiera drugiego tomu, w którym poznam dalsze losy bohaterów. A Wy czekacie razem ze mną?