Pobudzająca zmysły historia, która niejednokrotnie zaskoczy zwrotem akcji. Niebezpieczny romans z dużą różnicą wieku, który może przysporzyć niemało problemów. Bohaterowie, którzy samym swoim imieniem potrafią wywołać uśmiech na twarzy.
Tak określiłabym „Sinful” od @lenambielska w trzech zdaniach, ale to zdecydowanie za mało. Ta historia może wydawać się z początku zwyczajnym biurowym romansem z różnicą wieku. Jednak niech to Cię nie zmyli!
[współpraca reklamowa]
Losy Naomi i Victora tak bardzo wciągnęły mnie w swój świat i nie pozwoliły odejść, że w przeciągu trzech dni przeczytałam tę pozycję dwa razy. A po napisaniu tej recenzji prawdopodobnie sięgnę po nią po raz kolejny. Nawet po kilku dniach od skończenia książki, jej fabuła cały czas nie może wyjść mi z głowy. W różnych momentach przypominam sobie miłe fragmenty, które wywołują uśmiech na mojej twarzy lub te, które powodują ból i łzy.
Wielokrotnie już pisałam, jak bardzo uwielbiam styl pisania Leny i w tej książce również mnie nie zawiodła. Spodziewałam się, że historia może wywołać we mnie masę emocji, ale że aż tyle?
Podczas czytania zapomniałam o otaczającej mnie rzeczywistości, nawet o tym, że następnego dnia mam wykłady na uczelni, przez co zarwałam dużą część nocy, aby dokończyć tę historię.
Uśmiechałam się, śmiałam, płakałam, a nawet odczuwałam ból razem z bohaterami, do których bardzo mocno się przywiązałam
Victor — czterdziestopięcioletni biznesmen, który nie opuszcza topki na liście Forbes. Mężczyzna nazywany bezdusznym rekinem biznesu, skradł moje serce bezpowrotnie. Mimo ostrzeżeniu Leny, które zawarła na samym początku książki, poddałam się już na samym początku i zaczęłam rozpływać nad zachowaniem Victora w stosunku do Naomi.
Traktował Naomi z niezwykle dużym szacunkiem. Znał siebie na tyle, aby wiedzieć, które zachowanie może być dla niej krzywdzące (jak sam wspominał, niejednokrotnie spotkał się z sytuacją, w której starszy mężczyzna zmanipulował młodszą kobietę dla swoich korzyści). Zachwycał się nawet najmniejszymi gestami w jej wykonaniu. Był po prostu i d e a l n y.
Naomi – dwudziestojednoletnia młoda kobieta, która niesamowicie mi zaimponowała. Prawie przez całe życie najbliżsi podkładali jej kłody pod nogi, ale ona się nie poddała. Zawzięcie walczyła o siebie i swoją przyszłość. Wiedziała, czego pragnie i dążyła, aby to osiągnąć.
Fabuła została cudownie poprowadzona tak samo jak kreacja bohaterów. Autorka idealnie opisała widoczną różnice w wieku bohaterów. Pojawiały się momenty, w których Victor pokazywał swoje dłuższe doświadczenie życiowe, ale i również były sytuacje w których Naomi przekonywała go aby trochę odpuścił i pozwolił sobie na odrobinę rozrywki. Różnica wieku również była zauważalna w ich rozmowach, szczególnie kiedy Naomi używała młodzieżowych słów.
Pomimo to, bohaterowie idealnie się uzupełniali. Od samego początku była między nimi wyczuwalna chemia i wzajemny szacunek.
Zwroty akcji sprawiły, że z zapartym tchem pochłaniałam kolejne zdania historii, a na zakończeniu nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Ja chciałam więcej. Nie ja potrzebowałam więcej!
Bohaterowie drugoplanowi idealni dopełnili fabułę. Jednych polubiłam mniej a drugich bardziej. Jednak tak jak Victor moje serce skradli jego przyjaciele. W szczególności santo, które w moim odczuciu mogłam poznać bardziej od reszty. Jestem przeogromnie ciekawa ich historii w szczególności włoskiego przyjaciela Victora – Santo, zwanego również przez niego “Makaroniarzem”.