Tomasz i Nina Engelowie wybrali się w Karkonosze na urlop, by odpocząć od codziennego życia i pracy. Tomasz jest pisarzem oraz wykładowcą w Szkole Filmowej, a Nina tancerką w teatrze. Zachwyceni widokiem zza okien ich apartamentu wierzyli, że spędzą razem niezapomniane chwile w tym pięknym miejscu. Na początku nic nie wskazywało na to, by coś miało zepsuć ich plany. Na drugi dzień Tomasz budzi się, a przy nim nie ma jego żony, więc postanowił ją poszukać. Niestety – Niny w żadnym miejscu, które sprawdził, nie było. Mężczyzna rozpaczliwie poszukuje swojej kobiety, rozpytuje wśród pracowników hotelu, ale nikt jej nie widział. Co dziwne, na recepcji sugerują Tomaszowi, że rezerwacja była zrobiona na jedną osobę, a jego żony z nim nie było. Engel ma wrażenie, że ktoś sobie robi żarty, denerwuje się i martwi o żonę. W tym całym popłochu, Tomasz jest zdania, że pracownicy hotelu są w zmowie i zrobili Ninie krzywdę.
Dodatkowo, już pierwszego dnia pobytu w górach, Engel spotyka w barze natrętnego i nachalnego gościa, który koniecznie chce z nim porozmawiać i opowiedzieć swoją historię, która pomoże Tomkowi napisać książkę, która zwali z nóg czytelników i ponownie wróci na pierwsze miejsca sprzedaży. Tomasz zbywa natręta, jednak ten notorycznie obserwuje jego działania związane z poszukiwaniem żony.
Po zaginięciu dowiadujemy się, że Nina prowadziła pamiętnik, w którym opisywała ważne momenty ze swojego życia od dnia, w którym poznała swojego przyszłego męża. Tomasz był wdowcem, ponieważ jego żona zginęła w nieszczęśliwym wypadku. Engel napisał o tym swoją debiutancką powieść, która pomogła mu uporać się z tragedią. Skradł nią serca wielu czytelników. Niestety, druga pozycja autora już nie była tak dobra i spotkała się z dużą krytyką. Pracownicy hotelu nie rozumiejąc oskarżeń o ukrywanie żony Tomasza, sugerują, że może on się wybielać w ten sposób, by odsunąć wszelkie podejrzenia od siebie. A to dlatego że ta cała sytuacja z zaginięciem żony, miałaby służyć upadłemu autorowi, ponowny sukces. W ten sposób, po 16 latach wraca zamknięta sprawa śmierci Ewy – pierwszej żony Tomasza.
Engelowie przed ślubem zdecydowali, że nie chcą mieć potomstwa. Tomasz miał bardzo ciężkie dzieciństwo – jego ojciec był tyranem, latami znęcał się nad nim. Miał go za śmiecia, który do niczego się nie nadaje. Tomasz spełniał wszystkie prośby ojca, jednak ten nigdy nie był z niego dumny, nawet, gdy Tomasz stał się 50 letnim mężczyzną. Wychowanie w takim rygorze i z dużą ilością przemocy zarówno psychicznej jak i fizycznej przyczyniło się do problemów Tomasza.
Nic więc dziwnego, że mężczyzna nie chciał przedłużać rodu, w obawie przed tym, że mógł odziedziczyć cechy swojego ojca i popełnić jego błędy. A jednak… pierwszego dnia wypoczynku w górach, Tomasz zauważył w torbie Niny karteczkę od lekarza. W ten sposób dowiedział się, że… zostanie ojcem. Ten fakt go nie ucieszył.
Autorka w tej powieści pokazała jak umysł potrafi płatać figle. Jak przemoc nawet sprzed laty może mieć wpływ na dalsze funkcjonowanie w społeczeństwie. Choć głównemu bohaterowi bardzo współczułem, bo cała ta opowieść jest po prostu smutna. Nie można oczywiście tłumaczyć złego zachowania ze względów przeszłości i podłości, która go spotkała. Ale to trudny temat, do przemyślenia. Na pewno po tę książkę powinny sięgnąć osoby, którym ciągle jest mało, starają się tworzyć idealizowany obraz siebie, czy rodziny, stosując nieodpowiednie do tego warunki. „Apartament” jest właśnie następstwem tego, co powinno być w środowisku uznawane za niedopuszczalne.
Po genialnym „Niewybaczalne” – poprzedniej powieści Izabeli Janiszewskiej, byłem bardzo ciekawy, czy autorka ją przebije. Moim zdaniem było to bardzo trudne do zrobienia, ale… zrobiła to. To dopiero piąta książka napisana przez Janiszewską, a już drugi raz siedziałem osłupiały.
W 2023 roku ukaże się kolejny tytuł autorki, na który czekam z niecierpliwością. Izabela Janiszewska podnosi sobie poprzeczkę coraz bardziej i trzymam kciuki, by właśnie w ten sposób przebiegała jej kariera w świecie literackim.