Quentin dla przyjaciół po prostu Q niedługo kończy szkołę średnią. Nie były to najlepesze lata dla chłopaka, jednak wszystko może się zdarzyć nawet w ostatni miesiąc. Q zawsze był zakochany w Margo Roth Spiegelman. Piękna, otoczona wianuszkiem przyjaciół, które są na każde jej skinienie. Ona sama jest zbuntowana, a w szkole krążą opowieści o jej ucieczkach. Quentin nigdy nie zapomni, że lata temu przyjaźnili się. Nadal są swoimi sąsiadami pomimo, nie rozmawiają już jak dawniej, nie są przyjaciółmi. Mimo, że spędzili wiele chwil w swoim towarzystwie, pewne wydarzenie połączyło ich, a jednocześnie oddzieliło stając się tym samym dla siebie obcymi ludźmi.
"Może zasługiwała na to, żeby o niej zapomniano. Jednak ja nie potrafiłem o niej zapomnieć.”
Q wiedzie monotonne, życie dopóty, dopóki nie zjawia się w póżno wieczorem w jego oknie nie kto inny jak Margo. Ona sama, jest ubrana w strój nindży i decyduje się na wyprawę, w której musi pomóc jej Q. Razem przez całą noc, współpracują i kończą zwariowany plan Margo. Po tej wspólnej przygodzie chłopak ma nadzieję, że coś się zmieni i znowu będą przyjaciółmi. Rano dziewczyna nie zjawia się w szkole i tak przez kolejne dni. Q dowiaduje się, że Margo znowu zniknęła, jednak przeczuwa, że to nie jest kilkudniowa wycieczka. Wierzy, że musi ją odnaleźć i dowiedzieć się kim jest tak naprawdę Margo.
„Nieważne, jak bardzo życie daje człowiekowi w kość, zawsze jest lepsze niż to drugie”
Pierwsza książka "Gwiazd naszych wina" okazała się sukcesem. Ja również tak jak wielu innych pokochałam historię Augusta i Hazel. Dlatego również sięgnęłam po "Papierowe miasta" i okazuje się, że jak dla mnie była to jeszcze przyjemniejsza opowieść niż "Gwiazd naszych wina".
Quentin postać wspaniała i jednocześnie ciekawa. Nie jest wyidealizowanym, ani przebojowy. John Green stworzył postać po środku. Q pomimo tego, że nie jest idealny sprawia wrażenie realnego. Wie co by chciał od życia i jak ma się zachować. Margo, czyli królowa szkoły. Sprawia wrażenie idealnej osoby, z niezwykłymi przeżyciami. Jednak im bliżej poznajemy osobowością i całą Margo wiemy, że nie jest idealna. Po prostu zwykła dziewczyna, która ma niestworzone wizje.
Radar i Ben to postacie drugoplanowe, których przyjaźń z Q jest prawdziwą przyjaźnią i obaj dostarczają nam humoru i dobrej zabawy.
Postacie są świetnie wykreowane, a książka z nimi wszystkimi zapewnią dobrą zabawę.
„Pójdziesz do papierowych miast i nigdy już nie powrócisz.”
"Papierowe miasta" to lektura, która opowiada o poszukiwaniu siebie i własnego miejsca na ziemi, by znaleźć zwój własny kąt i swą osobowość. Opowiada o tym, że nikt nie jest idealny, że taka osobowa jest nieprawdziwa. Idealna osoba może mieć więcej problemów niż ty i że nigdy nie jest taka jak nam się wydaje. Na osobowością wpływa otoczenie i ludzie. To jest to co chce nam przekazać autor.
Pierwsze kilkadziesiąt stron, to zwykłe kartki i wstęp, który mógł to każdej przypadkowej opowieści. Dopiero później zaczynają się nam pytanie. Dowiadujemy się nieco o Papierowych miastach i ludziach. Tu zaczynają się nam już pytanie.
Co jeszcze jest plusem książki? Wszystkie wskazówki Margo. Mnie najbardziej intrygował co się stanie gdy dowiedzieli się "o tym i o tym" i "co z tego wyniknie". Autor stara się nam jak najbardziej zaintrygować wskazówkami i całą historią.
John Green pisze z lekkością nie ma tam żadnych wymuszonych scen. Pisze tak, że wszytko jest przejrzyste i co ważniejsze prawdziwe. Wygląda jakby John Green pamiętał swoje życie gdy miał tyle lat co bohaterowie. Jakby pamiętał o swoich pytaniach, o znajdowaniu swojego miejsca i tworzeniu życia.
Na mój największy plus zasługuje część trzecia, w której najwięcej się dzieje i dowiadujemy się odpowiedzi. Również wszystkie sceny w samochodzie są przezabawne, a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Czytelnikowi wydaje się, że siedzi obok Q, Bena itp. i przeżywa te przygody z nimi.
„Możesz się przekonać, jakie to wszystko jest sztuczne. Nie jest nawet na tyle trwałe, by je nazwać miastem z plastiku. To papierowe miasto.”
Jak mogę podsumować "Papierowe miasta"? Jest to opowieść skłaniająca do refleksji, wciągająca i zabawna. Nie ma zbytnio momentu w którym będzie można się nudzi. Ja sama tak się wciągnęłam, że przeczytałam w jeden wieczór. Pomimo tego, że "Gwiazd naszych wina" nie można porównać do "Papierowych miast" ja skłaniam się, że "Papierowe miasta" okazały się dla mnie ciekawszą i lepszą lekturą niż "Gwiazd naszych wina".
Długo nie zapomnę przygody Q i Margo bo jej się nie da zapomnieć. Wszyscy fani pierwszej książki Johna Greena muszą koniecznie sięgnąć po drugą bo nie da się obojętnie przejść obok niej.
"To była słaba struna, fakt, ale jedyna, jaka mi pozostała, a każda papierowa dziewczynka potrzebuje choć jednej struny, nieprawdaż?"