Niektóre książki zachwycają nas, dzięki fabule, inne oczarowują akcją i bohaterami. Są jeszcze takie, w których akcja może się ciągnąć, a i tak czyta się kolejny, kolejny i kolejny rozdział, aż do tego ostatniego. Szklany tron jest to opowieść trochę inna, nie dzięki tylko ciekawemu pomysłowi, ale także, całemu wykonaniu i tego "czegoś" co sprawia, że nie można się oderwać na długi czas od książki.
"Przecież biblioteki kryły mnóstwo pomysłów, a nowe pomysły stanowiły najgroźniej, najbardziej niebezpieczną broń świata"
Celaena Sardothien jest, a raczej była najlepszą zabójczynią w całym kraju. Szkolona od ósmego roku życia przez Króla Złodzieji, bynajmniej zasługuje na ten tytuł. Jednak została zdradzona i złapana, odsiaduje wyrok w kopalni soli. Teraz po roku niewolniczej pracy ma cień szansy na wolność. Król organizuje zawody, w których złodzieje, zabójcy, żołnierze będą rywalizować o tytuł Królewskiego Obrońcy. Celaena godzi się na tą propozycje. Albo uda się jej wygrać i po czterech latach służby królowi odzyska wolność, albo zginie z rąk uczestników. Przy boku dowódcy straży przygotowuje się do prób. Jednak wszystko zaczyna się komplikować gdy ginie jeden z uczestników, a po nim następny.
Czy Celaena odkryje kto stoi za zabójstwami? Czy uda jej się zostać Królewskim Obrońcom i zazna wolności?
„- Masz straszne blizny - rzekł cicho.
Zabójczyni oparła dłoń na biodrze i podeszła do drzwi garderoby.
- Wszyscy nosimy blizny, Dorian. Jedyna różnica polega na tym, że moje są bardziej widoczne od innych.”
Pierwszy raz widząc zapowiedzi, stwierdziłam, że to nie jest dla mnie książka. Później kupiłam tą książkę. Co mnie przekonało? Jedyny egzemplarz jaki był w tym czasie dostępny.
Wreszcie rozpoczęłam historię, nie wiedząc czego się spodziewać.
I się oczarowałam, już wiem, że reszta książek z tej serii będzie pewnie tak samo wspaniała jak pierwsza część, którą pokochałam.
Historią opowiada o młodej assassynce, która z pewnością zasługuje na tytuł najlepszego zabójcy. Jednak okazuje się, że w Szklanym tronie nie spotkamy tylko rozlewu krwi. Właściwie nie ma tutaj nic co mogłoby przerazić w swojej, brutalności oprócz trzech morderstw. Nie ma, jakiś tragicznych wydarzeń. Spotkamy natomiast intrygi dworskie i politykę w całej swej okazałości.
Jednak ci, którzy nie przepadają za takimi plusami tej książki spotkają z pewnością humor, który przewija się w dialogach. Ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
"Światło i mrok. Życie i śmierć. Gdzie jest moje miejsce?"
Celaena pomimo, że ma dopiero siedemnaście lat ma umiejętności, jakie powinien mieć każdy zabójca najlepszy zabójca. Pierwsze wrażenie jakie robi na nas ta dziewczyna to niebezpieczny, sprytny i pozbawiony uczuć człowiek jest także wyrachowana i ma nieposkromiony charakter. Jednak gdy poznajemy ją bliżej żałujemy, że tak myśli nas nachodziły. Wraz z uciekającymi stronami książki, Celaena pokazuje, że jest wrażliwa, odważna, umie bronić swojego. Postać zyskała u mnie wielki plus. Tak samo jest z księciem - Dorianem i dowódcą straży - Chaolem.
Dorian jest zabawny, pewny siebie i niezwykle przebiegły(chodzi o inną przebiegłość)
Chaol ma dość trudny charakter, ale i tak pokochałam go jak Doriana.
Pani Sarah J. Maas wykreowała wspaniałych bohaterów, którzy trafiają do serc czytelników z bardzo małym trudem.
" Bez względu na to, co się zaraz wydarzy - powiedziała cicho - chcę ci podziękować
Kapitan przechylił głowę
- Za co?
(...)
- Za to, że dzięki tobie moja wolność nabrała sensu"
Intrygującymi momentami w książce są wszystkie tajemnice, zagadkami, mroczne sekrety, jakie pojawiają się w tej książce. Może akcja jest momentami mozolna wręcz przynudza, jednak wszystko nagradzają tajemnice i o dziwo.. uczucie pomiędzy bohaterami.
Akcja porywająca nie jest, czasami bardzo mało musi się wyjaśnić pomiędzy kilkoma rozdziałami, jak pisałam wcześniej ta opowieść ma to "coś", że jak się zacznie trudno oderwać się.
Miłość. Nie raz bohaterka patrzy w oczy chłopaka i się w nim zakochuje. Normalnie "grom z jasnego nieba" nie wsytępuje. Nie lubię czegoś takiego. Tutaj Pani Sarah J. Maas tworzy powoli więzi i uczucia między bohaterami. Nie trzeba się męczyć z miłością od pierwszego wejrzenia, tylko z uczuciem, które następuje powoli. Bardzo mi się spodobał ten oto ów pomysł, dzięki któremu czytałam z przyjemnością.
Styl autorki jest przyjemny i lekki. Nie występuje tutaj zbyt rozbudowane opisy miejsc, ani postaci. Autorka zostawia nam to wyobraźni. Cały też pomysł ze szklanym zamkiem był wspaniały i niezwykle ciekawy. Warto wspomnieć o jeszcze jednym pomyśle, którym się zachwyciłam, czyli stroje. Rzadko kiedy można spotkać opisy stroju. Może to zależeć od epoki, jednak autorowie nie mają żadnych akapitów poświęconych sukniom. Tutaj okazuje się, że autorka ma niezwykłą wyobraźnię i świetny gust.
"(...) Czy śmiałaby się, wiedząc, że inne wartości oraz inni ludzie staną się dla niej równie cenni jak wolność?(...) Być może istniały również inne powody, aby stanąć jutro do walki. (...) A być może... Być może chciała tu zostać z innych względów niż szansa na odzyskanie wolności? W to owa zabiedzona, wygłodzona zabójczyni z Endovier nigdy by nie uwierzyła."
Szklany tron mnie oczarował i mogę go polecić każdemu, kto szuka książki, która ma to "coś". Ja sama nie mogłam oderwać ani na chwile od przygód Celaeny i skończyłam tego samego dnia, którego zaczęłam. Czekam z niecierpliwością na kolejne pięć części i mam nadzieję, że wyjdą jak najszybciej bym mogła towarzyszyć Celaeny w jej przygodach.
"Nie będę się bać"