Fani kryminałów i thrillerów mogą poczuć się dziś jak w raju, dzięki wielu cudownym premierom. A skoro już o raju mowa, to Ryszard Ćwirlej zaprasza na "Niebiańskie osiedle".
Sięgając po tę książkę, nie miałam żadnych sprecyzowanych oczekiwań, choć po lekturze "Wszyscy słyszeli jej krzyk" wiedziałam, że mogę liczyć na doskonały warsztat pisarski i byłam bardzo ciekawa jak pan Ryszard, mistrz kryminałów retro, poradzi sobie z akcją osadzoną we współczesności. Zaczęłam więc od przeczytania opowiadania "Niebiański dom" opublikowanego w "Awersie" i mój apetyt mocno się zaostrzył.
Nie będę Was trzymać w niepewności - to powieść jedyna w swoim rodzaju. Czegoś takiego zwyczajnie jeszcze nie było, ale na szczęście ma powstać cała seria. Obraz polskiego społeczeństwa ukazany na wielu płaszczyznach, przedstawiony w humorystyczny sposób, bez upiększeń, ale i bez karykatur. Z całą pewnością nie jest to lektura dla osób przewrażliwionych na punkcie narodowościowym i kościoła jako instytucji, ani dla fanów pewnej stacji telewizyjnej i rozgłośni radiowej. Choć z drugiej strony, może dzięki tej książce nabraliby dystansu do swoich poglądów.
Akcja wspomnianego wcześniej opowiadania toczy się kilka miesięcy wcześniej niż ta w powieści, ale jest ono niemal w całości przytoczone wtedy, gdy wydarzenia w nim opisane stają się istotne dla fabuły.
Głównym bohaterem określa się Marcina Engela, dziennikarza śledczego, działającego w duecie z Kamilą Frydrych, chodzącą encyklopedią. Ale jeśli myślicie, że są związani zawodowo i prywatnie, to niestety muszę Was rozczarować, jest jeszcze Dżesi, czy też Zembi, dziewczyna Marcina, wpisująca się doskonale we wszystkie stereotypy związane z modelkami. Mężczyzna jest jednak wpatrzony w nią jak w obrazek, mimo że znacznie odbiegają od siebie poziomem intelektu.
Jednak show dziennikarzowi kradnie Matylda i w mojej pamięci to ona zapisze się jako kluczowa postać. Emerytowana milicjantka, czytająca namiętnie kryminały, paląca papierosy tylko w kuchni i popijająca jedynie dobrą whisky, jak się pewnie domyślacie, nie ma nic wspólnego z utartym wizerunkiem babci. Marcin wynajmował u niej pokój, gdy studiował i na początku swojej zawodowej drogi. Teraz zamieszkał u niej jej prawdziwy wnuk Franek, który poszedł w jej ślady i został policjantem. Ważną rolę w całej historii odgrywa także jego dziewczyna Jowita, pracująca dla komendy w Pile.
Tytułowe "Niebiańskie osiedle" to wyjątkowy projekt dedykowany dla osób starszych i głęboko wierzących, szczególnie tych, które miesiąc w miesiąc wspomagają pewne radio, bo potwierdzenia przelewów są traktowane jako świadectwo oddania religijnego. W całym kraju mają powstać osiedla, gdzie będzie się żyło jak w raju. Ale jest też oferta specjalna i to właśnie ona stanie się przedmiotem śledztwa dziennikarskiego i policyjnego. Babcia Matylda też nie będzie tylko bierną uczestniczką wydarzeń.
Dawno tak dobrze nie bawiłam się, czytając kryminał, bo mimo humorystycznego zabarwienia, nie nazwałabym tej powieści komedią. Wyraziści, świetnie skonstruowani bohaterowie, rosnące napięcie, brak zbędnych opisów, żywe, pełne doskonałych ripost dialogi, świat, który znamy z naszej codzienności. Ta powieść to doskonały dowód na to, że nie można szufladkować pisarzy. Ryszard Ćwirlej sprostał wyzwaniu i najwyższa pora odkleić od niego łatkę autora kryminałów retro. Pisząc o okresie międzywojennym musi bazować na przekazach innych, a tym razem mógł stworzyć książkę na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji. I zrobił to fenomenalnie. Chcę więcej.
Moje 9/10.