Racer recenzja

„Racer” to siódmy tom serii „Real”. Czy wiedziałam? Oczywiście, że nie! Skuszona okładką, ogromnie chciałam ją przeczytać! A to, że to ostatnia część cyklu, dowiedziałam się dopiero po jej skończeniu :P na szczęście, książki nie są ze sobą połączone, więc tę można czytać osobno. W ogóle pierwszy raz też spotykam się z tematyką formuły 1 w książkach i choć totalnie mnie ona nie interesuje i się na niej nie znam, książka i tak mi się podobała.

Lana wraz z rodziną chce wziąć udział w zawodach formuły 1, ale potrzebuję nowego zawodnika. Kogoś kto zdecydowanie zna się na rzeczy, szybkiego, zawziętego i dążącego do sukcesu. Leci do St. Petersburga na Florydzie, by obejrzeć zawodników IndyCar podczas treningów przed rozpoczęciem sezonu. I tak poznaje Racera Tate’a, który zawodnikiem formuły 1 nie jest, ale jest genialnym kierowcą wyścigowym…. w rajdach ulicznych. Czy Tate podoła nowemu wyzwaniu i rodzina Lany zdobędzie puchar?

Tę książkę czyta się w zastraszającym tempie. Jest lekka, niewymagająca, a styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu. Dlatego ledwo zaczęłam, a nawet nie wiem kiedy i byłam w połowie książki. Co więcej, podobała mi się do tego stopnia, że moje myśli cały czas do niej wracały. I choć miałam czytać w międzyczasie inną książkę, to skupiłam się całkowicie na tej. Ale nie była ona tak do końca idealna, bo od połowy, trochę było już za słodko. Od początku między bohaterami panowało napięcie, przyciąganie, ich pochody i myśli – wszystko to było fajne. Dopóki nie doszło do zbliżenia i zaczęło się robić bardzo cukierkowo.

Autorka w swojej książce poruszyła temat choroby dwubiegunowej, co również bardzo mnie zainteresowało. Szkoda tylko, że przedstawiła to w tak okrojonej wersji, bo dodając trochę więcej, książka byłaby o wiele lepsza i przysparzała wielu więcej emocji. Nie powiem, lubię takie dramaty w książkach, przez które serce bije mi szybciej i tego tutaj mi trochę zabrakło.

Na sam koniec – sceny erotyczne. Uff, było ich dużo… i jeśli o mnie chodzi, to trochę za dużo :P miały nadawać smaku i pikanterii, a im dalej, tym miałam wrażenie, że zostały wprowadzone tylko po to, żeby zapchać tę historię. Pomimo tych wszystkich „ale”, ksiązka „Racer” podobała mi się i dobrze spędziłam przy niej czas.