Pierwszą część Serii Niefortunnych Zdarzeń spotkałem wiele miesięcy temu w bibliotece publicznej we Wrocławiu. Ani okładka, ani opis nie przyciągały mnie szczególnie. Wiele znajomych osób bardzo polecało lekturę, mimo, iż uważałem ją za nieco dziecinną i naiwną. W końcu, po wielu dobrych opiniach - również w internecie - sięgnąłem po "Przykry Początek".
Książka została napisana przez Daniela Handlera (lepiej znanego pod pseudonimem Lemony Snicket). Pisarz urodził się w 1970 roku w San Francisco w USA. Oprócz „Serii Niefortunnych Zdarzeń” opublikował również pozycje, takie jak: Basic Eight (1998), Watch Your Mouth (2000) i Adverbs (2006). Ostatnia z nich została przetłumaczona na język polski.
Powieść opowiada o Wioletce, Klausie i Słoneczku, którzy dowiadują się od bankiera Poe, że ich rodzice zginęli w tragicznym w skutkach pożarze w ich własnym domu. Jest to początek tragicznej historii o sierotach mieszkających u wuja Olafa, osobie niesamowicie podłej, która w stanie jest zrobić wszystko, aby zagarnąć majątek rodziny Baudelaire, który prawnie należy do czternastoletniej Wioletki. Jedynym sposobem aby to uczynić jest zmuszenie dziecka do poślubienia zwyrodnialca. Czy tak właśnie skończy się pierwsza część?
Zaraz po przeczytaniu pierwszej części serii, odniosłem wrażenie, że powieść bardzo nieskomplikowaną fabułę. Początkowo wszystko dzieje się bardzo szybko. Gdy po pierwszych kilkunastu stronach dowiedziałem się, że rodzice dzieci zginęli tragicznie, dałem szansę książce, gdyż uwielbiam, gdy akcja rozwija się prędko i całkowicie niespodziewanie. Niestety, od momentu spotkania bankiera na plaży cała fabuła zaczęła się staczać. Motyw z dalekim krewnym z rodziny, przejmującym władzę nad rodzeństwem, cechujący się złośliwością, niedbałością i sprytem jest tak często powielany, że niemalże zamknąłem książkę, gdy dowiedziałem się, że po raz kolejny zmuszony jestem czytać o "potwornym" wuju, wykorzystującym dzieci i starającym się zagarnąć ich majątek. Wcześniej pojawiały się już niejednokrotnie podobne teksty. Pomysł, moim zdaniem, jest jak najbardziej nieoryginalny. Podsumowując, fabułą jestem naprawdę zawiedziony.
Bohaterowie zarysowani na kartach powieści całkowicie nie przypadli mi do gustu. Ze smutkiem muszę powiedzieć, że hrabia Olaf to postać, która irytowała mnie na tyle mocno, że szczerze powiedzieć mogę, iż był to najgorszy bohater, jakiego spotkałem w jakiejkolwiek książce. Czuję do niego potworną niechęć. Może byłaby to dobra opinia, w końcu to czarny charakter, gdyby nie fakt, że między innymi przez tą właśnie postać niemalże skończyłem przygodę z książką w jej połowie. Zwrócę także uwagę na rodzeństwo. Jest to klasyczny i dobrze wszystkim znany przykład osieroconych dzieci, walczących o swoje prawa z dorosłym, nad którym nie mają żadnej kontroli. Wspierają się one nawzajem i bronią jak mogą najmłodszego członka rodziny - Słoneczka. Główni bohaterowie powieści nie byli jednak najgorsi. Powiem więcej, polubiłem ich, aczkolwiek miałem wrażenie jakbym spotkał ich już w innych książkach a w tej pojawili jakby się po raz kolejny, co świadczy o dużej nieoryginalności autora.
Przejdę jeszcze na chwilę do drugoplanowej bohaterki, sędzi, pani Justycji. Dowiadując się o tejże postaci nie powstrzymałem myśli, że jest to kolejny "podpatrzony" pomysł, gdyż czytając niekiedy starsze książki o podobnej fabule, postać starszej kobiety, pomagającej zabiedzonym dzieciom, pojawiała się bez wątpienia nie raz. Kolejny, moim zdaniem, minus książki.
To, co zauważyłem zaraz po otwarciu powieści, to fakt, iż książka jest naprawdę chuda oraz zawiera ona dużą, wręcz niewygodną czcionkę. Specjalnie dla dzieci, które trzeba przekonać i zachęcać do czytania. Nie zraziłem się jednak szczególnie aczkolwiek uznałem, że pomniejszając czcionkę i powiększając nieco bardzo mały format książki moglibyśmy spokojnie uzyskać trzy części serii w jednej oprawie. Po przemyśleniu uznałem, że właśnie ze względu na tak dużą czcionkę i małą liczbę stron, saga ma trzynaście części. Rozmyślając głębiej, trzynaście to liczba pechowa. Być może był to zamierzony cel autora a nie mając innego wyboru, 'odchudził' je i powiększył rozmiar napisów?
Podsumowując książki nie polecam osobom, które zwracają uwagę przede wszystkim na inność opowieści, gdyż takowej inności nie znajdą tam na pewno. Sądzę, że - tak jak mówiłem wcześniej - książka przeznaczona jest dla dzieci, młodej młodzieży z podstawówki i ewentualnie osób na schyłku z gimnazjum. Dla starszych książka nie będzie rarytasem, ale jeśli ktoś chciałby ją przeczytać aby samemu przekonać się o wartości lektury to zapraszam. Zastanawiacie się teraz skąd ocena 4? Po pierwsze ubóstwiam książki, w których następują niespodziewane zwroty akcji. Owszem, w Przykrym Początku takowe były i to od samego początku. Dodam jeszcze, że podziwiam tą heroiczną walkę o Słoneczko, która dla zwykłego odbiorcy może być obojętna, dla mnie jednak pozostała mocno zauważalna. Generalnie rzecz biorąc, lektury nie polecam, a kolejnej części na pewno nie przeczytam.
Recenzja została zamieszczona na moim blogu ExtinctDreams.blogspot.com