Lubicie czytać książki dla dzieci? Przyznam, że mi zdarza się sięgnąć po tego typu literaturę. Jest to dobry przerywnik od poważniejszych pozycji, by na chwilę odetchnąć, złapać oddech i przede wszystkim się wyluzować. Historie napisane dla najmłodszych czytelników (albo raczej słuchaczy, bo czasami jest to wiek, w którym tajemna sztuka czytania nie została jeszcze opanowana) charakteryzują się zwykle niezwykłą dobrocią i pozytywnym nastawieniem. Dobro zawsze zwycięża, wszyscy się kochają, a największy łotr dostanie po pupie (albo się nawróci). Lubię od czasu do czasu przenieść się do świata, w którym wszystko jest proste, a takie właśnie są światy stworzone dla dzieci. O Małej Hydrze, która nauczyła się latać jest pozycją, która idealnie nadaje się do chwilowego oderwania od rzeczywistości oraz codziennych lektur. Podkreślam słowo chwilowego, ponieważ jest to książka bardzo krótka, którą czyta się w moment. Ma tylko 36 stron, więc idealnie nadaje się, by przeczytać ją dzieciom przed snem.
Mała Hydra nie jest hydrą. Czym jest dowiadujemy się praktycznie na samym początku opowieści, także nie traktuję tego jako spoiler. Choć dzieci mogą się nie domyślić, dla dorosłego zagadki tutaj nie było. Bohaterka jest jednak wychowywana przez rodzinę hydr, mieszka na wyspie hydr i bawi się z innymi dziećmi-hydrami. Jest przekonana o byciu hydrą i nawet jedna głowa, skrzydła i zianie ogniem tego nie zmienią. Różnice w wyglądzie sprawiają jednak, że jest wyśmiewana przez inne hydry, które niekoniecznie chcą się z nią bawić. Zwłaszcza, że do większości zabaw potrzebne są trzy głowy lub długie szyje i specjalnie dla niej należy zmieniać zasady czy sposób gry. Mała Hydra czuje się nieszczęśliwa, unika rówieśników i często, zakrywając się skrzydłami, stara się udawać kamień. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia na wyspę dociera Podróżnik, który zmienia myślenie dziewczynki i uświadamia ją, że jest kimś zupełnie innym niż myśli, a skrzydła wcale nie służą do udawania kamienia.
Książka jest przepiękna! Opowiada o odrzuceniu, wyśmiewaniu się, cierpieniu, ale jednocześnie o miłości, odwadze, byciu wytrwałym. Podróżnik uczy Małą Hydrę, że nie ma nic złego w tym, że wygląda inaczej, że nie jest to powód by się załamywać, a trzeba umieć wykorzystać i cieszyć się z tego, co się otrzymało od losu. Co więcej, historia Małej Hydry pokazuje, że to że jesteśmy obiektem żartów, wcale nie znaczy, że ten ktoś nas nie lubi i że nam nie pomoże, gdy o tą pomoc poprosimy. A przekształcając swoją odmienność w atut może się okazać, że z pośmiewiska staniemy się ulubieńcem towarzystwa. Małej Hydrze nie było łatwo, brakowało jej odwagi, ale spotkała na swojej drodze człowieka, który popchnął ją do przodu. Nie zrobił nic za nią, nie wyręczał jej, ale wskazał kierunek i pomógł uwierzyć we własne siły. Bo cokolwiek chcemy w życiu osiągnąć, musimy to zrobić sami, ale możemy poprosić o pomoc.
Historia trochę przypominała mi tą znaną z Brzydkiego Kaczątka. Też mamy tutaj postać, która odstaje od otoczenia i jest z tego powodu odrzucona. W przypadku Małej Hydry nie chodzi tylko o wygląd i o fakt, że postać z wiekiem staje się piękna. Mała Hydra znacząco różni się od innych, ale jej wygląd nie ulega zmianie. Zostaje zaakceptowana przez inne hydry, ponieważ dostrzega w sobie atuty i swoje mocne strony. Ona sama przestała wstydzić się tego jak wygląda i kim jestem. Główna zmiana zachodzi w postrzeganiu Małej Hydry, a dopiero potem w otoczeniu.
Bardzo przyjemnie spędziłam niecałe pół godziny przy tej lekturze. Można powiedzieć, że nawet nie zauważyłam, że przeczytałam książkę, tak szybko to minęło. Całość napisana jest językiem bardzo przystępnym dla dziecka, który nie tylko opisuje wydarzenia, ale również buduje łagodny klimat pełen ciepła i miłości.
Artur Tojza stworzył naprawdę ciekawą opowieść, która nie tylko bawi, ale również wychowuje i którą na pewno przeczytam również swoim dzieciom. Jest tam sporo życiowych prawd wplecionych w wypowiedzi bohaterów. Nie ma się też poczucia, że są one poruszane na siłę, aby koniecznie coś mądrego przekazać najmłodszym. Wręcz odwrotnie, wszystko ma tutaj swoje miejsce i czas, i nic nie dzieje się bez powodu.
Jeżeli masz w domu dzieci lub może sam(a) chcesz na chwilę oderwać się od rzeczywistości i poważnych lektur, które czytasz na co dzień, serdecznie polecam Małą Hydrę, która nauczyła się latać, bo choć dla dzieci, jest to naprawdę piękne czytadełko. Ja swoją otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu NaKanapie.pl za co pięknie dziękuję zarówno serwisowi, jak i autorowi.