"Przez ucho igielne" Wioletty Milewskiej to kontynuacja losów bohaterów znanych nam z dwóch tomów "Znaków życia". Ponownie spotykamy się tu z trzema postaciami, które łączy znacznie więcej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Malwina, Sylwia i Weronika.
Tak różne i jednocześnie ta bliskie sobie kobiety.
"Podobno używamy tylko dziesięć procent mózgu (...) Ale czasem dzieje się tak, że coś przeżywamy, czegoś doświadczamy i nagle okazuje się, że wzmacnia się... o, intuicja, na przykład."
Czy zdarza się Wam, zwłaszcza paniom czytającym tę recenzję, mieć pewne przeczucia odnośnie nadchodzących wydarzeń?
Czy wierzycie w ich moc? A może w ogóle nie przykładacie wagi do takich rzeczy, tylko twardo stąpacie po ziemi i nie bawicie się w różne domysły i spekulacje?
Zagadnienie to rozwija Wioletta Milewska w swojej powieści i przyznam, że czyni to w bardzo ciekawy sposób. Z piętnowanej przez wieki kobiety czyni szczególną istotę, która celowo została pozbawiona przysługujących jej praw, by nie zagrażać swoją pozycją mężczyźnie. Nagle, wcześniej upodlona i znieważana niewiasta (swoją drogą, autorka zwraca uwagę na to określenie i tłumaczy je w interesujący sposób; więcej na ten temat znajdziecie w powieści), zdobywa szacunek i uznanie. Wszystko to za sprawą szczególnego daru, który wyraża się poprzez widzenie tego, co dla innych jest niewidoczne.
Szczerze, to jestem całkowicie zaskoczona kierunkiem, w jakim podążyła ta książka. Poza losami bohaterów mieści w sobie różne rozważania i dociekania na tematy religijne, przyznam, że wyjątkowo odważne, a czasem nawet kontrowersyjne.
Czytaliście bądź oglądaliście "Kod Leonarda da Vinci"? Jeśli tak, to dodam że powieść "Przez ucho igielne" bardzo mi ten bestseller przypomina. Oczywiście, nie pod względem fabuły, raczej pod kątem prezentowanych w książce poglądów na temat początków chrześcijaństwa.
Trzecia część opisująca losy Malwiny, Sylwii i Weroniki to niezwykle wymagająca lektura, zarówno pod względem objętości, jak i zawartych w niej treści. Jeśli szukacie wartkiej akcji, to muszę Was rozczarować, bo nie znajdziecie tego tutaj. To powieść, gdzie częstokroć natykamy się na wnikliwe wywody kobiet, które zaintrygowane pewnymi zjawiskami starały się znaleźć ich źródło.
Przyznam, że pomysłowości im przy tym nie brakuje, ale też wysnute na kartach książki wnioski wydają się być słuszne i poparte materiałem źródłowym w literaturze wcześniejszych wieków.
"Przez Ucho igielne" to powieść, która mocno angażuje czytelnika i zmusza do zastanowienia się nad pewnymi kwestiami. Przyznam, że obecne wysokie temperatury nie sprzyjają (przynajmniej w moim przypadku) tak wnikliwej analizie tekstu, jaką powinno się w tym przypadku dokonać, jednak starałam się nadążać za wynikającymi z dyskusji ustaleniami. Jednak uważam, że warto byłoby wrócić do tej książki w bardziej sprzyjających ku temu warunkach.
Jestem pod wrażeniem tego, z czym zetknęłam się w tej powieści. Zastanawiam się nad zasadnością prezentowanych treści i szukam odpowiedzi na pytania, które zrodziły się w mojej głowie w trakcie lektury.
Książka zapada w pamięć i tkwi tam dopóty, dopóki nie uda nam się rozstrzygnąć pewnych kwestii.
Przynajmniej, tak jest w moim przypadku.
Moja ocena 8/10.