"[...] pamiętam tę niespotykaną grę kolorów, ale Afryka przemawia do podróżnika wyraziściej, bardziej namacalnie. Festiwal barw na tle spalonej ziemi, wyczekany spektakl. Symfonia kolorów, z chórami jak w dziewiątce Beethovena".*
Zawsze podziwiałam ludzi, którzy dążą do swoich celów i spełniają swoje marzenia, nawet te najskrytsze. Mimo otoczenia, które próbuje wybić ryzykowny pomysł z głowy, osoba się nie zraża, wręcz przeciwnie. Czyta różne publikacje, pozyskuje informacje i przygotowuje się do... samego serca Afryki, gdzie istnieje spore ryzyko pozostania tam na zawsze, a być może nawet samych szczątków owego śmiałka. Jednak Wiesław Olszewski, bo o nim mowa, wrócił do naszego kraju i napisał z wielką pasją, charyzmą i poczuciem humoru (chociaż chwilami nie było do śmiechu) książkę o samym "jądrze ciemności" Afryki, gdzie cywilizacja wciąż daleko, a niektóre gatunki zwierząt są na wyginięciu, gdzie bieda i ubóstwo trwają, gdzie choroby mnożą się jak grzyby po deszczu, gdzie Jezioro Czad się z roku na rok pomniejsza i gdzie czas po prostu stoi w miejscu.
Wiesław Olszewski to urodzony w 1956 roku, prof. zw. dr. hab., historyk, pracownik naukowy Instytutu Wschodniego im. Adama Mickiewicza, podróżnik i globtroter. Autor znanych publikacji naukowych, a także książek podróżniczych. Kierował wyprawami badawczymi, m.in. "Szlakiem Marco Polo" do chińskiego Turkiestanu, Indochin oraz w Cieśninę Torresa. Odwiedził 5 kontynentów i ponad 90 krajów. Jego nieprzeciętna osobowość, poczucie humoru i pasjonujące opowieści sprawiły, iż był wielokrotnie gościem programu "Podróże z żartem" w TVP 2.
"[...] Czasami Afryka zamyka wszystko. Czarna otchłań. Nicość nieporównywalna z niczym. Ale czasami otwiera na wszystko. I rozlewa się po całym ciele jak stara, dobra whisky".**
"Przez Afrykę Środkową" to publikacja, która skupia się na trzech miejscach: Angoli, Republice Środkowafrykańskiej i Czadzie. Turystów co tu tyle co kot napłakał, a jednak Olszewskiego ciągnie w rejony mało znane, o których wie się nie wiele i które być może za kilkanaście zaginą. Mimo sprzeciwu znajomych, którzy pukali się w głowę, autor postawił na swoim i ruszył ku przygodzie. Z uznanego profesora przerodził się w typowego globtrotera, a chwilami jak sam określił w hulakę. Autor zarysowuje tło historyczne, polityczne, kulturowe, nie zapomina również o grupach etnicznych. Afryka to kontynent pełen nieoczekiwanych przygód, a autor popełnia gafy, które wspomina z uśmiechem na ustach, udziela porad "łapówkarskich", które dominują na każdym kroku, jeśli nie zapłacisz możesz trafić do więzienia. Im zapuszcza się dalej tym bardziej panuje dzikość nie tylko rejonu, ale i ludzi, którzy czekają by zwędzić plecak z cennymi rzeczami. Ale im dalej także robi się ciekawie, bowiem zobaczyć goryle, które królują w swoim naturalnym środowisku, a nie w Zoo, to prawdziwa gratka. Podobnie rzecz się ma ze słoniami leśnymi. Można spotkać także bagienne bestie, o których krążą różne legendy. Na chwilę Olszewski spróbuje też rybołówstwa, gdzie spróbuje złowić rybę - potwora. W Afryce Środkowej ogólnie ilość zwierząt wbrew pozorom jest znikoma, dlatego kilka gatunków walczy o przetrwanie, roślinność dawno została zjedzona, nowej jak na lekarstwo. To niestety smutny afrykański obraz.
W książce zawarte są informacje o plemionach chociażby Owimbundu, Ambundu, Bakongo, Czokwe, ludu Pigmeje, czy także można przeczytać o kobietach Mwila, które mają dosyć oryginalne fryzury - coś na styl dredów, tylko robione z czerwonej pasty wyrabianej z gliny, dodaje się także oliwkę, korę drzewną i ... krowie łajno. Olszewski korzysta z "misi", czyli kierowców do wynajęcia, no cóż tani to oni nie są, ale w tych rejonach niewielki jest wybór jeśli chodzi o środki transportu, nie wspominając o drogach, których nie ma. W publikacji nie zbrakło akcentu polskiego, bowiem się okazuje, że na misjach przebywa spora ilość Polaków ciekawe, że głównie z Tarnowa.
Można powiedzieć, że drugą fabułę stanowią liczne, piękne fotografie, które zostały dobrane wybornie, do tego zawierają ciekawe komentarze. Styl autora opiewa w humor, erudycję, czy gawędę, nie zabraknie tu także dygresji, swady, a język momentami swojski połączony jest z naukowym dyskursem. Olszewski wyważył proporcję idealnie, nie ma tu przegięcia, jest za to wyczuwalna pasja, emocje, ciekawość innego jakże dalece od Europy, świata. Na końcu publikacji autor zawarł tak zwane Afrykańskie silva rerum Olszewskiego, czyli przykazania, które mogą być pomocne dla osób, które planują zapuścić się w sam środek Afryki. Od razu powiem, że najważniejszym są buciory, także drogie panie o szpileczkach zapomnijcie ;) Z wodą też bywa różnie, dlatego najbezpieczniej jest pić piwo.
"Przez Afrykę Środkową" to publikacja zawierająca garść informacji, których nie znajdziecie w "suchych" przewodnikach. Ale to także publikacja, która przedstawia zupełnie inny świat, inną kulturę, obyczaje, ale przede wszystkich pokazuje innych ludzi. Innych wcale nie znaczy gorszych. Po prostu każdy dzień jest dla nich walką o przeżycie. Jak będzie wyglądać sytuacja chociażby za 20 lat? Gdzie postęp cywilizacyjny w Europie mknie ja burza? No cóż prawdopodobnie w Afryce niewiele się zmieni, tam naprawdę czas się zatrzymał w miejscu.
"Przez Afrykę Środkową" to przykład publikacji jak pisać z pasją i charyzmą. Książka wciąga błyskawicznie, polecam ją osobom zainteresowanym rejonem afrykańskim, osobom kochającym literaturę podróżniczą i wszystkim , którzy kochają przygodę. Wrażenia gwarantowane!
"Afryka za każdym razem mnie olśniewa. Trudny kontynent. Ale zawsze rzuci perłę. Nawet jeśli będzie to jedyna perła, to warto było".***
* "Przez Afrykę Środkową" - str. 102
** Tamże - str. 81
*** Tamże - str. 87-88
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/04/przez-srodkowa-afryke-wiesaw-olszewski.html