Mafijne romanse jakiś czas temu dołączyły na listę moich ulubionych gatunków literackich. Powieści są naiwne, nierealne i często ten wielki i groźny szef mafii okazuje się być miękką fają, gdy na swej drodze spotyka główną bohaterkę. Większość z tych książek powiela ten sam schemat zapudrowany na różne sposoby. Także nie spodziewam się tutaj nadzwyczajnej, zapierającej dech w piersi fabuły. Jedyne, czego oczekuję, to oderwać się od rzeczywistości i na chwilę się rozerwać. I właśnie to otrzymałam, czytając Pięknego gangstera. A nawet więcej.
Tru jest młodą studentką, którą w życiu spotkała wielka tragedia. Pracuje w kawiarni i codziennie przychodzi tam zabójczo przystojny mężczyzna, który intensywnie jej się przygląda. Kiedy pewnego dnia zostaje zaatakowana przez trzech oprychów, ratuje ją tajemniczy nieznajomy, który niedługo później składa jej niemoralną i bardzo egoistyczną propozycję.
Powieść jest przezabawna i niektóre zdania czytałam kilka razy lub przerywałam czytanie tylko po to, aby móc się wyśmiać. Główna bohaterka zachowuje się przy przystojnym nieznajomych tak bardzo niewłaściwie, że czułam z nią olbrzymią więź. W końcu kto z nas nie robi z siebie idioty przy osobie, która nam się podoba? Tru jest przy tym tak prawdziwa, że ani przez moment nie wątpiłam, że to mogłoby się wydarzyć naprawdę, a wyobrażając sobie scenę, która właśnie się rozgrywała, niemalże płakałam ze śmiechu. Mam olbrzymi szacunek dla autorki za to, że stworzyła tak rzeczywistą postać, z którą zapewne większość z czytelniczek mogłaby się utożsamić. Kobieta czasami zachowuje się głupio, czasami irracjonalnie, ale w gruncie rzeczy to wszystko jest prawdziwe i rzeczywiste, i ani razu nie miałam wrażenie, że coś tutaj jest sztuczne, czy też że żadna normalna kobieta tak by się nie zachowała.
Liam z kolei jest bardzo tajemniczy, jak przystało na szefa mafii. Nie chce zdradzić dziewczynie kim jest, czym się zajmuje i często na jej pytania odpowiada ogólnikami. Zdaje sobie sprawę, że jego profesja nie należy do najbezpieczniejszych i angażowanie jej do tego świata, sprowadzi na nią olbrzymie ryzyko. Z jednej strony chce ją przed tym ochronić i trzymać się od niej z daleka, z drugiej natomiast nie potrafi bez niej żyć (mimo że nawet się nie znają, a życie z nią ogranicza się do podziwiania jej pięknych oczu, siedząc przy kawiarnianym stoliku). Podobały mi się rozterki, które nim targały, to jak ze sobą walczył, by raz na zawsze się od niej odciąć.
Nie mam ani jednego zastrzeżenia do kreacji bohaterów. Również ci poboczni byli stworzeni na swój indywidualny charakterystyczny sposób. Wprawdzie ich zachowanie czasami pozostawiało wiele do życzenia, natomiast było w tym wszystkim coś prawdziwego.
Czytając Pięknego gangstera, miałam przed oczami to, co rozgrywało się w książce. Autorka wszystko opisuje w taki sposób, że nie ma najmniejszego problemu, aby to sobie wyobrazić. Również sceny erotyczne, choć w tym przypadku przyznam, że nie do końca mi się podobały. Ciężko jednak mieć zastrzeżenie, ponieważ jest to romans i zwyczajnie seks również musiał być idealny. Zbyt idealny. Niestety, ale jak czytam książki, w których bohaterowie lubią wszystko i wszystko im się podoba, i zawsze jest super, czuję się tym zmęczona. Może dlatego, że ostatnio tego typu sceny pojawiają się w prawie każdej książce i to nie tylko w tych, które z założenia mają mieć takie sceny. Możliwe, że w Pięknym gangsterze tak bardzo mi to przeszkadzało, ponieważ cała reszta wydawała się być rzeczywista. Bohaterowie byli naprawdę świetnie wykreowani, wydarzenia były logiczne i miały swój związek przyczynowo-skutkowy, a tu nagle w sypialni przenosiliśmy się do wyidealizowanego świata. Trochę mi się to gryzło.
(Tak, nasz szef mafii Liam również był idealny na swój sposób, ale znam parę osób, które mogłoby sobie z nim przybić piątkę, także jego idealność jest dla mnie jak najbardziej prawdziwa.)
Największym jednak plusem jest zakończenie książki. W pewnym momencie już wydawało mi się, że wiem jak potoczą się losy naszych bohaterów i że już nic mnie tutaj nie zdziwi. W pewnym stopniu miałam nawet rację. Już nawet chciałam zarzucać autorce, że popełniła błąd, dając nam pod koniec rozdział z perspektywy Liama, który właściwie wszystko zdradzał. Gdyby go zabrakło, moglibyśmy podenerwować się razem z Tru, a tak wiedzieliśmy, co i jak. Tak myślałam, aż tu dowiadujemy się rzeczy, o której nawet nie pomyśleliśmy przez całą powieść. Dowiadujemy się czegoś, co zupełnie zmienia postrzeganie Liama w naszych oczach. Bardzo mi się to spodobało, bo choć trochę wyszliśmy z tego ciągłego mafijnego schematu.
Piękny gangster to zdecydowanie powieść godna polecenia. Oczywiście pod warunkiem, że lubisz mafijne romanse. Wybija się pozytywnie pośród innych tego typu pozycji i można całkiem przyjemnie spędzić przy niej czas.