Jak wiadomo porachunki między dwoma grupami przestępczymi - wołomińską i pruszkowską faktycznie miały miejsce i trwały latami. Tu właśnie rozpoczyna się fabuła książki.
Powieść składa się z trzech części opisujących osobne przedziały czasowe. Autor osadził akcję kolejno w 1997, 2008 oraz 2010 roku. Każda jest zapisem chronologicznym opisującym wielotorowo losy bohaterów widzianych od strony pruszkowskiej i wołomińskiej grupy przestepczej, organów ścigania oraz Pawła Konarskiego, którego dziewczyna popełniła samobójstwo po brutalnym gwałcie. Fabuła wiernie oddawała nastrój, klimat i realia opisywanych okresów.
Istotą fabuły jest rodzące się zło, które tu staje się podstawowym wymiarem ludzkiego istnienia. Pragnienie sprawiedliwości starło się z bezradnością, a bezkarność przestępców pchnęła do chęci zemsty.
Niestety mi ta powieść nie przypadła do gustu, głównie ze względu na jej powierzchowność. Oczywiście dostrzegam jej atuty, ale w moim odczuciu minusy przeważają.
Szczególnie druga część strasznie mi się dłużyła, miałam wrażenie zastoju akcji. Wprowadzonych było dużo wątków i postaci, które mimo że ukazywały tok dochodzenia, poczynania gangsterów i osób powiązanych z przestępczym półświatkiem stolicy, to nie wnosiły nic do fabuły. W pewnym momencie wręcz się pogubiłam w bohaterach (było ich grubo ponad setka). Część występowała jeszcze w dalszej części, a część tylko epizodycznie. Jednak nawet główne postacie były jałowe i płytkie, z którymi ciężko było nawiązać więź. Kolejnym minusem był fakt, że już w pierszej części czytelnik domyśla się, co się wydarzy szczególnie w kontekście przemiany Pawła.
Trzecia część to powtarzający się ten sam schemat wyboru, co mnie osobiście już znudził.
Atutem jest fakt, że autor zadbał o odzwierciedlenie realiów opisywanych okresów ze wszystkimi najdrobniejszymi szczegółami. Przedstawił struktury i funkcjonowanie grup przestępczych zajmujących się ściąganiem haraczy, porwaniami dla okupu i handlem narkotykami. Nawet gangsterzy wypowiadają się w swoistym dla tamtych czasów żargonie, a policjanci w swoim. Pisarz ukazał metody śledcze organów ścigania, techniki policyjne, a z drugiej strony mniej chlubne nieudolne działania i korupcję co doprowadzało do bezkarności przestępców.
Osobiście podobało mi się tak precyzyjne dopracowanie sposobu wypowiadania postaci, ale chyba nie każdy czytelnik zrozumie określenia: "posiedzi trzy miechy na sankach", "jechał bez lejców", czy "wrzucić na bęben". Wystarczyłoby dodać odnośniki lub używać zamienie z formą ogólną.
W recenzjach często pada zarzut, że powieść jest zbyt brutalna i zbyt wulgarna.
Czy była brutalna? - Tak. Czy przesadnie? - Nie. Grupa pruszkowska była brutalna, a autor wiernie to odwzorował.
Czy powieść była zbyt wulgarna? - Nie. Jakoś nie wyobrażam sobie, że gangsterzy, czy śledczy mieliby posługiwać się kwiecistym językiem.
Po bardzo wysokich opiniach oczekiwałam perfekcyjnego stylu. Powieść była jednak napisana w słabym stylu, zbudowana w dużej części ze zdań prostych. W moim odczuciu nieużywanie zdań złożonych znacznie spłaszczyło powieść.
Książka otrzymuje ode mnie miano "największe rozczarowanie" mimo, że pokładałam w niej ogromne nadzieje.