Michał Śmielak to autor, który jak mało kto potrafi trafnie w złośliwy i sarkastyczny sposób opisać otaczającą nas rzeczywistość. Nie oszczędza przy tym nikogo. W każdej powieści bierze na tapet inne środowisko i bez skrupułów się z nim rozprawia, nie szczędząc słów krytyki. W 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎𝑐ℎ jest to kler. Chwilami autor tak sugestywnie pisze o zwyczajach w seminarium, że zaczynałam podejrzewać, że miał przyjemność tam dłużej gościć. Tajemnicę swojej wiedzy na ten temat, autor wyjaśnia na końcu książki, gdzie w posłowiu zdradza, komu zawdzięcza te informacje.
Nie wiem, czy 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎 są jedną z gorszych, czy lepszych powieści autora, bo przyznaję, że nie wszystkie miałam okazję przeczytać. Jedno wiem na pewno, że przy lekturze 𝐵i𝑒𝑙𝑚 bawiłam się przednio, a chwilami trudno było mi zachować powagę, chociaż to rasowy thriller. Konstrukcja fabuły 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚, cyniczny humor autora, błyskotliwe dialogi, cięte riposty i sympatyczny bohater sprawiają, że nie sposób oderwać się od czytania książki. 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎 i 𝑊𝑛𝑦𝑘𝑖 łączy główny bohater i pomimo że to zupełnie inna sprawa, to jednak nieznajomość tego, co spotkało Kosmę w poprzedniej części, trochę psuło mi przyjemność czytania, chociaż autor starał się od czasu do czasu wrzucać parę informacji na ten temat.
Miejscem akcji 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚 są ukochane przez autora Bieszczady. 𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑒ż𝑑ż𝑎𝑗ą 𝑡𝑢𝑡𝑎𝑗 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢. […] 𝑀𝑎ł𝑜 𝑘𝑡𝑜 𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖𝑎 𝑛𝑎 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑜𝑑𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑜 𝑡𝑎𝑘, 𝑏𝑜 𝑙𝑢𝑏𝑖 𝑔ó𝑟𝑦. 𝑊𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑜ść 𝑚𝑎 𝑐𝑜ś, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑐ℎ𝑐𝑒 𝑗𝑢ż 𝑠𝑝𝑜𝑡𝑘𝑎ć 𝑛𝑎 𝑠𝑤𝑒𝑗 𝑑𝑟𝑜𝑑𝑧𝑒, 𝑖 𝑚𝑎ł𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑠𝑧𝑎𝑛𝑠𝑎 , ż𝑒𝑏𝑦 𝑡𝑜 𝑐𝑜ś 𝑧𝑎𝑏łą𝑑𝑧𝑖ł𝑜 𝑤 𝐵𝑖𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑎𝑑𝑦.
W Bielmach miejscowości zapomnianej przez Boga i ludzi nagle człowiekowi, który chce odebrać sobie życie, objawia się Jezus Chrystus. Szybko po okolicy roznosi się, że w Bielmach znajduje się „Święta Lipa”, pod którą samozwańczy Prorok głosi, co w wizjach przekazuje mu Zbawiciel. Gromadnie zaczynają nadciągać do niego pielgrzymi, co nie podoba się miejscowemu proboszczowi. Ten niespodziewany cud nie akceptują także władze kościelne i w celu zbadania tego zjawiska kuria oddelegowuje wysłannika, który wkrótce zostaje znaleziony martwy, a jego śmierć budzi wiele wątpliwości. W tej sytuacji władze Kościoła są zmuszone powierzyć śledztwo najbardziej zaufanemu człowiekowi Kosmie Ejcherstowi.
Kosma, który porzucił kiedyś seminarium, jest wyjątkowo sceptycznie nastawiony do rzekomego cudu. Postanawia sprawdzić, skąd wziął się tajemniczy Prorok i jaki ma cel, bo nie chce mu się wierzyć, że w Bielmach faktycznie przemówił Jezus Chrystus. Dociekanie prawdy sprowadzi na niego niebezpieczeństwo, pojawia się bowiem lokalny bandzior Strzyga, terroryzujący mieszkańców, który nie chce, by Kosma mieszał się do tej sprawy.
Powieść w większej części jest interesująca i wciągająca, poza momentami, kiedy Kosma delektuje się rarytasami lokalnej kuchni i piwem, a potem oddaje leniuchowaniu. Dopiero w końcówce rusza do działania, jak na rasowego policjanta przystało. Wtedy to akcja toczy się bardziej dynamicznie i jest rodem z filmów sensacyjnych. Na uwagę zasługują doskonałe dialogi pomiędzy Kosmą a jego przyjacielem Kacprem, bo bawią do łez i nie mają sobie równych. Michał Śmielak pozbawia w swojej powieści księży otoczki świętości, ale moim zdaniem jakoś szczególnego odkrycia w tej kwestii nie zrobił, bo księża to też przecież ludzie, jak każdy przeciętny Kowalski. Tylko prawda jest taka, że z racji pełnionej przez siebie funkcji osoba duchowna powinna świecić przykładem, niestety do świętości wiedzie daleka i trudna droga, pełna pokus, której nie każdy potrafi się oprzeć.
Oczekiwałam też, że wątek słynnej wysiedleńczej akcji „Wisła”, będzie miał bardziej realny wpływ na występujące tam postaci, a tak naprawdę chwilami odwraca uwagę od tego, co tu i teraz. Owszem na końcu wyjaśniło się, po co ten wątek znalazł się w powieści, ale moim zdaniem nie miał on jakiegoś większego wpływu na bieg zdarzeń. Za to widać, jak Śmielak lubi bawić się konwencjami, jak je miesza, dzięki czemu lektura książki jest interesująca. Tu niewyjaśnione objawienia, tu tajemniczy Strzygoń, jak z podań ludowych, w końcowym efekcie okazujący się człowiekiem z krwi i kości. Nachalna dziennikarka, której zachowanie może wróżyć niechybny romans, napad w iście gangsterskim stylu, kilkoro księży, mających sporo za uszami i historia ziem bieszczadzkich w tle.
Jak mam być szczera, to bardziej do gustu przypadła mi seria o Glebie, ale tu urzekła mnie postać głównego bohatera. Chociaż otrzymałam trochę inną powieść, niż się spodziewałam, to jednak zbyt dużych powodów do narzekania nie miałam. Bawiłam się przy lekturze 𝐵𝑖e𝑙𝑚 przednio, gdyż nie zabrakło w niej charakterystycznego, inteligentnego humoru autora, który tak bardzo lubię. Michał Śmielak nie zostawia na krytykowanych osobach suchej nitki, ale robi to w taki sposób, że trudno mieć do niego o to pretensję. Specyficzny humor autora, który rozpoznałabym zawsze i wszędzie to clou powieści, sprawia, że mimo trudnego tematu, książkę czyta się lekko i przyjemnie. Całość dopełnia postać przesympatycznego bohatera z blizną na twarzy, której dorobił się w poprzedniej części, podobno przez źle ulokowane uczucia, a teraz na odległość trzyma się od przedstawicielek płci przeciwnej, chociaż byłyby nie wiadomo jak nieziemsko piękne, pociągające i do tego chętne. Trudno nie polubić Kosmy, niezwykle sympatycznego, inteligentnego faceta, doskonale kojarzącego fakty, oddanemu swojej pracy. Takiemu bohaterowi ochoczo się kibicuje i przyklaskuje wszelkim poczynaniom. Finał powieści wszystko wyjaśnia, ale zarazem wskazuje, że to nie koniec przygód Kosmy. Właśnie odezwała się do niego przeszłość, tak więc to nie było ostatnie spotkanie z sympatycznym policjantem.
Istotnym elementem powieści jest mała, górska wioska, w której chyba każdy chciałby na chwilę zamieszkać, by odpocząć od gonitwy codziennego życia. Po przeczytaniu powieści Śmielaka jednak ta ochota trochę mi przeszła, co świadczy tylko o tym, jak sugestywnie i przekonująco autor potrafi pisać i stworzyć odpowiednią atmosferę. W 𝐵𝑖𝑒𝑙𝑚𝑎𝑐ℎ można znaleźć mnóstwo wspaniałych opisów przyrody, które pokazują, jak bardzo autor jest zafascynowany tym regionem. W książce można także znaleźć sporo odniesień do trudnej historii Bieszczad. Smaczku dodaje fakt, że nieistniejącą, wysiedloną i zniszczoną 2 czerwca 1946 roku wioskę Beniowa, autor wskrzesza na stronach swojej powieści i nadaje jej nazwę Bielma. Tak na marginesie wieś Beniowa znajduje się po obu stronach Sanu. Przedzielona granicą wieś, po stronie polskiej jest całkowicie opustoszała i istnieje już tylko na mapie. W literackim świecie autora wieś przetrwała, ale w rzeczywistości o jej istnieniu dziś świadczą jedynie cmentarz i kamienna chrzcielnica. Przywołanie przez autora niechlubnych kart naszej historii, zmusza do odświeżenia pamięci o tych nieludzkich czasach, do wspomnień o pięknych okolicach, gdzie kiedyś rozbrzmiewał śmiech i gwar rozmów, a teraz hula tylko wiatr. Bezduszny system spowodował, że wysiedlono niczemu niewinnych ludzi i zniszczył ich domy. Sprawił, że w miejscach, gdzie kiedyś tętniło życie, teraz rosną tylko trawy i krzaki. Władanie nad tymi terenami na nowo objęła przyroda.
Gdy w bieszczadzkich, zapomnianych przez Boga Bielmach objawia się Jezus Chrystus, pod „Świętą Lipę” zaczynają przybywać pielgrzymi skupiający się wokół samozwańczego proroka Samuela. Budząca wiele w...
Ja też, więc puszczam mimo uszu jego naigrawania się z księży. Ma takie poczucie humoru i taki styl pisania, że nie da się go pomylić z innym sutireny.. 👌💥
Gdy w bieszczadzkich, zapomnianych przez Boga Bielmach objawia się Jezus Chrystus, pod „Świętą Lipę” zaczynają przybywać pielgrzymi skupiający się wokół samozwańczego proroka Samuela. Budząca wiele w...
To moje pierwsze spotkanie z Michałem Śmielakiem, który napisał dosyć specyficzny kryminał. Dlaczego specyficzny? Oto bohaterem jest Kosma Ejcherst, niedoszły ksiądz wyrzucony z seminarium, a obecnie...
Swoją przygodę z twórczością Michała Śmielaka rozpoczęłam od zapoznania się z książką noszącą tytuł Wnyki. Oj, jakie to było dobre! Bardzo spodobał mi się nie tylko styl Autora, jego postrzeganie świ...
@jorja
Pozostałe recenzje @gala26
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literacka – autorka oczarowała mnie niebanalną historią, w...
Małgorzata Starosta to moja niekwestionowana królowa komedii kryminalnych i powieści wszelakich. To autorka zdolna, empatyczna i otwarta na ludzi. Kobieta o wielu twarza...