Z tego co zdążyłam się zorientować już po przeczytaniu "Życia szczęśliwego" każda z części tworzących tryptyk sagi ma być kompozycją samodzielną. Nie będzie więc kontynuacji wątków i tropienia śladów bohaterów, z którymi już się zaznajomiliśmy. Tym co ma łączyć wszystkie trzy powieści są ludzie pokolenia milenium, ich perypetie w dorosłości.
"Życie szczęśliwe" to lektura o codzienności, o sensie życia, o tym co nas zwodzi, co ukrywa się pod kolorowym płaszczem dając iluzję czegoś lepszego niż to co mamy.
"Zakochał się w tej ułudzie niezwykłości swego uczucia, bo miał wrażenie, że to, co go dotychczas spotkało, było trywialne." (s.173)
To co mamy, co osiągnęliśmy, często ciężką pracą i wieloletnim poświęceniem, z czasem przestaje wystarczać albo nudzi, bo staje się takie zwyczajne. Po prostu nasze życie traci barwy, gdzieś po drodze tracimy sens, zmieniają się nasze priorytety , a trudno na bieżąco dokonywać małych poprawek, by nadal wszystko grało. Znalezienie odskoczni nie jest złe. Z wiekiem, dojrzewamy, zmieniają się nie tylko nasze poglądy ale też potrzeby, dlatego dobrze znaleźć hobby, rozwinąć pasje, bo może to jest właśnie ten czas, gdy motywacja jest na tyle silna, że cele uda się zrealizować z satysfakcją. Ale pewnie częściej dzieje się jak w życiu bohatera, bo łatwiej skoczyć od razu do wielkiej wody by poczuć moc uniesienia, chwilową radość, a potem to już z górki, po drodze obetrze się parę łez.
Autorka serwuje zwyczajną historię, o życiu jakie toczy się za setkami drzwi nieźle ustawionych pod względem materialnych ludzi, którzy po części spełniają się w rutynie, po części nie dostrzegają, że coś im umyka. A gdy już otworzą szerzej oczy, wyciągną dalej ręce zaczynają żałować decyzji. To jak Autorka opisuje doznania bohaterki, matki, żony, niespełnionej malarki jest ciekawym odkrywaniem ludzkich potrzeb. Niby taki był świadomy wybór, bo kariera bez korzeni, domu, rodziny nie miała dla Marty sensu. Ale gdy przyszła odpowiednia chwila spojrzała krytycznie na to co ma, jak jest traktowana przez bliskich, porównując z tym co mogła mieć nie zaprzepaszczając żadnej ze swoich potrzeb. Jej doświadczenia, zmiana toru myślenia będzie bliska wielu z nas. Przecież nie chodzi o to co mamy w małżeństwie poświęcać, ale ile uda nam się zyskać.
Paweł również przechodzi przeobrażenie. Można czepiać się, że Błeszyńska podeszła do tematu stereotypowo, bo oto mąż trafia na kobietę, romans kwitnie i.. Właśnie i co ? bo czy wszyscy są szczęśliwi? Poszalejemy i wrócimy do tego co było? A gdy przy okazji dojdzie jeszcze do drastycznych wypadków, to dalej będzie można ciągnąć tę bajkę?
Dla mnie historia interesująca, skłaniająca w pewnych aspektach do przemyśleń i życiowa, gdyby nie seria przypadków w końcowej fazie. Potem to już układa się wedle schematów typowo powieściowych, gdzie czytelnik odnosi wrażenie, że Autorkę poniosło. Jednak całość dość zadowalająca. Chętnie zapoznam się z całą trylogią by mieć pełne spojrzenie na tematykę problemów pokolenia milenialsów.
*Wyzwanie naKanapie'2023 - 12. Książka, której tytuł zawiera literę ą, ę, ć, ń, ó, ź. (jedną z wymienionych lub kilka).