Statystycznie rzecz biorąc, to są właśnie te detale …
Czy zastanawialiście się kiedyś czemu Arsenal Londyn przez tyle lat trzyma na menadżerskim stołku Aresene Wengera?
W tej książce znajdziecie odpowiedź zarówno na to, jak i na wiele innych pytań (które nawet nie przyszłyby wam do głowy).
Już od ładnych paru lat zwisa mi kto wygrywa Ligę Mistrzów, tak samo jak w głębokim poważaniu mam, czy Neymar jest aktualnie przepłacany w Barcelonie czy w Paryżu - o wiele bardziej kręci mnie nasza rodzima liga, dla żartów nazywana Ekstraklasą, która po licznych liftingach marketingowych, grając na nowych, pięknych stadionach, wygląda jak, nie przymierzając, ś.p. Andrzej Lepper w garniturze. Czy zatem dla kogoś, kto tak jak ja, przedkłada lokalny folklor nad analizę komputerową ta pozycja będzie interesująca?
Jak skrupulatnie wyliczył Tygodnik Kibica …
Simon Kuper dziennikarz sportowy i pisarz, połączył siły ze Stefanem Szymańskim ekonomistą specjalizującym się w czymś co nazywa się: „zarządzanie w sporcie”, aby za pomocą cyferek, wyjaśnić o co chodzi w dzisiejszej piłce nożnej i trzeba przyznać, że zrobili to w sposób naprawdę przystępny, wciągający i wyczerpujący. Książka składa się z trzech części: Kluby (głównie angielskie), Kibice (przede wszystkim brytyjscy) i Kraje (tak „dlaczego Anglia przegrywa?”) i w sumie to skupienie się przede wszystkim na wyspiarskim futbolu najbardziej mnie podczas lektury uwierało, bo nie jestem fanem ichniejszego grania, natomiast już olbrzymia baza danych zebrana i użyta na potrzeby tej książki jest imponująca - jak zestawienie transferów w lidze angielskiej od lat '30 XX wieku do 2010 roku – to naprawdę robi wrażenie i to nie tylko na ludziach, których kręcą cyferki. Wrażenie robi też rozłożenie na czynniki pierwsze rzutów rożnych w oparciu o założenia teorii gier, czy rzetelne, oparte na cyfrach wyliczenie, który ze 162 krajów zrzeszonych w FIFA kocha piłkę najbardziej i nie chodzi tylko o kasę …
No właśnie kasa ...
Drugą rzeczą, która przeszkadzała mi podczas lektury, było przeliczanie wszystkiego na PKB - znaczy Hiszpania jest najlepsza, bo jej PKB wzrosło, liga angielska jest najatrakcyjniejsza, bo grają w niej najbogatsze kluby i tym podobne, ekonomicznie uzasadnione, twierdzenia (kiedyś ktoś udowodnił, że warto inwestować w złoto i w tanie linie lotnicze i teraz procesuje się z połową Polski, więc hmmm...).
Trzeci minus za to, że do części o klubach na siłę wciśnięto rozdział o rasizmie i dyskryminacji kobiet w piłce i wychodzi 7/10 i właśnie na tyle oceniam tą książkę – zdecydowanie warto i to nie tylko dla fana piłki kopanej ale też dla ekonomistów, bo niedrogie i pełno tabelek,