O książce Gabrielli Poole dowiedziałam się niedawno i od razu moją uwagę przykuła okładka. Mroczna, zapowiadająca wiele, pełna tajemnic, zapewniająca coś ciekawego. Kiedy w końcu udało mi się ją zdobyć, z miejsca zaczęłam ją czytać. Bo przecież nic tak nie cieszy, jak książka, którą upodobałeś sobie od pierwszego „wejrzenia”.
„Akademia Mroku” jest historią Cassie (Cassandry), która dzięki swoim dobrym wynikom otrzymuje stypendium Darke Academy. Czyni ją to wyjątkową, ponieważ uczniowie tejże Akademii pochodzą z bogatych rodzin i wszyscy są niezrównanie piękni, a Cassie niestety wychowała się w domu dziecka. Już pierwszego dnia zauważa to i stwierdza, że życie w tym miejscu będzie wyjątkowo ciężkie.
Pośród złośliwych kolegów z Akademii odnajduje jednak dziewczynę, Isabellę, która z miejsca staje się jej przyjaciółką i współlokatorką. Mimo bogatego pochodzenia, jest inna i nie przejmuje się, że Cassie nie należy do wyższych sfer. Razem z nią spędza czas i z chęcią angażuje się w poznanie prawdy o członkach grupy „Few”.
Cassie po krótkim pobycie w Akademii dostrzega, że grupa najlepszych z najlepszych, znana jako „Few” ma swoje tajemnice. Jej członkowie zachowują się dziwnie, a ich współlokatorzy jakimś sposobem stają się chorzy. Dziewczyna postanawia sprawdzić, co naprawdę kryje elitarna grupa. Szczęśliwym trafem zostaje wytypowana na nowego jej członka, więc wykorzystuje okazję, aby dostrzec nękające jej problemy. Do tego dochodzi fakt, że prawdopodobnie słynna grupa zamieszana jest w śmierć byłej studentki, siostry jej przyjaciela Jake’a i byłej dziewczyny Ranjita: chłopaka, który jest członkiem „Few” i przyszłym chłopakiem Cassie.
Wydarzenia niespodziewanie nabierają szybkiego i niespodziewanego tempa. Cassie, chcąc poznać lepiej grupę chce nawiązać romans z Richardem, co kończy się fiaskiem i… przerwanym rytuałem. Cassie odkrywa prawdę o tajnych działaniach zgromadzenia i po części staje się jedną z nich.
Książka kończy się końcem semestru w Akademii. Cassie już nie jest tą samą osobą, czuje „głód życia”, który wzmaga u niej duch Estelle, który w przerwanym rytuale dostał się do jej głowy. Nikt nie wie, co z nią będzie, gdyż nikt nigdy nie został „naznaczony” tylko w połowie…
Jak widać, historia rysuje się nader interesująco. Jednak odczuwam ją znacznie inaczej. To tylko ogólnikowe streszczenie, a dokładnej analizy niestety trudno jest dokonać. Książka była dla mnie niezrozumiała w pewnym sensie. Do tej chwili zastanawiam się, czego tak naprawdę uczy Akademia. Nie dostrzegłam informacji, opisów na ten temat. Autorka skupiła się na ogólnikach i późniejszej grupie „Few”. Poza tym akcja poleciała tak szybko, że byłam lekko zdezorientowana. Najpierw był początek semestru, nagle listopad i koniec półrocza. Zabrakło mi zapełnienia tego czasu, który minął. Czytelnik może zastanawiać się, co takiego działo się w tym czasie? Być może było to celowe, jednak krótka wzmianka lub streszczenie nie zaszkodziłoby…
Zawiodłam się na tej książce. Spodziewałam się czegoś nowego, co owszem się pojawiło w niewielkim stopniu, jednak nie zdołałam wyłapać czegoś, co zachwyciłoby mnie w książkach fantasy, które uwielbiam swoją drogą. Zabrakło jej opisów, gdzie lepiej czytelnik mógłby poznać zwyczaje szkoły, bardziej urzeczywistnić postacie, jakie wystąpiły oraz sposób powstania Wybranych. Za dużo niewiadomych na koniec książki, dlatego sięgnę po drugą część, aby poznać, czy cokolwiek zdoła się wyjaśnić.