„Wszystkich, którym kiedykolwiek zdarzyło się myśleć, że świat nie ma sensu, a ludzie są źli, proszę by przeczytali tę książkę do końca. Przekonają się, jak bardzo się mylili.”*
Zabrano im to co najważniejsze, wydarto z życiu kochane osoby pozostawiając w sercu krwawiącą ranę i pustkę. Te rany miały prawo się nie zagoić, a jednak serce się uleczyło. Śmierć jest straszna i trudno się z nią pogodzić. Oni tego dokonali. Każde z nich radziło i radzi sobie nadal na swój sposób z tym. Ze śmiercią jak i innymi krzywdami. Potrafią wybaczyć, zapomnieć…
„Ludzie…” to zbiór rozmów Hołowni z ludźmi, których spotkała tragedia. Można tu spotkać ludzi sławnych, mniej sławnych i takich zwykłych. Łączy ich to, że każdy przeszedł lub przechodzi jakąś tragedię. Są tu też ludzie, którzy byli przy cierpiących gdy tracili bliskich i potrzebowali wsparcia.
Śmierć bliskich, nawet ta nadchodząca powoli do której jest się przygotowanym jest bolesna. Trudno jest się pogodzić z tym, że nasz rodzic, dziecko, małżonek czy inny członek rodziny odszedł. Niesamowite jest to jak sobie z tym radzą. Tłumacząc sobie na różne sposoby, wierząc, że oni ą z nimi, strzegą ich i z nimi rozmawiają. Oprócz rozmów o śmierci i o tym jak sobie z tym radzili znajdziemy tu też wywiady na inne tematy. Choroby, niepełnosprawność, problem molestowania, alkoholizm. To wszystko tematy z życia, które i nas mogło spotkać.
Wszystkie z tych wywiadów czegoś uczą pokazują. Jednak mi najbardziej w pamięć zapadły dwa. Pierwszy jest o Janinie Ochojska – Okońskiej, która choruje na polio (znana bardziej jako choroba Heinego-Medina). Podoba mi się jej styl myślenia oraz to, że walczy do końca, nie poddaje się mimo tego, że jest ciężko. Pokonuje przeszkody i wykonuje to co lubi.
„Możecie całe życie płakać z powodu niepełnosprawności, bo to jest niełatwe. Tylko co z tego przyjdzie? A przecież można żyć pięknie. Każdy z nas ma coś wyjątkowego. (…) Macie więcej, a nie mniej. Wam dano, a nie odebrano.”**
„Człowiek swoje szczęście tak naprawdę buduje sam”***
Trudno się nie zgodzić z powyższym cytatem. To my budujemy nasze życie, my decydujemy o tym co będziemy robić. Od nas zależy czy będziemy szczęśliwi. Od nas i naszych wyborów.
Druga rozmowa, która zapadła mi w pamięć była z Halszką Opfer. Kobietą, która od dziecka była molestowana przez ojca. Ten temat jest już omawiany pod wszystkimi kątami jakie tylko można było, ale i tak nas przeraża i wzbudza protest. W tej rozmowie jednak zastanowiły mnie słowa Halszki, która wybaczyła ojcu będącego na łożu śmierci. Nikt nie rozumiał czemu wybaczyła coś tak okropnego. A brzmiały one tak:
„To wybaczenie było jednak potrzebne przede wszystkim mnie. Momentalnie poczułam się wolna, szczęśliwsza. Bo ja ojca bałam się przez całe życie.”****
No i jest to prawdą. Wybaczając uwalniamy się z łańcuchów przeszłości, tego co było. Dajemy sobie szansę na nowe życie.
Jestem pod wrażeniem. Pod wielkim wrażeniem. To moja pierwsza styczność z Hołownią, ale już wiem, że nie ostatnia. Trudno jest mi pojąć, że w tak małej objętościowo książce jest zawarte tyle bólu, niesprawiedliwości, a zarazem radości, zrozumienia, nadziei i pokory. Ci ludzie mogli się załamać, poddać. Mieli, mają do tego prawo! Lecz co im to da? Życie jest za krótkie by stać i nic nie robić. Po przeczytaniu tej książki uświadomiłam sobie jak ważne i kruche jest życie. Mamy prawo się załamać, popłakać, ale później trzeba wstać i iść dalej. Walczyć, wierzyć, kochać. To od nas zależy jak pokierujemy naszym życiem.
Nie ma tu owijania w bawełnę tylko szczere rozmowy o tym co było i/lub jest. O żuciu. Jak ją się czyta? Trudno powiedzieć. Nie jest łatwo czytać o bagażu przeżyć ludzkich. Po każdej rozmowie człowiek się zamyśla, analizuje, próbuje rozumieć…
*str. 6
**str. 24
***str. 24
****str. 158