"szkło to substancja bezpostaciowa, to znaczy niemająca uporządkowanej budowy wewnętrznej"
To zdanie, wyłowione z internetu przez autora na motto książki, ma być może mówić o nieustrukturyzowanym charakterze rzeczywistości, o nieuporządkowaniu świata, w którym żyjemy, ale jeszcze bardziej adekwatne jest chyba względem zamieszczonych w niej 12 tekstów, które łączy poniekąd eseistyczna forma narracji i fakt, że wszystkie zostały napisane "na zlecenie" - czyli na zamówienie rozmaitych instytucji kulturalnych. Mamy bowiem do czynienia z wykładami, pogadankami, szkicami, laudacjami, a nawet z jednym "speachem" (wygłoszonym przy okazji odbioru nagrody Premio Princesa de Asturias de las Letras w 2017), powstałymi na konkretne okazje w latach 2016-2018. Teksty są bardzo nierówne i trudno oprzeć się wrażeniu, że tom stanowi rodzaj pojemnika na przypadkowe aktualności, bo tematy wyznaczały instytucje organizujące rozmaite wydarzenia kulturalne - literackie, muzyczne bądź plastyczne. Faktem jest, że w większości poświęcone są twórczości i jej miejscu w świecie. Wyjątkiem jest laudacja dla prof. Łętowskiej, która w zamierzeniu miała być chyba rozprawą o doniosłości prawa, a jest budzącym zażenowanie politycznym panegirykiem, jakiego natchnieniem musiał być chyba filmowy
pan Jarząbek. Litościwie spuszczam na ten tekst kurtynę milczenia, bo ceniłem kiedyś Zagajewskiego, ale jest to łyżka dziegciu, która zbyt mocno wpływa na smak całej beczki. A nie jest to znowu taki miód. Podobnie jak laudację pominę również krótkie teksty:
W stronę Drohobycza (trochę po łebkach o Brunonie Schulzu),
Tajemnicze muzeum w Dahlem (o Herbercie, który był częstym gościem w
Gemäldegalerie, ale - choć obaj byli w tym samym czasie w w Berlinie Zachodnim - nigdy się tam nie spotkali...) i
Podziękowanie za Nagrodę Księżniczki Asturii - wydały mi się przyczynkarskie i w gruncie rzeczy nikomu niepotrzebne.
Autor już we wstępie ubolewa, że nikt dziś nie ceni poezji - w zdominowanych przez pieniądz i naukę czasach metaforę zastąpiła literatura "non fiction". A przecież metafora wciąż ma siłę objaśniania świata (vide "jaskinia Platona"). Jako poeta musi zająć pozycje humanistyczne, ale przecież każdy inteligentny człowiek winien krytycznie przyjmować informacje, więc także zdawać sobie sprawę, iż biologistyczne teorie współczesności, chcące przedstawić ludzkie indywiduum wyłącznie jako ekran dla DNA, nie opisują człowieka dostatecznie. Biologia kończy się na...biologii. Dalej jest świadomość i dziedziny, do których przyrodoznawstwo nie ma wstępu, bo brak mu narzędzi. A przecież "bez metafor zamiera myślenie." (s.10)
Zagajewski to
poeta doctus, więc wszystkie teksty naszpikowane są odniesieniami do przeczytanych książek i cytatami. Ale szanuję go za to, że nie udaje profesora - wprost przyznaje się do własnego dyletantyzmu (
poeta jest niespecjalistą par excellance; s. 117). W tekstach
Gustav Mahler, uwagi dyletanta (Mahler to wczesna fascynacja poety) i
O kilku artystach (alfabetycznie) to bezsprzeczna siła. Opiera się tam przede wszystkim na własnych odczuciach i intuicjach, na własnym przeżyciu. Nota bene tekst traktuje o malarzach z tego samego co on pokolenia. Ci z Polski to jego przyjaciele (Leszek Sobocki, Jacek Waltoś - z krakowskiej grupy
Wprost), zagraniczni to "artistes trouvées" (
Jan Vanriet ze swą "estetyką całości", która zaprzecza podziałowi na sztukę "zaangażowaną" i "estetyzującą" oraz
Miquel Barceló). Uważam, że to najciekawsze teksty w tym zbiorze.
W wykładzie
O życiu w wolności na krakowski Copernicus Festiwal 2018 autor stara się zgłębić stosunek poetów do prawa. Utarło się bowiem w powszechnym wyobrażeniu, że poeci to raczej anarchiści (żywiołowo przeczył temu Chesterton w swej twórczości już 120 lat temu), a okazuje się, że wielu z nich (m.in. Miłosz, Lechoń, Herbert) studiowało prawo. Ciekawe ilu z nich starało się o tym
zapomnieć, jak Hrabal... Sam Zagajewski był wobec tej dziedziny indyferentny - nadrabia ostatnio, jak pisze, chodząc na wykłady - niewątpliwie dlatego, że zaangażował się po "liberalnej" stronie barykady, której retoryka takie zainteresowanie poniekąd wymusza. Pisze: "Wolność potrzebuje prawa jak ostryga muszli", czyli potrzebuje ochrony prawa. To prawda. Nie pisze jednak, jak chronić prawo przed skorumpowanymi jego funkcjonariuszami, a szkoda... (
Jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?, Mt 5, 13) Stara się jednak bronić prawników (nie prawa!) i to wbrew wskazywanym przez siebie przykładom nieuczciwych członków palestry, od których roi się w literaturze (wystarczy spojrzeć na tagi: prawnik czy prawnicy). Bo ta ma jak najgorsze zdanie - nie, nie o prawie, lecz właśnie o
prawnikach. Ale Zagajewski musi tym razem zaprzeczyć całej literaturze - wymaga tego przecież jego sympatia partyjna. Dlatego wymyśla karkołomny konstrukt, że...pisarze, jako klasa średnia, stykali się tylko ze złymi prawnikami (sic!), ale ci z wyższej klasy (autorowi kojarzy są ona z...arystokracją) na pewno są święci i bez skazy. Nie chcę być złośliwy, ale naiwność w wieku, w jakim jest poeta, to już stan umysłu. Samo pojęcie wolności autor zapożycza od Patočky, dla którego jej gwarantem jest odwaga do życia w prawdzie - nie jest to ani łatwe, ani przyjemne. Z kolei zagrożeniem wolności jest leżący na antypodach odwagi serwilizm (por. Croce). Patočka dodatkowo postuluje, by w kulturze i historiografii mierzyć się z problemami o uniwersalnym, nie prowincjonalnym znaczeniu, co Zagajewski - chyba wbrew własnym założeniom ze wstępu, że wszystko dziś niepotrzebnie kojarzone jest z polityką - interpretuje nieco tendencyjnie, za uniwersalizm biorąc tzw. "europejskość", rozumianą wyłącznie w kategoriach politycznych, za prowincjonalizm zaś skupienie się na własnej historii narodowej i etosie. Obawiam się, że Patočka nie widział tego tak wąsko, a na pewno nie utylitarnie politycznie, jak czyni to Zagajewski... Mam wrażenie, że poeta stara się wywrócić to, co czeski filozof pisał w latach siedemdziesiątych, na zupełnie drugą stronę - odwrócić kota ogonem. Jego interpretacja zdaje się wręcz przeczyć temu, co było sensem i zamiarem eseju
Kim są Czesi?Pozostałe teksty - z wyjątkiem tego o Panufniku, więc raczej o muzyce - poświęcone są literaturze: