Jodi Picoult to autorka, która na swoim koncie ma już wiele fantastycznych tytułów. W czym tkwi sekret jej świetności? Być może w tym, że nie wymyśla skomplikowanych książek, skupia się na ludzkich problemach i wyciąga z nich esencję piękna, która zachwyca czytelnika. Spytacie, jak można pisać pięknie o czyichś problemach? Picoult udowadnia, że można. Nie trzeba wymyślać smoków, elfów i innych podobnych stworów. Nie trzeba myśleć na kryminalną zagadką wszechczasów. Wystarczy dostrzec to, co dzieje się w naszym otoczeniu. W końcu najpiękniejsze historie pisze ludzkie życie…
Sage Singer, po śmierci swojej matki, potrzebuje mocnego emocjonalnego wsparcia. Nawiązuje kontakt z pewnym staruszkiem, który, widząc, jak dobrze dogaduje się z młodą kobietą, postanawia opowiedzieć jej swoją historię, która nęka go od lat. Finałem opowieści jest nietypowa prośba: mężczyzna prosi Sage, aby pomogła mu umrzeć. Jego czyny są haniebne i sięgają czasów II wojny światowej. Choć prośba jest umotywowana argumentem nie do zdarcia, to czy Sage ma prawo decydować, czy ktoś zasługuje na śmierć?
„To, co zostało” to tytuł, który niedawno pojawił się na naszym rynku. Ale jest kolejnym autorstwa Jodi Picoult, który mieliśmy okazję poznać wielokrotnie. Po tylu książkach można się zastanowić: czy każda kolejna będzie równie dobra? Odpowiedź jest zdecydowanie twierdząca. Na przykładzie tejże książki można powiedzieć, że każda historia jest fantastycznie napisana. I nie chodzi tu tylko o sentyment do samej pisarki. Wszystkie jej powieści nadają sens każdej minucie, którą poświęciliśmy na lekturę jej książek. I nie mówię tutaj przesadnie. Skupmy się jednak na tym konkretnym tytule. „To, co zostało”, można powiedzieć, mieści w sobie dwie historie: Sage Singer i jej emocjonalne przejścia oraz historia z czasów II wojny światowej – według babci Sage i Josefa, nowego „przyjaciela” głównej bohaterki. Obie te części czyta się z nieskrywaną ciekawością, choć wydają się nieco ciężkie do swobodnej lektury, to z każdą linijką tekst coraz bardziej nas pochłania. I to jest właśnie zaleta książek Josi Picoult – tematyka nie wiadomo, jak trudna, jak znana, to tak dobrze rozpisana, że mamy ochotę ją wchłonąć. Bez reszty, dosłownie…
Czytając „To, co zostało” można z pewnością odczuć wiele emocji, które towarzyszą bohaterom. Są tak namacalne, że nie sposób ich przeoczyć. Krótko rzecz biorąc, jesteśmy naocznymi świadkami obu historii, które wpływają nie tylko na postaci książki, ale również na nas, czytelników. Uwierzcie, że podczas lektury, nie sposób jest nie uronić łzy, czy też zareagować gwałtownie na słowa któregoś z bohaterów. Fabuła niby prosta i zwyczajna, jak na obyczaj przystało, ale wpływa, i to mocno, na każdego odbiorcę. Bardzo cenna zaleta tychże książek.
Jak wspomniałam, książka zawiera w sobie wątek II wojny światowej. Jako czytelnicy jesteśmy świadkami historii, która mam miejsce w niemieckiej rodzinie, gdzie rodzą się żołnierze SS, oraz, co gorsze, w samym środku obozu koncentracyjnego. Temat znany literaturze, nie oszukujmy się, ale należy wspomnieć, że Jodi Picoult nadaje temu obrazowi nieco świeższego spojrzenia. Nie są to pobieżne fakty, suche wnioski czy też typowe wspomnienia. Ta historia „ożywa” na naszych oczach i jesteśmy po części jej uczestnikami. Nie każdej książce się to udaje. Dlatego ogromny ukłon w stronę autorki za jej umiejętność przekazania trudnej historii w sposób, powiedzmy, naturalny i mocno wciągający.
„To, co zostało” to jedna z lepszych, jeśli nie najlepszych książek Jodi Picoult. Wielowątkowość, powrót do czasów II wojny światowej, mieszanka niektórych gatunków oraz (nad)zwyczajni bohaterowie – tego nie doświadczysz w żadnej innej powieści. Historia w niej zawarta, nie ukrywajmy, jest trudna, ale jak w każdej innej książce Picoult, nie stanowi to problemu w odbiorze i lekkim przekazie. Kto poznał kiedyś tę autorkę, wie, że nie sposób oderwać się od zaczętej już historii. Tutaj, w tym tytule, występuje ta sama zaleta, w dodatku działa ze zdwojoną siłą. Dlatego nie przedłużając: gorąco zachęcam do lektury. Książka warta każdej minuty czytania. Polecam!