Z potrzeby wejrzenia w świat uzależnionej młodzieży zainteresowałam się książką Laury Chudzyńskiej. Autorka porusza problem dopalaczy, które mimo różnych działań ustawodawczych i prewencyjnych nie przestają być groźną plagą. Na przykładzie historii kilkorga młodych ludzi przedstawia jej przyczyny, objawy i konsekwencje.
Z książki wynika, że pierwsze i najważniejsze powody to wcale nie ciekawość czy chęć zaimponowania innym. Zaczyna się od braku i od nadmiaru. Za mało czułości i miłości, za dużo oschłości i odrzucenia. Zbyt wielka samotność, zbyt małe (lub żadne) zainteresowanie tym, co się dzieje z dzieckiem. Co się dzieje w nim. Jeśli dotyk, to bolesny i zły. Zamiast rozmowy – jej pozory, wymiana uwag i poleceń, a w końcu milczenie. Skupienie się na powierzchni, bez zaglądania pod skorupę. Jeśli nawet zaspokajanie potrzeb (nie zawsze), to nie tych wyższych. Obarczenie obowiązkami i sprawami niewspółmiernymi do wieku. Zamiast w górę i do przodu – to w dół i na manowce.
Jeśli tak wyglądają dzieciństwo i nastoletnie lata człowieka, staje się on o wiele bardziej podatny na popadnięcie w nałóg. Będzie chciał wypełnić czymś brak i w jakiś sposób pozbyć się nadmiaru. Poszuka (i znajdzie) dróg autodestrukcji, nie rozwoju. Choć bardzo pragnie życia, od tego prawdziwego będzie uciekał, szukając go nie tam, gdzie trzeba. Sztucznie zwielokrotnione doznania nie są bowiem prawdziwym życiem, choć mogą się takim wydawać przez swoją intensywność.
Takie są kryształowe dzieci – bohaterowie recenzowanej książki. Dźwigają przeszłe lub teraźniejsze ciężary, które pragną uczynić choć odrobinę lżejszymi za pomocą mefedronu. Jak wielkie muszą być to ciężary, skoro nie powstrzymuje ich nawet nieznane ryzyko działania tego, czym się odurzają? Wiedzą, że ryzykują – nie wiedzą, jak bardzo. Spodziewają się, że kilkudobowa bezsenność, galopujące, nieopanowane bicie serca i schizofreniczne wizje to jeszcze nie ostatnie akty tego przedstawienia. Może być jeszcze gorzej, choć tego gorzej nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić. A jednak ryzykują.
Uderzyło mnie, że pozostając we wspólnym kręgu uzależnienia bohaterowie jednak dbają o siebie, okazują sobie troskę, kochają się. Czasem w ostatnim przebłysku świadomości, o ile go nie przegapią. W normalnym życiu przyjaźnili się – albo przyjaźniliby się. W tym nienormalnym jakby próbują zachować resztki człowieczeństwa. Być może i taką oczywistość chce nam powiedzieć autorka – że ćpun też człowiek.
Dla jednych przychodzi dzień opamiętania się, dla innych nie. Należy przy tym pamiętać, że konsekwencje nałogu mogą dotyczyć wszystkich osób związanych z tą uzależnioną. Jedna z historii opisanych w książce pokazuje to nad wyraz dobitnie.
Książka jest bardzo przekonująca i bardzo dobrze napisana. Uczula, wyostrza zmysły, trafia celnie niemal każdym słowem, pokazuje i opisuje sprawę dokładnie, ale w sposób nieprzegadany. Dokładnie tyle, ile trzeba i ile wystarczy, by się zastanowić, rozejrzeć i nie tracić czujności. Polecam.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.