„Poparzone dziecko” Stiga Dagermana to kolejna propozycja od Wydawnictwa Poznańskiego wydana w ramach Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich. Seria ta ukazywała się w latach 1956-1990, w 2018 roku Wydawnictwo zdecydowało się na jej wznowienie.
Stig Dagerman to szwedzki pisarz i dziennikarz, urodzony w 1923 roku. Szturmem podbił rynek wydawniczy, szczególnie że tworzył w niełatwym wojennym czasie. Jesienią 1954 roku popełnił samobójstwo. Choć znany w kraju jako autor powieści, zbiorów opowiadań, reportaży, sztuk teatralnych, setek wierszy i esejów, na świecie zdobył uznanie dopiero po śmierci.
Na wstępie chcę podkreślić, że „Poparzone dziecko” nie jest lekturą dla każdego. To proza niełatwa, która wymaga dawkowania. Pełna emocji i nadmiernej psychoanalizy. Oto historia Bengta i jego ojca, których poznajemy w dniu pogrzebu matki Bengta – Almy. Od początku czytelnika otacza duszna atmosfera rodzinnych sekretów. W dniu, w którym chłopak chowa matkę, odkrywa że ojciec ma romans. I to jest moment, kiedy choć nie zna tej kobiety – postanawia ją nienawidzić. Od tej chwili ten trójkąt ojciec – Bengt – kochanka ojca, będzie stanowił podstawę opowieści.
„To nieprawda, że poparzone dziecko unika ognia. Ciągnie je do płomienia jak ćmę do światła. Wie, że jeśli się zbliży, znów się poparzy. Mimo to podchodzi bliżej”.
„Poparzone dziecko” to przede wszystkim opowieść o stracie i żałobie. Każdy inaczej ją przeżywa, każdy inaczej z nią sobie radzi. Przychodzi bowiem taki dzień, gdy osoba która była obecna w naszym życiu przez długi czas – odchodzi. I zostają, cytując Grzegorza Ciechowskiego „książki i płyty”. I okazuje się, że nie potrafimy poradzić sobie z prostymi czynnościami, jak obiad czy sprzątanie. Że nie wiemy, w której szufladzie znajdziemy niezbędne dokumenty. Żałobę każdy z nas przeżywa w samotności, zwykle otoczenie nie jest na nią gotowe, nie wie jak zareagować.
Powieść Dagermana to też historia dojrzewania, poszukiwania własnej wartości i własnej życiowej drogi. To smutna historia Bengta, który coraz bardziej wikła się w gniewie i narastającej frustracji. Który wciąż walczy z ojcem. Który wciąż walczy z narzeczoną. Który czas przeznaczony na naukę do egzaminów poświęca na knucie zemsty na narzeczonej ojca, sądzi że próbuje ona zająć miejsce Almy. Z czasem ta frustracja przeradza się w chorą namiętność. Lęki, depresje, strach, miłość, nienawiść, pogarda – tego w powieści nie zabraknie.
Atmosfera powieści jest niepokojąco duszna. Nie ma chwili na oddech. Nie ma łatwiejszych fragmentów. Dużo za sprawą języka powieści – który jest zwięzły, bez zbędnych ozdobników, do bólu poprawny, a momentami ironiczny. Jednocześnie każde słowo to kamyk na wulkanie emocji, który za chwilę może wybuchnąć. Z każdą stroną czytelnik coraz bardziej gubi się w labiryncie słów i emocji.
"Poparzone dziecko" nie należy do najłatwiejszych i najlżejszych powieści. Jest jednak na tyle uniwersalna, że dobrze odnajduje się w dzisiejszych czasach. Nie zapomnijmy, ze Dagerman napisał ją w 1948 roku. Wtedy szokowała, dzieliła czytelników na obozy, gdzie jedni nazywali arcydziełem, drudzy krytykowali i chcieli palić na stosach.
Kolejny raz Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich pozwala obcować z bardzo specyficzną literaturą. Świetnym uzupełnieniem do lektury jest wstęp umieszczony na początku powieści, który przybliża postać Dagermana, jego tragiczne losy i krótką historię „Poparzonego”. Jeśli macie ochotę na lekturę niełatwą, zmuszającą do myślenia i wyciągania wniosków, to sięgnijcie po Stiga Dagermana.