„Kyle” to bardziej filozoficzna powieść drogi niż klasyczne twarde science fiction w stylu Lema.
Choć osadzenie akcji w określonym czasie i miejscu może wydawać się tylko tłem, ma ono swoje znaczenie – buduje atmosferę i sprawia, że książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością. Pozwolę sobie tu zapożyczyć określenie z "polecajki" z okładki, autorstwa Piotra Wereśniaka (tego od "Kilera")– jest „smaczna” w odbiorze. I faktycznie, to bardzo trafne podsumowanie.
Najpierw - cukrowanie:
Książka wyraźnie nawiązuje do stylu mistrzów gatunku – widzę tu czytelne echa Asimova, Kuttnera z jego najlepszych lat, a nawet Dicka z „Raportu mniejszości”. Do tego można dostrzec inspiracje filmowymi dokonaniami Christophera Nolana, co dodatkowo wzbogaca narrację. Autor umiejętnie buduje fabułę, wplatając w nią liczne zagadki, które intrygują i zmuszają do myślenia. Niektóre z nich wydają się być zapowiedzią potencjalnych spin-offów – pozostają nierozwiązane, co może frustrować lub, wręcz przeciwnie, pozostawiać pole do własnej interpretacji. Niektóre już rozwiązałem, ale nie chcę spoilerować. Jedno jest pewne: fabuła kryje w sobie wiele warstw.
Szczególnie interesujące jest to, jak autor bawi się subtelnymi odniesieniami. W treści znajdziemy polskich polityków, żart z wiersza Kazimierza Przerwy-Tetmajera, a nawet łamigłówkę, która zdradza czas akcji głównej części powieści (podpowiem, że trzeba skojarzyć informacje z kilku miejsc w książce. Kto grał kiedyś w Mysta, Riven, Exile - będzie wniebowzięty). Dodatkową przyjemność (uwaga - mikrospoiler!) sprawiło mi odkrycie, że w Google Street View można znaleźć dom Henry’ego z prologu – z rowerem opartym o drzewo, dokładnie tak, jak w książce. Ten detal wywołał u mnie szczery śmiech. To dowód na to, że autor stworzył historię wielowymiarową, w której każdy element ma znaczenie – niczym warstwy cebuli u Shreka.
Dość kadzenia. Nie obyło się jednak bez wad:
Brakuje mi bardziej szczegółowych opisów przyrody, które mogłyby wzbogacić tło i nadać historii większej głębi. Styl autora zdradza bardziej inżynierskie niż literackie podejście, co w niektórych momentach może wydawać się nieco surowe. Mimo to całość broni się świetnie dzięki oryginalnej narracji i zaskakującym zwrotom akcji.
Podsumowując, „Kyle” to książka, która intryguje, wciąga i pozostawia po sobie sporo przemyśleń. Daję mocne 9/10 i czekam z nadzieją, że kolejny tom utrzyma ten poziom, a może nawet mnie zaskoczy.
Kiedy ofiara staje się zwierzyną. Genialny amerykański naukowiec budzi się po wypadku w nieznanym sobie miejscu, bez wspomnień, które mógłby uznać za pewne. Zdezorientowany i ścigany, odkrywa, że ni...
Kiedy ofiara staje się zwierzyną. Genialny amerykański naukowiec budzi się po wypadku w nieznanym sobie miejscu, bez wspomnień, które mógłby uznać za pewne. Zdezorientowany i ścigany, odkrywa, że ni...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @amilczanowski
Dobrze się czyta, choć nie mój ulubiony gatunek.
Jeśli lubisz książki, które w beletrystyczny sposób poruszają temat priorytetów życiowych, a nie są przy tym poradnikami, to ta pozycja powinna Cię zainteresować. Choć s...
Akcja książki rusza z kopyta, a może nawet z prędkością helikoptera. Nie znajdziemy tu długiego budowania napięcia, które miałoby nas wciągnąć dopiero po kilku rozdziała...