Pomoc domowa. Sekret recenzja

Po wydarzeniach, o których autorka opowiada nam w pierwszej części, Millie postanawia na dobre zaangażować się w pomoc ofiarom przemocy domowej. Niestety jej działania często mijały się z literą prawa, a kobieta nie zamierza po raz drugi utracić wolności. Znajduje więc sposób, by w pełni legalnie móc ratować niewinne kobiety z rąk mężów oprawców. Zamierza skończyć odpowiednią szkołę i zostać pracownikiem socjalnym. By jednak realizacja tego planu była możliwa, dziewczyna nadal pracuje jako pomoc domowa.
Po utracie świetnie płatnej posady u rozkapryszonej młodej matki, Millie staje na krawędzi. Kiedy więc któregoś dnia odbiera telefon od poważanego biznesmena z propozycją współpracy, ma poczucie, że los jej sprzyja. Douglas Garrick jednak dość szybko zaczyna swoim zachowaniem wzbudzać jej podejrzenia. Kiedy do Millie dociera, jakie problemy zdrowotne ma żona gospodarza, już wie, że nie będzie jej dane odpocząć. Po raz kolejny w imię ideałów jest gotowa zaryzykować naprawdę wiele.

"Sekret", podobnie jak pierwsza część, zapewnił mi doskonałą rozrywkę. Może nie utrzymuje się tu aż taki poziom napięcia, jednak zwroty akcji i zaskakujące często działania bohaterów sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem. Bardzo spodobało mi się to, że Millie ma wreszcie pomysł na życie i twardo stąpa po ziemi, aby go zrealizować. Totalnie zgrzyta mi tu jednak jej relacja z młodym prawnikiem. No nie oszukujmy się, pasują do siebie jak pięść do nosa i od początku irytowała mnie postawa Millie w tej kwestii, bo chłopak sprawia naprawdę wrażenie dobrego i zdeterminowanego, by stworzyć z nią coś poważnego. Jest to jednak wątek drugorzędny, więc absolutnie nie zamierzam na jego podstawie oceniać całości książki. A ta zasługuje na duże brawa, za pięknie poprowadzoną intrygę, za stworzenie niezwykle ciekawych, choć przerażających swoją bezwzględnością i wyrachowaniem postaci. Jest to zdecydowanie kawał wysokiej klasy thrillera, który moim zdaniem powinien zadowolić większość miłośników gatunku.