Historia, która staje się powieścią, powieść, która staje się legendą. Legenda, która staje się mitem.
Polska Husaria duma polskiego oręża, uskrzydleni jeźdźcy. Jej wspaniałe bitwy przeszły do legendy. Do dziś panuje przekonanie, że husarzy nie przegrali żadnej bitwy przez pierwsze 126 lat swojego istnienia. Ten pogląd, który niestety jest błędny, wynika z interpretacji tytułu artykułu, który napisał Pan Jerzy Teodorczyk (Bitwa pod Gniewnem pierwsza porażka Husarii). Prawda jest jednak taka, że ani bitwa pod Gniewnem nie była porażką Husarii, ani nie była to jej pierwsza przegrana bitwa. Przykładem tutaj może być bitwa z Moskwicinami, pod Dobryniczami, w której wojska Dymitra Samozwańca przegrały.
Wyssane z palca sarmackiego pochodzenia Polaków jest jeszcze ciekawsze niż sprzeczne informacje o Husarii. Z racji tego, że nazwy Polonia zabrakło w Biblii jak i w doniesieniach antycznych zaczęto szerzyć informacje, o Polsce i Słowiańszczyźnie pochodzącej od walecznego ludu Sarmatów. Pomimo tego, że Wincenty Kadłubek w swoich dziełach ani razu nie wspomniał o Sarmacji a Gal Anonim owszem, lecz tylko raz i to w kontekście tego, aby określić nadbałtyckie plemię Prusów, ich następcom to nie przeszkadzało. Jan Długosz w swoich „Annales” królestwa polskiego upatrywał w czasach biblijnego potopu i wieży Babel.
Według Jana Słowianie byli potomkami Jafeta syna Noego. Przyklaskiwał mu w tym Marcin Bielski w „Kronice wszystkiego świata". Ksiądz Wojciech Dębolecki w swoich wywodach poleciał jeszcze dalej. Postanowił udowodnić, że Rzeczpospolita z racji swoich starożytnych korzeni jest przeznaczona do rządzenia innymi krajami i narodami. Dowody popierające Wojciecha przytacza w swojej książce Jerzy Basala („Jak Polska zbawia świat - mesjasze i prorocy”) „Gdziekolwiek nie wejrzeć w Biblię, w dzieje Żydów, Grecji, Rzymu wszędzie widać ślady polszczyzny, od której wszystko się zaczęło...”
Największym blefem, w jaki wierzą współcześni, jest mit obrony Jasnej Góry. Garstka polskich obrońców pod wodzą nieustraszonego przeora Augusta Kordeckiego kontra banda szwedzkich żołdaków. Trwający całymi tygodniami ostrzał oraz piekielne walki na murach. W ten sposób wielu wyobraża sobie oblężenie Jasnej Góry w roku 1655. Mit książki Henryka Sienkiewicza jest z nami do dziś, ale powieść swoje a życie swoje. Jak się okazuje, Kordecki wcale nie miał zamiaru, stawiać oporu odnoszącym sukcesy Szwedom. W październiku 1655 roku udał się (zresztą jak Jan III Sobieski) do szwedzkiego obozu gdzie […] w swoim i paulinów imieniu, złożył hołd wiernopoddańczy Karolowi X Gustawowi, uznając go tym samym za władcę Rzeczypospolitej.
W zamian za to dostał potwierdzenie posiadanego przez paulinów przywileju, że klasztor na Jasnej Górze jest wolny od wszystkich podatków, oraz że w jego murach nie mogą stacjonować żadne oddziały wojskowe ani polskie, ani szwedzkie. Augustyn Kordecki zdradził władcę i ani myślał o przelewaniu krwi za Rzeczpospolitą. Postarał się nawet o list żelazny gwarantujący życie i mienie podległych mu zakonników.
Autor książki „Polskie złudzenia narodowe” Pan Ludwik Stomma opisuje wiele takich historycznych bzdur. Doktor nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki, publicysta tygodnika „Polityka”. Zebrał w całości najciekawsze opowieści, które stały się legendą niekoniecznie prawdziwą. W publikacji tej przeczytamy o Marcu 68, przekłamaniach na temat Żydów i masonów, O ślubach lwowskich, czy Krzyżakach, którzy według wielu sami postanowili nas odwiedzić.
Publikacja ta jest pełna historycznych ciekawostek, prawd i półprawd. Trzeba jednak powiedzieć, że pomimo dość lewicowej lewitacji Autora książka ta jest naprawdę dobra.
Osobiście bardzo mi się podobała. Nie odebrałam jej jako krytyki naiwności narodu polskiego, a raczej jako zbiór tematów, nad którymi warto się zastanowić i sprawdzić jak było naprawdę. Oczywiście książka spotyka się z krytyką osób, które wierzą w mity wielkiej Polski. Jednak oddając sprawiedliwość Pisarzowi, przedstawił on fakty, które można sprawdzić również w innych źródłach. Publikacja dość obszerna jednak napisana lekkim językiem, który zaciekawi nawet tych, którzy z historią nie są zaprzyjaźnieni. Warto sięgnąć choćby po to, aby poznać inny punkt widzenia niż ten radykalno patriotyczny.