"Pierwsza na liście" to historia przyjaźni, która po wielu latach rodzi się na nowo, a także historia miłości, która pojawia się niespodziewanie. To powieść o podejmowaniu trudnych, życiowych decyzji, o zrozumieniu i przebaczaniu. Ale jest to przede wszystkim apel o zgłoszenie się do bazy dawców szpiku, bo każdy z nam może podarować swojemu bliźniakowi genetycznemu najcenniejszy prezent - życie w postaci szpiku.
Ina Rybisińska to singielka, dziennikarka, która potrafi zdobyć wszelkie informacje. To wyrachowana kobieta, niechcąca się z nikim wiązać emocjonalnie z powodu wielu cierpień w życiu, ma dosyć strat i śmierci. Nie ma ochoty na żaden związek, ale co nie oznacza, że nie spotyka się z facetami. Oczywiście, że się spotyka, ale gdy facet zastanawia się, w której szufladzie ulokować swoją bieliznę albo zostawia szczoteczkę do zębów - Ina kończy związek. Dlatego też nazywa facetów "herbatnikami" - kiedy ma ochotę na herbatę, to sobie ją bierze. Życie Iny przebiega w końcu tak, jak chce. Jednak pewnego wieczoru w jej drzwiach pojawia się przemoczona dziewczyna - Karola - która burzy jej doskonale poukładany świat.
Karola to córka byłej przyjaciółki Iny - Patrycji. Dziewczyna ma bardzo ważną misję do spełnienia, a mianowicie odnaleźć "pierwszą na liście", czyli Inę. O co chodzi z listą? Dowiecie się podczas lektury, a ja osobiście podziwiam Karolę za odwagę, walkę i determinację. Nie jedna dziewczyna poddałaby się i powiedziała "niech się dzieje co chce". Ona jednak wzięła sprawy w swoje ręce, aby nie dopuścić do najgorszego.
"Pierwsza na liście" to kolejna genialna powieść Magdaleny Witkiewicz. To wspaniała, wzruszająca historia, dająca do myślenia. Historia o wybaczaniu, którego tak trudno się nauczyć i o ogromnej sile zwyczajnych kobiet. Jest to powieść, która pomimo smutku, tętni ogromnym optymizmem, bo zawsze jest szansa, zawsze jest nadzieja na lepsze jutro. A każdy dzień jest dobrym dniem, żeby uratować komuś życie, nawet ślimakowi. Witkiewicz po raz kolejny gra nam emocjach. Serwuje nam smutek, płacz i rozpacz, a następnie radość i optymizm. Za to kocham twórczość tej autorki.
Powieści się nie czyta, powieść się pochłania w ekspresowym tempie. Autorka ma bardzo lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się z przyjemnością, czasami ze łzą w oku. W mistrzowski sposób Witkiewicz wykreowała bohaterów. Są oni bardzo życiowi i autentyczni. Łączy je podobne doświadczenie, strata bliskich osób. Jednak pomimo smutnej i przygnębiającej przeszłości, kobiety stają się silniejsze i odnajdują się w nowej rzeczywistości, jaką zaoferował im los.
Po lekturze "Córeczki" Liliany Fabisińskiej muszę również wspomnieć, że książki te są do siebie podobne. Jeśli któraś z Was czytała to wie, o co mi chodzi. W obydwu książkach pojawia się w drzwiach dziewczyna, która zmienia życie głównych bohaterek. Obydwie książki poruszają społeczne tematy: "Pierwsza na liście" temat dawców szpiku, natomiast "Córeczka" - HIV. Ponadto, w powieści Witkiewicz znajdziemy fragment "Córeczki", co dla mnie jest bardzo fajnym pomysłem.
"Pierwsza na liście" to powieść uświadamiająca osobom o odpowiedzialności, jaka wiążę się ze zgłoszeniem do bazy dawców szpiku. Dzięki powieści możemy bardzo dużo dowiedzieć się o przeszczepach szpiku kostnego prostym, niemedycznym językiem.
Podsumowując, "Pierwsza na liście" to wspaniała powieść o wybaczaniu, przyjaźni i miłości. Książka o walce, determinacji i życiowych decyzjach, które mogą zmienić życie obcych ludzi. Jest to powieść, o której się nie zapomina! Nie można przejść koło niej obojętnie. Z całego serca polecam!