Kiedy książka pojawiła się w zapowiedziach wiedziałam, że ją muszę przeczytać. Po pierwsze to książka osoby, która znam od strony recenzenckiej po drugie debiut literacki a ja debiuty uwielbiam. Kolejny zachęta był opis i okładka. Jednak opis nie przygotował mnie na taką treść. Treść która.....
Rose wraz z matką, młodszym bratem i ojczymem przeprowadza się do Seattle. Tu zaczyna kolejny rozdział swojego życia. Po czterech latach spędzonych w zamknięciu dostaje szansę, by spędzić swój czas jak normalna nastolatka. Nowe liceum miało być dla niej nowym etapem. Już pierwszego dnia wpada w kłopoty. Jednak Rose ukrywa przed wszystkimi nie tylko problemy ale i tajemnicę. Kiedy ona ujrzy światło dzienne, nic nie będzie już takie samo.
Tyler to jeden z zawodników szkolnej drużyny. Nie ma lekko a jego życie to jedna wielka porażka. Tylko jego przyjaciel Aron wie o nim wszystko. Kiedy pewno zdarzenie stawi na jego drodze Rose ta staje się ofiarą jego frustracji. Jednak wszystko się zmieia gdy poznaje ja od innej strony. Tylko życie bywa przewrotne i postawi mu na drodze nie tylkoRose ale i wyzwanie.
Historia Rose i Tylera to nie cukierkowa historia miłości między nastolatkami. To nawet nie jest słodko-gorzka historia, jakich wiele. Opis jest zwodniczy i nie przygotował mnie na taką emocjonalną pułapkę. Czytałam wiele historia, które wycisnęły łzy z moich oczy. Kilka z nich miały momenty, gdzie musiałam odkładać je na chwilkę, bo emocje były za silne. Ale po raz pierwszy spotkałam na swojej drodze książkę z taką gamą sinych emocji, że 300 str czytałam 3 dni. Nie dlatego że książka była zła, nudna mało wciągająca a wręcz przeciwnie. Od samego początku wciągała, sprawiała, że musiałam czytać dalej ale nastąpił taki moment, że się nie dało. To nie jest książka dla osób, które szukają lekkiej historii. Historia Rose jest bolesna, pełna emocji, walki, marzeń ale także troski o innych.
Postacie są świetnie wykreowane, tak mocno i realnie opisane aż do bólu. Książka ma mocne przesłanie, w zasadzie kilka jakby się dobrze przypatrzeć. Pełna refleksji, emocji i to, co kocham najbardziej trafia czytelnika prosto w serce. Az trudno uwierzyć, że to debiut literacki. Oprócz głównej bohaterki nam szereg różnych postaci mniej lub bardziej tworzących całość. Tyler to młody człowiek, który swoje przeszedł. Kiedy w jego życiu pojawiło się słońce okazało się , że szybko zniknie. Tych emocji, jakie doświadczał nie da się opisać. On i Rose to postacie, które czujemy. Ich emocje doskonale poruszają nasze czułe struny. Przez ta historie płyniemi ale nie jest to łatwe przeżycie.
Zakończenie to jedna wielka emocjonalna karuzela. Nie dałam rady czytać bez przerwy. Końcówka rozłożyła mnie na łopatki i nie tylko rozłozyła ale nie pozwoliła wstać z emocjonalnego upadku. "Pogodzona z losem" to piękna historia, która zostawi was w rozsypce. Jeśli chcecie ją przeczytać to musicie się nastawić, że bez chusteczek i melisy się nie obędzie. Musicie być też świadomi, że są tu sceny, które są mocne, a te radosne momenty są w mniejszości. Jednocześnie musicie być świadomi, że happy endu nie będzie.... Ta książka to póki co najlepsza książka tego roku i będzie trudno ją przebić... To jedna z tych, o której trudno napisać, ją po prostu musicie przeczytać.