„Influancerzy powinni umierać online, w porze wysokiej oglądalności, lajkowani do samego końca”.
W Kielcach, na oczach widzów giną popularni internetowi twórcy. Prokurator, Arkadiusz Painer wraz z Dariuszem Kryńskim, technik kryminalną, Dorotą Kowalską oraz młodym informatykiem z wydziału do walki z cyberprzestępczością będą się starali znaleźć sprawcę tych makabrycznych, ale jakże widowiskowych zbrodni. Informatyk, Maciek Borkowski stanie się istotnym ogniwem Kręgu Painera, bowiem zarówno prokurator, jak i śledczy nie do końca odnajdują się w internetowym świecie.
Jacek Łukawski w „Podszepcie”pozwala czytelnikowi poznać lepiej bohaterów znanych z „Odmętu”. Ujawnia ich kolejne cechy, rysy, ale nadal ma się wrażenie, że nie odkrywa wszystkich kart. Painer, pali jeszcze więcej, daje pokaz umiejętności jazdy na motocyklu i udowadnia, że aby sprawiedliwości stało się zadość, sprawca przestępstw ujęty i ukarany, zrobi wszystko, nawet kosztem utraty stanowiska. Z kolei Dorota Kowalska ujawni to co najbardziej ją boli, śmierć ojca, który był osobą niezwykle jej bliską. I właśnie ta, nieprzepracowana strata zdaje się leżeć u podstaw jej braku umiejętności budowania trwałych relacji z mężczyznami. Kryński z kolei awansuje i wraca do pracy w kieleckim komisariacie. Po raz pierwszy staje na czele grupy dochodzeniowej i trudno oprzeć się wrażeniu, że trochę go ta funkcja przerasta. Związek z Dorotą należy już do przeszłości, trudno mu się z tym pogodzić, a gdy okazuje się, kobieta spotyka się z innym mężczyzną do głosu dochodzi zazdrość.
Brak doświadczenia Kryńskiego, napięta atmosfera pomiędzy dwójką śledczych, a nade wszystko obszar wirtualnej rzeczywistości, którego prowadzący sprawę nie znają i nie rozumieją, a w którym przyjdzie im się poruszać sprawia, że cały zespół początkowo błądzi, a akcja powieści rozwija się wolno. Przyczynia się do tego również Maciek Borkowski, który pomimo olbrzymich kompetencji jest introwertykiem, mającym spore problemy w kontaktach z ludźmi.
Jednak mimo tych wszystkich przeciwności, dzięki umiejętnościom młodego informatyka, a także działaniom samego sprawcy, który postanawia zabić własnoręcznie, śledztwo nabiera tempa. „Ludzki umysł jest zawodny, ciało również. Im więcej muszą wykonać czynności, tym trudniej je kontrolować, trudniej zachować koncentrację. Dlatego nawet najostrożniejsi popełniają błędy. Tym bardziej, jeśli robią coś pierwszy raz […] Czym innym jest pozbawić kogoś życia na odległość, a czym innym patrzeć na to z bliska”.
Akcja powieści ze strony na stronę przyspiesza, aby w finale przyprawić czytelnika o zawrót głowy. Autor skutecznie myli tropy, kieruje podejrzenia na kilka postaci, ale w przeciwieństwie do „Odmętu” zdejmuje podejrzenia z zaangażowanych w sprawę śledczych. Mimo, że w „Podszepcie” Jacek Łukawski stosunkowo szybko ujawnia sprawcę oraz motyw, książkę do końca czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem i wypiekami na twarzy.
„Podszept” to opowieść o człowieku, któremu „wymierzono karę niewspółmierną do winy”, któremu „robiono i zmuszano do robienia rzeczy, których nigdy nie powinna czynić żadna istota ludzka”, który stojąc przed wyborem zabić się lub zemścić wybiera to drugie. Wykorzystując ciemną strony wirtualnej rzeczywistości, miejsce, w którym zasady moralne, ani żadne inne nie obowiązują, z rozmysłem realizuje swój plan. To opowieść o tym, że wykorzystując wirtualną rzeczywistość można realnie kogoś skrzywdzić.
Lubię pióro Jacka Łukawskiego. Jego kryminalne zagadki są świetnie skonstruowane, bohaterowie barwni, wyraziści, nieszablonowi, niejednoznaczni. Lubię to jak stopniowo buduje napięcie, zagęszcza atmosferę i niespiesznie odkrywa kolejne elementy układanki. Nie sposób czytać jego książek nie snując przypuszczeń kto i dlaczego zabił. Podoba mi się to, że nawet jak już ujawni sprawcę i motyw, to na końcu i tak zawsze czymś czytelnika zaskoczy.
„Podszept” to znakomity kryminał, który zawiera wszystko to czego od tego tego gatunku oczekuję, ale mimo, że Autor stara się wiernie oddać topografię Kielc, ukazuje je jako miasto, z jednej strony niebezpieczne, w którym grasuje seryjny morderca, a z drugiej, jako przestrzeń całkiem przyjemną do życia, to jednak brakowało mi tej niesamowicie dusznej, mrocznej, zagadkowej atmosfery Chęcin, którą udało się Autorowi zbudować w „Odmęcie”. Z cała pewnością pozbawiony rozbudowanych opisów miejsc, historii i miejskich legend „Podszept” zyska większe grono fanów, ja jednak należę do teamu „Odmęt”.