Kraj kwitnącej wiśni ostatnimi czasy zyskał na popularności. I choć kultura japońska fascynuje ludzi na całym świecie, o gejszach wciąż jest cicho. Za cicho. Sama przed przeczytaniem książki nie umiałam wskazać, czym (jeśli w ogóle) różni się ona od prostytutki. Biorąc pod uwagę moją nikłą wiedzę o gejszach sprzed tygodnia, można powiedzieć, że dziś wiem o nich dużo. Wiem, że każda z tych pięknych kobiet za fasadą karminowego uśmiechu na białej twarzy może skrywać znacznie więcej, niż ktokolwiek śmiałby sobie wyobrażać.
Chiyo nie miała lekko. Żyła w małej wiosce. Ona, jej umierająca matka, podeszły w latach ojciec i starsza siostra nie kąpali się w pieniądzach. Czy można więc winić głowę tej rodziny za to, że chcąc zapewnić córkom (i sobie) lepszy byt, sprzedał je? Można. Chiyo nie rozumiała tego, ci się działo. Nie wiedziała, po co pani Wierćka rozbiera ją i zagląda między nogi. Nie wiedziała, dokąd jedzie pociąg, do którego kazano jej wsiąść. I nie wiedziała, gdzie jest Satsu, siostra, z którą nie zdążyła się nawet pożegnać. W końcu dociera do okiyo, w którym ma zamieszkać. Poznaje Babcię, Mamę i Ciocię, które nawet nie próbowały dbać o cechy przypisywane na ogół osobom, do jakich zwracano się tak jak do nich. Oprócz wymienionych dam i służby mieszkała tam już piękna Hatsumomo, jedna z najsławniejszych gejsz w Kioto, oraz Dynia, która do miana gejszy miała pretendować w bliżej nieokreślonej przyszłości. Chiyo nie mogła odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wciąż tęskniła za domem i sprawiała dużo kłopotów tym, którzy się nią zajmowali. Kiedy świat z głośnym hukiem się jej zawalił, wyszła z domu i rozpłakała się. Łzy młodej, pięknej dziewczyny rzadko są obojętne dla świata. Tak było i tym razem. Do płaczącej podszedł elegancki Prezes, który zostawił Chiyo nie tylko chusteczkę i pieniądze na deser, ale też coś ważniejszego: wiarę w ludzi i lepsze jutro. Od tamtej pory dziewczyna postanowiła robić wszystko, aby móc w przyszłości spotkać swojego wybawiciela. Aby osiągnąć cel, musi zostać gejszą. Przygotowując się do tego, poznaje, kim w rzeczywistości jest wiele z tych kobiet. Spotyka się z obłudą i krwawą zawiścią. Sama też ucieka się do nieuczciwości i skandalicznych intryg. Czy słusznie? Na to pytanie czytelnik znajdzie odpowiedź nie tylko w książce, ale i w swoim sumieniu.
Książkę czyta się bardzo szybko. Na pewno przyczynia się do tego fakt, że autor błyskawicznie oczarowuje czytelnika. Roztacza piękne opisy zjawiskowych i tajemniczych gejsz, przypominających dzieła sztuki kimon i uroków życia w dzielnicy rozrywkowej. Już na początku lektury spragniona byłam wizualizowania tego, o czym czaruje Golden. Niestety, w Internecie znalazłam niezwykle mało zdjęć kobiet o białych twarzach. W opisie książki piszą, że to opowieść z humorem. Ja bym nie przesadzała z takim wnioskiem. Humor od czasu do czasu się zdarza, ale na pewno nie w takich proporcjach, na jakie liczy czytelnik po zapoznaniu się z informacjami o publikacji, którą jest zainteresowany.
Niezaspokojoną ciekawość rozbudziła we mnie forma powieści. Na początku jest wstęp jakiegoś historyka, który opowiada, jak zbierał wspomnienia gejszy Saruyi. Cała książka jest opowieścią, w której narratorka zwraca się do odbiorcy. Nic jednak o nim nie mówi. Jako czytelniczka dalej nie wiem, jakie powiązania istniały między owym profesorem historii a gejszą.
Jeśli już wspominam o formie – nie jest idealna. Może mam wysokie wymagania po pochłonięciu „Traktatu o łuskaniu fasoli” Myśliwskiego, w każdym razie tutaj słuchacz relacji jest bardzo, irytująco wręcz, bierny. Gejsza nie odpowiada na żadne pytania, więc jest to znak, że ich po prostu nie otrzymała. Obecność słuchacza zaznaczana jest zwykłym „jak wiesz”, „być może słyszałeś” itp. Pod tym względem można było powieść dopracować.
Po przeczytaniu „Wyznań gejszy” mam wielką ochotę odwiedzić Japonię. Porozglądać się po tym wspaniałym Kioto i choć na chwilę przenieść się w do miasta, w którym mieszkają wszystkie kolory świata. Na razie mam za sobą tylko duchową wędrówkę. Odbędzie ją każdy, kto razem z małą Chiyo i jej siostrą odważy się wsiąść do pociągu jadącego w nieznane. Tę podróż mam już za sobą. Nie mogę doczekać się kolejnej, tym razem rzeczywistej. Tymczasem jednak wiem, że na długo ideałem kobiety będzie dla mnie bladolica piękność w bajecznym kimonie.