Osamu Dazai to chyba obok Murakamiego najbardziej znany japoński pisarz, jest uznawany za najlepszego twórcę fikcji współczesnej Japonii. Jego intrygująca twórczość przyćmiewana jest czasem krótkim, tragicznym życiem.
Po raz pierwszy zapoznałam się z jego stylem czytając króciutką Uczennicę i już wiedziałam, że to nie koniec naszej przygody. Kiedy tylko wydawnictwo Dialog zapowiedziało zbiór opowiadań Dazaia, wiedziałam, iż MUSZĘ to przeczytać, czułam, że to będzie coś dla mnie - nie pomyliłam się.
Liście to zbiór jedenastu opowiadań, kilku króciutkich, kilku nieco dłuższych. Na samym końcu znajduje się również kilka stron na temat autora oraz spis treści. Bardzo podoba mi się wydanie tej książki - na początku każdego opowiadania dostajemy subtelne ilustracje, tytuły są przetłumaczone, a poniżej każdego znajduje się oryginalny zapis japoński. Czcionka jest duża, a przy moich ostatnich problemach ze wzrokiem było to wręcz dla mnie zbawienie.
Muszę szczerze napisać, że Dazai po raz kolejny zauroczył mnie swoim stylem, mocno doceniam u niego głębokie podejście psychologiczne, wprowadza nas w swój świat w intymny sposób. Da się odczuć, że autor czerpał inspiracje ze swojego życia albo wplatał swoje uczucia w stanowiska bohaterów. Wiele z tych opowiadań było mocno pesymistycznych, ale ujmujących, narracja nie była mdła, wręcz przeciwnie. Cały zbiór czytało się naprawdę dobrze i płynnie. W trakcie lektury nie mogłam się oprzeć wrażeniu, jakby przelewanie tych myśli na papier było łapaniem oddechu.
Najbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie, czyli Biegnij, Melosie - zostało napisane na podstawie ballady Friedrich Schillera The Pledge, którą zresztą też polecam. Przy okazji dowiedziałam się od znajomego, że jest ono w kanonie lektur w szkołach w Japonii. Nie dziwi mnie więc, że to właśnie ten jeden z najważniejszych utworów Dazaia mnie zauroczył. Dlaczego? Po prostu spodobała mi się historia prawdziwej przyjaźni, w przeciwieństwie do większości dzieł Dazaia była pokrzepiająca. Wszystkie przemyślenia, słowa miały tam siłę, to nie była po prostu słodka opowieść.
Najmniej podobało mi się chyba tytułowe opowiadanie Liście, kompletnie do mnie nie przemówiło, mało z niego zapamiętałam, a już z pewnością nic nie wyniosłam.
Podsumowując, Liście jest to bogaty zbiór, który pozwala na głębsze poznanie stylu i spojrzenia autora, które głównie będziemy odczuwać w jego twórczości. Bardzo mi się podobał, ale niektóre opowiadania nie wywołały u mnie zachwytu, a wręcz nawet obojętność, a za to inne bardzo we mnie uderzyły. Uważam, że nie jest to zła pozycja na początek, ale na pewno jest różnorodna, więc ocena czy Dazai to coś dla nas może być wówczas ciężka, nie odradzam, ale polecam zacząć na przykład od Uczennicy - jak ja. A jeśli już go poznaliście to nie wahajcie się, to kawałek dobrej literatury, czytajcie! - nawet, jeśli nie przepadacie za zbiorami, bo ten jest jednym z lepszych jakie czytałam.
Ode mnie 7.5/10. Polecam.