Przeczytałam! Co mogę powiedzieć na początku, opisując ogólnie swoje wrażenia? Boska! Dla mnie, wielkim plusem, który zwrócił moją uwagę już na samym początku, jest to, że narratorem książki jest osobnik płci męskiej. Koniec z zakompleksionymi, wzdychającymi do swych idealnych bożyszczy nastolatkami! Koniec zresztą ze wszystkimi modnymi ostatnio ustalonymi schematami o zwykłej nastolatce i niezwykłym chłopcu; co więcej - w książce nie ma co szukać wampirów, czy wilkołaków. "Piękne istoty" to opowieść zupełnie inna. Bazująca na tradycyjnych legendach, czerpiąca swoje motywy z powieści gotyckiej - jest nawet stare zamczysko i mieszkający w nim tajemniczy mężczyzna, podziemne tunele, samo otwierające się drzwi, wirujące stoliki, gasnące świece, czy duchy wyłaniające się ze swoich krypt. Te wszystkie elementy budują niesamowicie zagadkowy i tajemniczy nastrój. Tajemnica jest tu kluczowym elementem. Od samego początku wiadomo, że wiele spraw jest niewyjaśnionych i w trakcie czytania rozwiązują się one stopniowo zaskakując aż do samego końca. Oczywiście pojawia się też dziewczyna, ale tym razem, to ona jest ta "niezwykłą". Podobało mi się, że romans bohaterów nie jest wyeksponowany na pierwszym planie. Tutaj rozwój akcji jest ważniejszy, nie ma sztucznych i nadętych scen w stylu romantycznych pocałunków w chwili zagrożenia życia. To książka przede wszystkim o przeznaczeniu, o klasycznej walce dobra ze złem, o możliwości dokonywania wyborów. Warto też wspomnieć o niezwykłym miejscu akcji. Jest nim niewielkie miasteczko Gatlin położone na południu Stanów Zjednoczonych w piękny sposób opisane przez autorki. Według mnie miasteczko to jest jednym z bohaterów książki. Opisane są różne zwyczaje, styl życia jego mieszkańców, również niektórzy ludzie w nim mieszkający, co tworzy naprawdę solidną podstawę do budowania na niej reszty świata, a także sylwetki głównych bohaterów. Miasteczko często opisane jest w sposób zabawny, prześmiewczy, dodaje książce wiele uroku. To jedna z największych zalet tej książki - narracyjność. Książka jest gruba, i dobrze. Jest w niej miejsce nie tylko na pędzące wydarzenia, ale także na szersze ujęcie całej problematyki. "Piękne istoty" napisane są ładnym stylem, któremu zupełnie nic nie można zarzucić. Kolejnym wielkim atutem jest to, co bardzo lubię także w innych książkach, czyli przeplatanie się teraźniejszości z historią. Tutaj mamy zestawienie dwóch sfer czasowych: teraźniejszości oraz wojny secesyjnej. Książka ta nie jest jednak idealna. Znajduje się w niej kilka niedociągnięć, przede wszystkim jeśli chodzi nadbudowę świata fantastycznego na realnym. W moim mniemaniu autorki powinny się zająć raczej pisaniem powieści realistyczno-społecznych, może historycznych, bo to wychodzi im idealnie. Oczywiście książka ta nie mogłaby istnieć bez wątku fantastycznego, bo jak już wcześniej wspomniałam, jest on tutaj najważniejszy i kluczowy, bez niego nie byłoby całej historii. Nie mówię też, że jest on beznadziejny, wręcz przeciwnie - ciekawy i wciągający, ale niestety, w wielu momentach niespójny, nielogiczny, czy mocno naciągany. Niedociągnięcia te wyraźnie widoczne są w zakończeniu (około 50 ostatnich stron), które jest nie tyle złe, co nie tak świetne i genialne jak poprzednie 480. Książka trzymała dystans i styl, a w zakończeniu autorki zbliżyły się do zbytniego patetyzmu. Mi osobiście wymyślone rozwiązanie akcji się nie spodobało. Wyglądało to trochę tak, jakby autorki pisały całą książkę osnuwając akcję wokół jakiejś wielkiej tajemnicy, tworząc wspaniały nastrój, ale jakby same nie do końca wiedziały, co chcą z tym później zrobić. Również całkiem ostatnie zdania książki, sygnalizujące czego mniej więcej możemy się spodziewać w następnym tomie według mnie nie wróży niczego nadzwyczajnego. (Ale to już takie tylko moje insynuacje). Pomimo drobnych wad, szczerze polecam tę powieść. Mogę zapewnić, że wady przeze mnie wymienione nie wpływają na odbiór całej książki, którą czyta się z wypiekami na twarzy do późnych godzin nocnych. (Poza tym, jak widzicie wady te są bardzo subiektywne i na pewno znajdą się osoby, które odbiorą te elementy zupełnie inaczej niż ja.) Naprawdę świetna robota! P.S. Przed lekturą radzę sobie przypomnieć podstawowe informacje na temat wojny secesyjnej. Dużym atutem dla czytelnika będzie też znajomość powieści "Zabić drozda", ponieważ są do niej liczne odwołania. (Bez jej znajomości kilka smaczków może umknąć.)