Ethan to nastolatek mieszkający w Gatlin, małym miasteczku w Karolinie Południowej. W Gatlin nie dzieje się praktycznie nic, każdy dzień jest przewidywalny do granic możliwości, a jakiekolwiek odstępstwa od rutyny urastają do rangi nie lada sensacji. Ethan jest popularny i powszechnie lubiany, spotyka się z równie znaną i lubianą Emily, gra w szkolnej drużynie koszykówki, wydawałoby się, że jego życie jest łatwe i przyjemne, prawda jednak okazuje się inna. Od śmierci matki Ethan śni sny o dziewczynie, którą próbuje uratować, a która wymyka mu się z rąk. Sen powtarza się i jest bardzo realistyczny, tak realistyczny, że po przebudzeniu nastolatek umorusany jest w pyle i błocie, które obecne były również we śnie. Życie Ethana zmienia się, gdy w szkole nie pojawia się nowa uczennica Lena Duchannes, siostrzenica Macona Ravenwooda, mężczyzny, którego niewielu ludzi tak naprawdę widziało, a którego każdy obawia się jak złego ducha, bo z tym też Macon jest utożsamiany. Nastolatka bardzo różni się od reszty dziewcząt z liceum Jackson, przez co staje się obiektem drwin całej szkoły. Z wyjątkiem jednej osoby. Ethan bowiem odkrywa, że Lena to dziewczyna z jego snu. Podoba mi się ta seria. Jest szalenie klimatyczna, a ja bardzo lubię tego typu powieści, które przy tym są napisane z pomysłem i mają ciekawą fabułę. „Piękne istoty” trzymają w napięciu i niepewności od początku do końca i nie ma tu czasu na nudę. Postaci występuje całe mnóstwo, ale każda jest inna i z charakterem. Para głównych bohaterów to inteligentne, racjonalnie myślące nastolatki. Ethan na okrągło czyta książki zakazane przez kościół Gatlin (czyli praktycznie wszystko, co kiedykolwiek zostało wydane), a Lena zaczytuje się w poezji Bukowskiego, sama zresztą też pisze. Nie jest płytka i zaślepiona miłością od pierwszego wejrzenia. Lena jest podejrzliwa i ostrożna, targają nią przeróżne emocje, z jednej strony nie chce być taka jak nastolatki z Gatlin, jednak z drugiej chciałaby być przez nich akceptowana i lubiana. Chciałaby wieść normalne, nastoletnie, beztroskie życie, jednocześnie zdając sobie sprawę, że to niemożliwe ze względu na to, kim tak naprawdę jest. Ethan natomiast zachowuje się jak normalny nastolatek – nie zawsze wie, co powiedzieć i jak się zachować, trochę obawia się własnych uczuć, popełnia błędy, przez co uczucie tych dwojga rozwija się powoli i w takim tempie, w jakim powinno. „Piękne istoty” to powieść bardzo dynamiczna, ale nie odczułam, żeby cokolwiek działo się zbyt szybko, przez co książkę czyta się naprawdę dobrze, nie odnosząc wrażenia, że cokolwiek zostało napisane na siłę i bez uprzedniego przemyślenia. Jestem jak najbardziej na tak i zabieram się już za kolejny tom. Komu polecam? Każdemu, kto lubi fantastykę i romans paranormalny, bo mimo że książka jest o nastolatkach, to jednak uważam, że spodoba się większości, które zaczytuje się w w/w gatunkach. Dostajemy wielką miłość, intrygę, mnóstwo wątków fantastycznych, a momentami odrobinę dramatu. To mieszanka, która w połączeniu z ciekawą fabułą zaowocowała bardzo porządną powieścią.