Jeśli jesteś debiutującym autorem, masz ciekawą opowieść spod znaku szeroko rozumianej literackiej fantastyki i zastanawiasz się do którego z wydawców skierować swoje kroki... - to wybór wydaje się oczywistym - do Fabryki Słow. Doskonałym potwierdzeniem tych słów niechaj będzie premiera debiutanckiej, pełnowymiarowej powieści Michała Głowacza pt. „Żywy beton”, która ukazała się właśnie nakładem niezawodnej Fabryki Słów. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
Oto świat przyszłości, postapokaliptycznej przyszłości, gdzie z jednej strony doszło do przemieszczenia kontynentów, z drugiej do naturalnej mutacji natury, zaś z jeszcze innej do wojny ludzkości z SI. W tej rzeczywistości żyje Lulu - prywatna detektyw, najemniczka, kobieta do misji niemożliwych, która w Mieście Terranegra zna każdy zakątek i wie gdzie odnaleźć to, co mogło się zagubić. Tym razem przyjdzie zmierzyć się jej z naprawdę trudną sprawą, jaką to jest odnalezienie pewnego naukowca i podróżujących z nim bojowych droidów, które po zakończonej kilkadziesiąt lat temu wojnie wciąż budzą wielki lęk. I tak też rozpocznie się podróż przez Miasto, która zaprowadzi Lulu tam, gdzie zawsze chciała i gdzie musiała dotrzeć...
Wszystko zaczyna się od dobrego pomysłu. I Michał Głowacz wpadł na takowy, powołując do życia niezwykły świat technologii i zbuntowanej natury, w którym oba te żywioły toczą ze sobą nieustającą walkę o dominację. W nim umiejscowił zaś barwnych bohaterów, którzy będą walczyć o życie, o swoje prawo do istnienia oraz o poznanie prawdy o tym, kim są. Efektem jest zaskakującą, intrygująca i dopracowana w każdym względzie powieść science fiction, która ma w sobie coś z klimatycznego kryminału, z sensacyjnego thrillera, ale też i ze znakomitej komedii.
Opowieść tę można podzielić na dwie główne części, które przedstawiają kolejne losy Lulu i tych, którym dane będzie jej towarzyszyć w realizacji misji. Pierwsza z nich skupia się na wydarzeniach w Mieście, gdzie główna bohaterka odkrywa kolejne elementy skomplikowanego śledztwa, gdzie pozwala nam lepiej poznać i zrozumieć codzienność życia w Terranegrze, jak i gdzie wreszcie rozpoczyna się druga, w mej ocenie zdecydowanie ważniejsza część tej historii - podróż Lulu i pewnej niezwykłej postaci, która zmieni absolutnie wszystko. I wszystko ma tu sens, logikę, właściwe tempo oraz mocny element zaskoczenia, tak by każdy kolejny rozdział był czymś, co każe nam spojrzeć na tę opowieść w zupełnie inny sposób.
Dawno, naprawdę dawno nie spotkałam książki, w której tak wiele będzie zależeć od dialogów. Dialogów, a dokładniej rzecz ujmując od ich jakości, inteligencji i tego, co wnoszą one sobą do całej historii. Tutaj tak właśnie jest, gdy oto rozmowy Lulu z towarzyszką jej niebezpiecznej podróży stają się tyleż sercem, co i paliwem napędowym dla całej opowieści, gdzie to wszystko jest ciekawym, ale też i zawsze nieprzewidywalnym. I zdaję sobie sprawę z trudu autora, który musiał zadbać o każdy detal i każde słowo tych rozmów, by były one tak doskonałymi i intrygującymi, jak są.
Wspaniali są także bohaterowie tej książki - z Lulu na czele, ale też i z pewną inną, bardzo charakterystyczną i barwną kobietą, o której jednak nie chcę wam mówić więcej, by nie zepsuć zabawy. Wracając do Lulu - to charakterna, twarda, doświadczona wojennymi losami i okaleczona na ciele młoda kobieta, która fakt ten rekompensuje sobie możliwością korzystania z nowoczesnej technologii. To świetna detektyw, znakomity żołnierz, ale też i dysponująca znakomitym poczuciem humoru dziewczyna, której nie sposób nie polubić za sprawą tego czytelniczego spotkania.
Nie sposób nie zachwycić się także obrazem tej powieściowej rzeczywistości, gdzie z jednej strony jest Miasto ludzi, nowoczesnej technologii, niczym nieograniczonej przestępczości i nie zawsze dobrze traktowanych, zmutowanych zwierzoludzi, w których ludzkie i zwierzęce cechą łączą się w całość. Z drugiej strony jest zaś sąsiadujący z Terranegrą, Las - miejsce owiane tajemnicami, z pewnością bardzo niebezpieczne, kryjące swoich naturalnych mieszkańców. I jest jeszcze tytułowy żywy beton, czyli technologia będąca bronią z SI, która tyleż fascynuje, co i przeraża. To coś innego, zaskakującego i bardzo ciekawego - ta niezwykła, fantastyczna rzeczywistość tej książki.
Przewodnim motywem tej opowieści jest pytanie o to, gdzie kończy się natura, a gdzie zaczyna technologiczny postęp. Oczywiście mamy tu wartką akcję, barwną przygodę, naprawdę świetnie przedstawione sceny walki i moc dobrego, czasami lekko czarnego humoru..., ale to jednak to powyższe pytanie objawia się nam wraz z postępem lektury w coraz większym stopniu. I owszem, w mej ocenie pada tu na nie bardzo interesująca odpowiedź, ale tę musicie poznać już sami. Najważniejszym wydaje się to, że mamy przed sobą znakomitą, wielowymiarową, bardzo inteligentnie podaną historię science fiction, której dopełniają równie pięknie ilustracje Pawła Zaręby.
„Żywy beton” Michała Głowacza, to z pewnością jedna z najciekawszych premier tego roku na polu naszej rodzimej fantastyki. To znakomity pomysł, jego dobre przełożenie na karty literatury, piękna gra dialogami oraz klimat, który oczarowuje nas od pierwszych chwil lektury. I ze swej strony wierzę, że to dopiero pierwsze nasze spotkanie z Lulu i z Miastem, gdyż ta postać i ten świat mają nam do zaoferowania znacznie więcej – jestem o tym przekonana. Gorąco polecam.
Świetna powieść. Gorąco polecam. Andrzej Ziemiański Witaj w świecie, gdzie technologia i natura toczą nieustającą walkę o dominację. Lulu, twarda i niezłomna detektywka, przemierza futurystyczne ...
Świetna powieść. Gorąco polecam. Andrzej Ziemiański Witaj w świecie, gdzie technologia i natura toczą nieustającą walkę o dominację. Lulu, twarda i niezłomna detektywka, przemierza futurystyczne ...
Michał Głowacz jakiś czas temu wydał książkę, a właściwie zbiór opowiadań w Wydawnictwie Alternatywnym, ale dopiero teraz postanowił sięgnąć po pełnoprawną powieść, a nie krótkie formy. Tym razem czy...
Q: Jakie wydawnictwo króluje w Waszych biblioteczkach? U mnie, bezkonkurencyjna jest @fabrykaslow, której nowy przedstawiciel pojawił się na mojej półce. Jest to debiut Michała Głowacza "Żywy ...
@chomiczkowe.recenzje
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Komedia, sensacja, fantastyka i bardzo dobra zabawa!
Jednego dnia jesteś zwyczajnym człowiekiem z kotem, z prawie pustym kontem w banku i z marzeniami, o których wiesz doskonale, że się nie ziszczą..., zaś drugiego dnia s...
Groza, dramat, komiksowa jakość z najwyższej półki!
Niepokojąca, gęsta od emocji, mroczna i zarazem piękna w swej słownej, znaczeniowej i obrazowej postaci... - taka jest „Smoła”, czyli najnowszy komiks Piotra Marca, któr...