"Lubię wracać tam gdzie byłem..." - to piękne, mądre i jakże bardzo życiowe słowa z piosenki nieodżałowanego Zbyszka Wodeckiego, które z każdym kolejnym dniem i rokiem na karku każdego z nas, wydają się być jeszcze ważniejsze... Słowa te odnoszą się również znakomicie do pięknej i poruszającej opowieści komiksowej pt. „Mały astronauta”, która ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Lost in Time i o której to mam przyjemność opowiedzieć wam w poniższej recenzji.
Oto Juliette - młoda kobieta o fioletowych włosach, która raz do roku wybiera się na rowerową przejażdżkę w pobliże swojego rodzinnego domu. Tym razem jednak znajduje obok niego tabliczkę z napisem „Na sprzedaż”, co pozwala wykorzystać jej tę sytuację do tego, by raz jeszcze przekroczyć próg starego domu. I wtedy też odzywają się piękne i nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa, w których wielką rolę odgrywa jej młodszy brat - chorujący na dziecięce porażenie mózgowe Tom, tytułowy „mały astronauta”...
Prostota, mądrość i szczerość - to właśnie te trzy rzeczy przemawiają do nas w największy sposób w tym niniejszym dziele Jeana-Paula Eida. Otóż artysta ten ukazał nam codzienność życie jednej z milionów rodzin, w której pojawia się chore dziecko i tym samym zmienia się dosłownie wszystko. I co ciekawe, poznajemy tę sytuację zarówno za sprawą wspomnień dorosłej już Juliette, jak i z niezwykle interesującej perspektywy samego Toma, który niczym kosmiczny astronauta orbituje w naszym ludzkim świecie, widząc go co prawda inaczej niż my, ale z pewnością nie mniej pięknie... Rowerowa wyprawa Juliette, zaskakujące odkrycie przed jej rodzinnym domem, sentymentalna podróż w czasie - to początek tej relacji, którą poprzedza dodatkowo spojrzenie na świat oczyma Toma. A potem..., a potem jest codzienność życia w tej rodzinie, którą znaczy radość, miłość i poświęcenie, ale też i te bardziej gorzkie chwile, gdy oto opieka nad Tomem wydaje się czasami ponad siły lub gdy inni ludzie widzą w chłopcu coś na wzór dziwadła. To niespieszna, niezwykle angażująca i wypełniona wielkimi emocjami relacja, wobec której to po prostu nie można przejść obojętnie...
Opowieść ta oczarowuje nas nie tylko swoją fabularną i emocjonalną wymową, ale też i ilustracyjnym obliczem. Jean-Paul Eid stworzył tu niezwykle malownicze, ciekawie balansujące głębią i zarazem znakomicie skadrowane rysunki, które urzekają nas swoją metafizyczną wymową, imponują na polu szczegółowości oraz poruszają tymi najbardziej emocjonalnymi ze scen. To także ładne dla oka i idealnie dobrane kolory, które czasami przyjmują fantastyczno-zabawne odcienie, zaś innym razem smutniejsze i mroczniejsze z barw. Komiks ten porusza i wzrusza - to bezsprzeczny fakt..., ale jednocześnie i zwraca naszą uwagę na trudny los chorych dzieci i ich bliskich, których to całe życie jest podporządkowane tak naprawdę opiece nad dzieckiem. To również ciekawe spojrzenie na uczucie rodzeństwa takiego dziecka, które z jednej strony musi wykazywać się niezwykłą dojrzałością, ale z drugiej też i musi radzić sobie z własnymi, dziecięcymi i młodzieńczymi problemami zupełnie same. I jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, to ta komiksowa relacja otwiera nam oczy na wiele trudnych i ważnych spraw...
Jeśli kochamy komiksy, to dobrze…, ale jeśli nawet nie jesteśmy wielkimi fanami tej literackiej formy ekspresji, to i tak możemy śmiało sięgnąć po niniejsze dzieło Jeana-Paula Eida z uwagi na to, że uniwersalna wymowa tej historii jest tak piękną i niezwykłą, iż urzeknie ona każdego wrażliwego odbiorcę. Ilustracje są tu oczywiście ważne, ale tak naprawdę dopełniają one jeszcze ważniejszej, obyczajowej opowieści o sensie życia, magii miłości i potędze poświęcenia dla tych, którzy są nam najbliżsi. Lektura „Małego astronauty” jest czymś więcej, niż tylko udaną rozrywką. To piękne, emocjonalne i niezwykle intymne spotkanie z niezwykłą rodziną, której życiowe ścieżki okazały się być nieco bardziej skomplikowanym, niż innych. I mogę was zapewnić, że wrażenia z tego spotkania okażą się tak silnymi i mocnymi, że nie zapomnicie ich przez bardzo długi czas – a być może i pozostaną z wami już na zawsze. Dla takich komiksów kocham ten literacki gatunek.
Każdego roku Juliette jedzie rowerem do dzielnicy, w której spędziła dzieciństwo. Tym razem jednak przed jej dawnym rodzinnym domem znajduje się tabliczka: „Na sprzedaż – dom otwarty”. Wraz z uchylen...
Każdego roku Juliette jedzie rowerem do dzielnicy, w której spędziła dzieciństwo. Tym razem jednak przed jej dawnym rodzinnym domem znajduje się tabliczka: „Na sprzedaż – dom otwarty”. Wraz z uchylen...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Groza, dramat, komiksowa jakość z najwyższej półki!
Niepokojąca, gęsta od emocji, mroczna i zarazem piękna w swej słownej, znaczeniowej i obrazowej postaci... - taka jest „Smoła”, czyli najnowszy komiks Piotra Marca, któr...
Sprawa jest prosta - jeśli Wydawnictwo Kultura Gniewu oferuje ci komiksowy album autorstwa Guya Delisle, to nie można odmówić sobie przyjemność spotkania z tym dziełem,...