Opowiada Rauszer w popularnej formie i z wielką pasją o pańszczyźnie w Polsce szlacheckiej, czyli de facto o systemie zniewolenia chłopów, który trwał przez wieki. W ramach pańszczyzny, chłopi, oprócz płacenia czynszów i podatków, musieli pracować za darmo na dworskich polach przez określoną przez pana liczbę dni. Poza tym w dobrach prywatnych pan miał nad chłopami władzę absolutną: „do 1768 roku za zabicie chłopa we własnych dobrach groziła wyłącznie kara grzywny.” Co ciekawe, było to prześladowanie zdecydowanej większości społeczeństwa przez niewielką mniejszość, mniej niż 10%.
Oczywiście panowie musieli jakoś wytłumaczyć podłe zachowanie, brutalność i wyzysk względem chamów. Więc twierdzili, że: „chłop jest istotą z natury bardziej prymitywną, niezdolną do wolności i racjonalnego działania, dlatego musi być kierowany przez pana, który wie lepiej.” To nic nowego: podobnie myśleli amerykańscy plantatorzy o swoich niewolnikach czy Anglicy o kolonizowanych mieszkańcach Indii.
Trzeba tu powiedzieć, że książka Rauszera nie jest historią pańszczyzny, opowiada głównie o tym jak chłopi wyrażali swój opór wobec ucisku, który uważali za skrajnie niesprawiedliwy. Ponieważ nie mieli żadnych praw politycznych, uciekali się do innych metod walki.
Najpopularniejszą formą oporu była ucieczka z dóbr zbyt ostrego pana: „Zagrożenie ucieczką chłopów z ziem powstrzymywało też co bardziej krewkich panów przed nadmierną brutalnością czy eksploatacją.” Popularnym kierunkiem ucieczki, zwłaszcza w XVII wieku, były województwa wschodnie.
Innym sposobem oporu były bunty chłopskie, czasami przeradzające się w powstania. I tak powstanie Chmielnickiego w 1648 r., może być traktowane jako ludowe: „Pierwszą rzeczą, którą zrobili po powstaniu wolni Kozacy oraz chłopi, było zniesienie pańszczyzny.” A najbardziej znanym buntem chłopskim jest krwawa rabacja galicyjska w 1846 r. pod przywództwem Jakuba Szeli. Co ciekawe, odbiła się szerokim echem w Europie, bo: „Była to największa chłopska rewolucja od czasów rewolucji francuskiej i pokazała ona zarówno siłom postępowym, jak i starym reżimom, że chłopi nie są bierną masą i należy się z nimi liczyć.” Efektem rabacji było uwłaszczenie chłopów w zaborze austriackim w 1848.
Znamienne, że pańszczyznę znieśli w Polsce zaborcy, a nie nasze polskie władze. W efekcie, po uwłaszczeniu: „W Galicji w wielu miejscach chłopi sami stawiali pamiątkowe krzyże. Wyrażali na nich wdzięczność cesarzowi za uwolnienie.” Podobnie było w Kongresówce. Trudno się zatem dziwić, że „W XIX wieku poza nielicznymi wyjątkami chłopi nie identyfikowali się z polskością i nie czuli się Polakami.”
Książka nie jest pracą historyczną, raczej socjologiczno-etnograficzną (autor jest etnografem), i to widać, razi jej chaotyczność i emocjonalność (np. porównanie obecnych frankowiczów do chłopów pańszczyźnianych jest nie na miejscu). Rabację galicyjską opisał Rauszer nader chaotycznie. Poza tym cały, mało dla mnie ciekawy, rozdział poświęcony jest temu, jak chłopi odzwierciedlali stosunki z panami w folklorze, głównie w pieśniach.
Z drugiej strony jest to rzecz ważna, nigdy dość pisania o pańszczyźnie i naszych chłopskich korzeniach, bo przecież jesteśmy z chłopów, a nie ze szlachty, jak wielu by chciało. Uświadomienie sobie i zaakceptowanie tej trudnej historii jest dla mnie koniecznym krokiem w kierunku dojrzałości narodowej.