Królowej Popiołu już nie ma. Theodosia wydostała się spod tyranii Kaisera, tym samym opuszczając swój kraj Astreę. Gotowa jest jednak stanąć do boju o odzyskanie swojej ojczyzny i pomścić zmarłych.
Theo odzyskała należyty jej tytuł Królowej i zdobyła zakładnika - Prinza Sorena. Jej lud wciąż pozostaje pod panowaniem Kaisera, podczas gdy ona sama przemierza tysiące kilometrów w poszukiwaniu armii. Jedynym sojusznikiem Theodosi jest przerażająca piratka Dragonsbane — jej ciotka, która twierdzi, że aby zdobyć sprzymierzeńców Theo będzie musiała wyjść za mąż. Dziewczyna nie chce ślubu, jednak wie, że będzie musiała poświecić siebie, aby uzyskać wsparcie i odbić Astreę. Czy los będzie jej sprzyjał, czy Theo napotka na swej drodze masę niebezpieczeństw? Tego przekonajcie się sami, sięgając po „Panią Dymu”.
„Pani Dymu” jest drugą częścią Trylogii Księżniczki Popiołu i chciałabym, aby o tej serii mówiono więcej, gdyż zasługuje ona na rozgłos. Laura Sebastian pozostawiła mnie z bólem serca, kiedy kazała czekać na kolejny tom. „Księżniczka Popiołu” zostawiła we mnie duży niedosyt i koniecznie musiałam wiedzieć, co wydarzy się dalej, jak bogowie pokierują losami Theodosi.
Podoba mi się sposób prowadzenia przez autorkę fabuły. Lubię te niektóre przegadane rozdziały, nie są ani trochę nudne, za to możemy z nich wiele wywnioskować i wyłapać najlepsze smaczki. „Pani Dymu” zarówno jak „Księżniczka Popiołu” są dobrze rozbudowane. Opisy są konkretne i bardzo wyraziste, nieraz miałam wrażenie, że stoję na miejscu Theodosi i podziwiam, to samo, co ona w tej chwili. Laura Sebastian ma lekki, konkretny i przyjemny dla czytelników styl, co zapewne w dużej mierze też jest zasługą dobrego tłumaczenia.
Cieszę się, że bohaterowie rozwijali się wraz z akcją, która nieustanie brnęła do przodu. Martwiłam się, że niektórzy z nich, a zwłaszcza Soren, zostanie bezpodstawnie przeformowany, lecz moje obawy przepadły w zapomnienie. Widać, że podróż, jaką przebyli bohaterowie, wpłynęła na ich zachowanie i motywy. Dorośli, gotowi są na poświęcenia, uczynią, to co najlepsze i najrozsądniejsze, aby ocalić Królestwo spod rządów tyrana Kaisera.
W tej części mamy kontynuacje trójkąta miłosnego, który momentami troszeczkę mnie irytował, ale na szczęście nie jest on głównym wątkiem historii. Theodosia wciąż nie wiem, którego z adoratorów powinna wybrać, ufać sercu, czy rozsądkowi? Cieszę się, że etap miłosny Theo rozwija się powoli i nie pędzi na złamanie karku. To dodaje tej historii klimatu. Zachwycił mnie wątek fantastyczny, który tutaj gra jedną z ważniejszych ról, przy okazji dobrze się rozwijając.
Zaskoczyło mnie zakończenie, gdyż się go kompletnie nie spodziewałam. Zostało przeprowadzone tak, że jedyne, co mi pozostało, to pozbierać szczękę z podłogi i wyczekiwać kolejnej części!
„Pani Dymu” jest dobrą kontynuacją, uważam, że dorównuje pierwszej części, a nawet ją przewyższa. Czytało mi się ją szybciej i znacznie lepiej niż poprzednią. Gołym okiem da się zauważyć, że autorka się rozwija.
Nie mogę się doczekać finałowego starcia, jestem ciekawa, czym mnie zaskoczy!