Leonardo Binenti miał wszystko, na czym mu zależało: władzę, szacunek i pieniądze. Pracował na to wiele lat dopingowany przez zemstę i rozgoryczenie. Kiedy budował swoje imperium, krew lała się strumieniami. Z czasem nazwano go królem Midasem, bo wszystko, czego dotknął, zamieniało się w złoto. Nikt nie pytał, za jaką cenę. Emily Carter przez całe życie miała pod górkę. W dodatku jej brutalny chłopak zamieniał każdy jej dzień w piekło. Jednak dopiero gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, zdobyła się na odwagę, aby zmienić swój los. Ucieczka okazała się trudniejsza, niż przypuszczała. Do urzeczywistnienia planu kobieta potrzebowała pieniędzy, a jedyną osobą, która mogła jej pomóc, był jej brat. Drogi Emily i Leonardo przecinają się w więzieniu, gdzie on odsiaduje wyrok, a ona przychodzi odwiedzić brata. To spotkanie zapoczątkuje całą lawinę wydarzeń w życiu Emily. Czy zmieni je na lepsze, czy może kobieta przekona się na własnej skórze, jaki smak ma łaska króla Midasa?
.
Za egzemplarz dziękuję
@wydawnictwoniezwykle i
@magdalena.szweda_ oraz za możliwość jej przeczytania. Gdy zobaczyłam okładkę, nie wiedziałam jeszcze wtedy czy podejmę się recenzji tej książki. Odrzucił mnie od siebie model na okładce, ponieważ to nie jest pierwsza książka, na której się pojawia. Trochę już to brzydnie i dziwię się, że graficy nie znajdą czegoś innego. No ale ja nie przyszłam tu do was debatować na temat okładki. Nawet dodam, że stwierdzenie „Nie oceniaj książki po okładce” w zupełności się tu sprawdza. Gdybym jej nie wzięła, plułabym sobie w brodę. To było tak dobre! Z autorką mam styczność pierwszy raz, ale po tym co tu przeczytałam biorę jej książki w ciemno. Leonardo, nazywany „Królem Midasem” jest cholernie bogaty. Nienawidzi dłużników i jest wobec nich bezwzględny. Jego serce jest zimne jak lód i nie zapowiada się na to, by ktoś go w sobie rozkochał. Lecz nagle na horyzoncie pojawia się Emily i możemy zobaczyć, jak Leonardo zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Dosłownie nie do poznania. Emily z kolei, jest w związku z Jackiem, który jest hazardzistą i jej katem. Jej jedyną, najbliższą rodziną jest jej brat, Matt, którego de facto wsadziła do więzienia dla jego dobra. Dalej pisać nie będę bo musicie koniecznie to przeczytać! Ludzie co tu się działo, nie mogłam się od niej oderwać. Gdy zauważyłam, że jestem na 200 stronie, zaczęłam sobie ją dawkować, żeby nie skończyć jej za wcześnie. Były momenty gdy śmiałam się w głos z dialogów i bałam się, że pobudzę wszystkich domowników. 🤣 Z kolei na drugi dzień usłyszałam od partnera: „Jak można cieszyć się do kawałka papieru?”. A no słuchajcie można. Magdalena Szweda potrafi budować napięcie to muszę przyznać. Tyle razy wstrzymywałam oddech by za chwilę moje serce biło z zawrotną prędkością, no i jak wspominałam wcześniej, w niektórych momentach płakałam ze śmiechu. Styl autorki jest lekki co sprawia, że między stronami się lawiruje. Wszystko jest tu przemyślane, dialogi, bohaterowie i opisów nie ma dużo. A zakończenie? 😳 Myślałam, że dostanę zawału, ale żeby dowiedzieć się jak to się kończy, musicie sięgnąć po tą pozycję. Powiem wam, że nie powiedziałabym, że jest to debiut i z całego serca gratuluję autorce, bo odwaliła kawał dobrej roboty. Polecam wam tą historię z czystym sumieniem i uważam, że jako romans mafijny na długo pozostanie w moim sercu.