Córka Avy, Carly, to typowa dziesięciolatka: pełna energii, radosna i kreatywna. Dla rodziców jest całym światem. Kiedy jednak zaczyna potykać się na schodach i wchodzić w drzwi, Ava natychmiast chce jechać do lekarza. Jej mąż Rick jest pewien, że nie ma się o co martwić – przecież dzieci bywają czasem trochę niezdarne. Ale instynkt podpowiada Avie, że coś jest poważnie nie tak. Carly otrzymuje straszną diagnozę: córka ma rzadką chorobę genetyczną. Chwilę potem tragiczny wypadek sprawia, że życie rodziny znowu pogrąża się w chaosie. Ava musi dokonać strasznego wyboru. Jak jednak wybrać pomiędzy dwoma osobami, które kocha najbardziej na świecie?
.
Za egzemplarz dziękuję
@wydawnictwofilia i za możliwość jej przeczytania. Akcja książki dzieje się w fikcyjnym mieście w Szkocji w Wielkiej Brytanii. Dodatkową zaletą takich książek dla mnie jest to, że mieszkałam tam ponad osiem lat i niektóre miejsca odwiedziłam. Niektóre nie ale znam tamtejszy krajobraz więc nie mam problemu z wizualizacją otoczenia. Historia jest napisana w narracji trzecioosobowej, a główną bohaterką jest Ava. Zaletą tej narracji jest to, że pozwala zobaczyć szerszy obraz tego, co się dzieje i poznać więcej postaci, co myślą i co robią. Wydaje się, że widzisz cały obraz i niczego nie omijasz. Rozdziały są napisane na przemian w teraźniejszości i przeszłości. Uważam, że to pomaga czytelnikowi zrozumieć, dlaczego coś się dzieje i co doprowadziło do teraźniejszości działania i decyzje. „Kochana córeczka” porusza naprawdę ciężkie tematy takie jak zdrowie dzieci, wypadek samochodowy, śpiączkę, opiekę u schyłku życia i nie tylko. Cóż kochani, jeśli szukacie wyciskacza łez to trafiliście w dziesiątkę. Ta książka została tak pięknie napisana i całkowicie wciągnęła mnie swoimi barwnymi opisami. Muszę zaznaczyć, że bez chusteczek do niej nie podchodźcie. Fabuła jest oszałamiająco wciągająca i przez cały czas trzymałam się na krawędzi mojego miejsca. Ta historia zostanie ze mną naprawdę na długo. Była wypełniona miłością, złamanym sercem, przyjaźnią i stratą, a ja byłam całkowicie pochłonięta nią przez cały ten czas. Podoba mi się fakt, że Alison skupiła się na chorobie Stargaedta. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam i jestem pewna, że wielu z was też nie, ale autorka przeprowadziła taki research, że informacje są podane tutaj jak na tacy i są przede wszystkim zrozumiałe. Postacie były dobrze wykreowane, takie realistyczne i z charakterem. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego bólu i cierpienia, przez które przechodziła Ava, zwłaszcza jako mama, taka silna i pełna pasji kobieta. Jednak nie tylko Ava przechodziła przez tak zwane piekło, ale także Carly, która de facto jest jeszcze dzieckiem. Ava, Carly i Rik są idealną rodziną i obserwowanie, jak przechodzą przez to wszystko, było absolutnie dla mnie bolesne. Jednak tam, gdzie było ciemno, prześwitywało światło i byłam bardzo zadowolona z przyjaźni Cama i Jenny. Oboje udzielali sobie wsparcia zmagając się z własnymi problemami. Ta książka absolutnie zawładnęła moim serce oraz umysłem. Wywołała morze łez, chociaż naprawdę ciężko mnie wzruszyć. PRZYPOMINAM O CHUSTECZKACH! Myślę też, że skończyła się idealnie, że tak to wszystko po prostu miało być. Bardzo chciałabym zobaczyć ekranizację tej historii, bo naprawdę na to zasługuję. Co do samej autorki gratuluję stworzenia tak pięknej historii, i muszę zapoznać się z poprzednimi pozycjami. Podsumowując: Jest to druzgocąca, bolesna, a jednocześnie piękna historia, która pozostawi Cię we łzach. POLECAM !