Na pierwszy rzut oka przeraziła mnie objętość tej książki i ta drobna czcionka, którą przecież już znałem i śledziłem za pierwszym razem. Mając jednak świadomość, że to w końcu kontynuacja przygód Joe Ledgera pokornie ruszyłem naprzód. Epizod z zarazą zombie skończył się w pierwszej części z niedomkniętą do końca furtką, więc byłem przekonany, że pójdziemy dalej tym tropem. I choć znowu, pośród codziennego zgiełku, autor zaskoczył swojego bohatera delegacją "smutnych" panów w wypukłych od broni garniturów, to jednak owe spotkanie miało zupełnie inny przebieg.
"Fabryka Smoków" to kontynuacja wydarzeń z pierwszej części cyklu. Spotykamy się z tymi samymi bohaterami na tych samych stanowiskach, niemal bezpośrednio po minionych wydarzeniach. W pełnej gotowości i z jeszcze lepszym zaopatrzeniem technologicznym. Kiedy coś trzeba załatwić, typu lotniskowiec z pełnym wyposażeniem, dane wywiadowcze czy sprzęt najwyższej klasy, wszystko sprowadza się do jednego wniosku "Pan Church ma znajomych w branży" i tyle musi nam wystarczyć. Z drugiej strony, przeciwnicy, też są nie w ciemię bici więc szerzą nie lada spustoszenie. Momentami ma się wrażenie, że wszelkie bariery w genetyce, wirusologii (jak w pierwszej części) i produkcji biologicznej przestają istnieć. Że taka "Wyspa doktora Moreau" Herberta George'a Wellsa przy Fabryce Smoków może wyglądać jak osiedlowa piaskownica.
Bohaterowie, nieco stonowani względem poprzedniej odsłony. Może przemawia za tym fakt, że znamy już ich mocne strony i nie są one tak wyraźnie podkreślone jak poprzednio. Baaa, zaczynają krwawić, tracić jednostki w grupie. To już nie walka superbohaterów a wojowników. Podczas lektury, kolejny raz zwróciłem uwagę na sposób prowadzenia działań, bo oczywiście militarnych aspektów mamy tu pod dostatkiem. Od wywiadu, planowania zadań po bezpośrednie starcia. Świetnie się to wszystko układa i tak jak Vladimir Wolff potrafi w swoich książkach barwnie ukazać szeroki kąt działań wojennych tak Jonathan Maberry doskonale sprawdza się w ciasnych pomieszczeniach. Walka w zwarciu, znajomość sztuk walki, tworzy tę opowieść wyjątkowo bogatą. To taki "Close Quarters" niczym drugi dodatek do gry komputerowej Battlefield 3, który zmienił zupełnie jej oblicze.
Zauważyłem, że historia Jonathana Maberry'ego nie zrobiła większego zamieszania w mojej głowie. Nie chodziła za mną, nie czułem jakiegoś mocnego parcia, by do niej wrócić, nie dość mocno mnie wołała. Kiedy jednak powracałem do niej, przepadałem z każdym rozdziałem. Najgorsze, że fabuła przeplatała się wątkami i gdy jeden był na granicy, zaraz następował przeskok i trzeba było przez niego przebrnąć by załapać się na ciągle gorące tory. Ale to zwykle były krótkie przeskoki, choć wskazówka w tle tykającego zegara pokazywała zupełnie co innego. Nie czułem upływającego czasu, a jedynie rozsądek dyktował mi kiedy powinienem odłożyć lekturę.
Takim sposobem wkręciłem się w tę historię. Miało być o zombie przy pierwszej odsłonie i owszem, temat został utrzymany pomijając wielką bramę (bo to zdecydowanie nie była furtka) na istotę tworzenia się epidemii. Druga część pokazała natomiast uniwersalność problemu zarazy i szerokie pole do popisu, z którego oczywiście skorzystał Jonathan Maberry. Brawo i trochę ubolewam, bo zostały jeszcze trzy części, ale niestety nie wydane na polskim rynku. Świetna historia i nie mam zielonego pojęcia jak ją sklasyfikować – sensacja, powieść katastroficzna czy może dreszczowiec jak za dawnych czasów szufladkowano filmy z dużego ekranu?
"Fabryka Smoków" to ciekawa opowieść. Niejednowymiarowa, bo choć każda część cyklu przedstawia konkretny wątek i krąży wokół jednego punktu, można wypatrzeć w niej wiele szerokich zagadnień. Ogólnie? Bardzo prosto, walki dobra ze złem, ale kiedy podejdziemy bliżej wyraźnie widać problem związany z zuchwałą zabawą instrumentami do majstrowania na polu genetyki. Możliwościami technologicznymi, które ograniczane są tylko przez zasoby finansowe. Manipulowaniu faktami i pozyskiwaniu danych niekoniecznie z zachowaniem zasad w oparciu o działające prawo. Jonathan Maberry spełnił swoje zadanie jako pisarza i stworzył historię do której chciałbym wrócić.