„Ta zbrodnia dopiero się przed nimi odkrywała, a prawda o niej z godziny na godzinę robiła się trudniejsza do pojęcia.”
***
Ponownie spotykamy się z komisarzem Adamem Lorenzem. Tym razem wybieramy się wraz z nim do niewielkich Rokitek, w odwiedziny do wieloletniego przyjaciela, który po latach wrócił do rodzinnej miejscowości, kupił tam podupadły poniemiecki pałac i pięknie go odrestaurował. Wizyta Lorenza nie przebiega tak jakby sobie tego życzył, czyli jak można się domyślić ze spokojnego urlopu nic nie wyszło. Już pierwszego dnia znika pracująca w majątku Ukrainka, a po kilku dniach jej ciało zostaje znalezione w lasku nieopodal. Urlop zmienia się w śledztwo, a my wraz z komisarzem wkraczamy w pełen sekretów światek małej mieściny.
***
„Proszę mi wierzyć, nie ma zbrodni bardziej doskonałej niż taka, o której nikt się nie dowiedział.”
***
Wciągnął mnie już sam opis, chociaż właściwie można by powiedzieć „ale to już było”. Wątek dość popularny, to prawda, ale mnie zawsze przyciągały ludzkie sekrety oraz specyficzna aura małej zamkniętej społeczności, choć właściwie tutaj mowa bardziej o pewnej konkretnej grupce ludzi.
Ten kryminał był strzałem w dziesiątkę. Zaczęłam czytać i nie mogłam się oderwać póki nie skończyłam, a książka liczy sobie niewiele ponad 360 stron. Takie sytuacje nieczęsto mi się zdarzają, powiedziałabym, że praktycznie w ogóle, więc samo to świadczy o tym jak bardzo takiej powieści potrzebowałam i jak wciągająca okazała się zagadka śmierci Olgi.
Mamy do czynienia z klasycznym kryminałem, z dość mocno ograniczonym wątkiem obyczajowym, co akurat w tym przypadku bardzo mi się podobało, ponieważ sprawa zabójstwa nie rozmywała się, a kolejne zwłoki, poznawanie otoczenia i odkrywanie mrocznych tajemnic z przeszłości, charakterów postaci ważnych dla fabuły oraz stopniowe zbliżanie się do finału skutecznie trzymały mnie przy lekturze. Autorka podrzuca mylne tropy i do samego końca nie wiedziałam kto stoi za tym wszystkim. Finalnie wszystko pięknie się łączy i wskakuje na swoje miejsce, a informacje, które pojawiały się wcześniej nabierały nowego znaczenia.
***
Przyciągają mnie historie, które swoją genezę mają wiele lat wstecz. To jednocześnie fascynujące i przerażające co skrywa ludzki umysł, w jakim mroku może funkcjonować i jak skutecznie potrafi, mówiąc kolokwialnie, mydlić oczy. „Pakt” to kryminał oparty na popularnych schematach, ale sama zagadka, dodatkowe wątki, umiejętne budowanie napięcia i podrzucanie fałszywych tropów sprawia, że trudno się oderwać. Wspólne przeżycia potrafią scalać i wiązać ludzi silnymi więzami przyjaźni, ale potrafią również niszczyć.
Myślę, że Anna Potyra doskonale przedstawiła ten wątek, sprytnie wplatając go w dynamiczne wydarzenia, które o wiele bardziej pochłaniały uwagę. Prócz tego znajdziecie tutaj także wykorzystywanie obcokrajowców do pracy, życie z niewiedzą co się stało z zaginionym dzieckiem, trochę działania prowincjonalnej policji, trochę brutalnych wspomnień z Donbasu, które w obliczu obecnych wydarzeń nabierają nowego wymiaru.
***
Podsumowując, „Pakt” Anny Potyry to doskonały kryminał, który może niekoniecznie oderwie Wasze myśli od tego co się aktualnie dzieje, ale z pewnością zaserwuje Wam intrygującą i wciągającą zagadkę do rozwiązania.
Przyjemnie było ponownie spotkać się z komisarzem Lorenzem. Anna Potyra na dobre zagościła na liście autorek, po których powieści będę sięgała bez wahania, wiedząc, że to, co dostanę będzie dopracowane w każdym calu i zaspokoi mnie czytelniczo.
Jeśli szukacie klasycznej powieści kryminalnej, z intrygującymi wątkami (także tymi psychologicznymi) dobrze dopracowanymi postaciami, zagadką, od której nie sposób się oderwać zdecydowanie polecam „Pakt”.