"30 lat za kratami" to osobista opowieść Pani Danuty Augustyniak, która przez trzy dekady pracowała w służbie więziennej na niemal każdym stanowisku.
Ta książka to dla mnie przede wszystkim obraz kobiety, która udowadnia, że swoją pracowitością, wytrwałością, determinacją, przekonaniami i wewnętrzną siłą można burzyć mury nietolerancji i budować mosty akceptacji.
Pani Danuta miała dziewiętnaście lat, kiedy po raz pierwszy przekroczyła mury więzienia.
Wtedy niewiele kobiet pracowało w służbie więziennej. To miejsce jest zdominowane przez mężczyzn.
Autorka historii na przestrzeni lat spotykała się z nieufnością, zdystansowaniem i szowinizmem.Wielokrotnie musiała udowadniać, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.
Pokazała, że kobiety to osoby wielozadaniowe i dobrze radzą sobie zarówno w pracy zawodowej, jak i z prowadzeniem domu, a służba w więzieniu, czy areszcie to nie jest taki zwyczajny etat.
Poprzez lata w systemie więziennym wiele się zmieniło i z pewnością Pani Danuta dołożyła do tego swoją cegiełkę.
Bohaterka wspomina, że Służba Więzienna jako pierwsza formacja mundurowa przyjęła w swoje szeregi kobiety, ale jednocześnie kompletnie nie była do tego przygotowana.
Jest jeszcze jedno ważne nazwisko, które wymienia Pani Danusia. To Maria Dąbrowska - Majewska, działaczka społeczną, pedagożka, resocjalizatorka.
To wspaniała kobieta z pasją. Jestem pełna podziwu dla jej dokonań.
Danuta Augustyniak przedstawia swoje podejście do osadzonych i opowiada jak udało się jej uzyskać ich szacunek i zaufanie.
"Nie oceniam ich. Nie wracam do ich przestępstw. Czasami myślę sobie, że nawet lepiej nie wiedzieć, za co siedzą. Człowiek się wtedy nie uprzedza. Bo przecież oni już za swoje czyny zostali osądzeni i skazani. No i staram się ich traktować równo i sprawiedliwie."
"(...) moja opinia jest niezmienna. Od lat powtarzam za Rousseau: "Człowiek jest z natury dobry". I tak właśnie myślę o osadzonych. Przecież oni nie urodzili się przestępcami, złodziejami, mordercami czy dilerami. Zdecydowana większość z nich tak naprawdę nie chciała się znaleźć w tym punkcie swojego życia, w którym są. Czasami zastanawiam się, czy skazani przypadkiem nie są ofiarami. Ofiarami swoich rodziców, środowiska, w którym się wychowali, może szkoły, a może systemu?"
Postawa godna naśladowania. Mnie tak to łatwo nie przychodzi, choć zgadzam się z tym, że każdemu należy się szacunek.
Z zainteresowaniem i z rosnącym podziwem czytałam opowieść Pani Danuty.
Podczas lektury naszła mnie taka refleksja: niełatwo jest pisać o sobie.
Trzeba mieć do siebie duży szacunek, silne poczucie własnej wartości, trzeba dostrzegać zarówno swoje słabe, jak i mocne strony. Być pewnym siebie i pewnym swoich przekonań.
Czasem było bardzo trudno, ale czas pokazał, że autorka sprostała wyzwaniom nie tylko zawodowym, ale przede wszystkim życiowym.
Jeśli szukacie w tej opowieści sensacji i więziennych historyjek mrożących krwi w żyłach to raczej tu tego nie znajdziecie. Z tej opowieści bije duży spokój, dystans i opanowanie, choć emocji też nie brakuje.
"30 lat za kratami" To trochę inny obraz więzienia, niż ten, który poznałam, nie tyle z filmów, co z reportaży o tej tematyce? Który z nich jest prawdziwszy? Tego nie wiem. Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku.
Ja osobiście polecam ten tytuł.