Książka Haitiwaji jest chyba pierwszym naocznym świadectwem tego, co wyprawiają Chińczycy w kraju Ujgurów, prowincji na północnym wschodzie Chin. Ujgurowie to mniejszość narodowa, mówią językiem zbliżonym do tureckiego, są wyznawcami islamu. Pod pretekstem walki z terroryzmem Chiny wprowadziły tam w ostatnich latach powszechny program inwigilacji i reedukacji całego narodu, używając do tego najnowocześniejszych technologii. Mówiąc wprost, chodzi o zniszczenie tożsamości Ujgurów: albo mają stać się Chińczykami, albo zniknąć z powierzchni ziemi.
Bohaterka i autorka książki, Ujgurka, uciekła z Chin w 2006 r. i osiedliła się wraz z rodziną we Francji. W 2016 r. poleciała do Chin zwabiona pod błahym pretekstem podpisania pewnych dokumentów; została z miejsca aresztowana, bo służby tamtejsze dysponowały zdjęciem jej córki z demonstracji Ujgurów w Paryżu. Trafiła do ciężkiego więzienia: miesiącami miała kajdany na nogach, a wszechobecne kamery śledziły każdy ruch więźniarek – przykład nowej technologii w służbie oprawców.
A potem, po parodii procesu, który trwał 10 minut, skazano ją na siedem lat obozu reedukacyjnego, czyli instytucji służącej praniu mózgów, dosłownie. Kobietom przez jedenaście godzin dziennie wbija się do głowy papkę sławiącą partię komunistyczną, muszą zdawać egzaminy z 'wyuczonego' materiału, prowadzić dzienniczki, poza tym szprycowane są tajemniczymi substancjami, prawdopodobnie się je sterylizuje, inne zastrzyki prowadzą najprawdopodobniej do otępienia i częściowej utraty pamięci – kolejny przykład stosowania nowych technologii. Na dodatek w obozach reedukacyjnych panują ciężkie warunki życia: podłe jedzenie, grubiańscy strażnicy, pełna inwigilacja. Po kilku latach takiej tresury wychodzą z obozów już inni ludzie, a raczej wraki ludzkie ze zmienioną świadomością i całkowicie sterroryzowane. W tych obozach siedzi co najmniej milion ludzi. Cała ta polityka nosi znamiona czystki etnicznej: chodzi o zniszczenie narodu ujgurskiego i zastąpienie ich Chińczykami.
Autorce się udało wyrwać z tego piekła po paru latach, bo rodzina we Francji narobiła sporo wrzawy w związku z jej aresztowaniem, pomogły jej też władze francuskie. Ale najpierw musiała wyrazić skruchę i nagrać przyznanie się do winy a rodzinie we Francji zabroniono wszelkiej aktywności w obronie Ujgurów, to była cena za jej uwolnienie.
Trudno oceniać wartość artystyczną książki, to przede wszystkim ważne i unikalne świadectwo potworności popełnianych przez reżim totalitarny, który nie cofnie się przed niczym. Piszę 'unikalne', bo cudzoziemcy nie mają wstępu do tego regionu, a wszelkie informacje stamtąd są utajnione.
Jest to straszliwie przygnębiająca lektura przypominająca wspomnienia z obozów hitlerowskich lub stalinowskich. Ale tam chodziło o bezpośrednią zagładę ludzi albo o zabijanie wyniszczającą, niewolniczą pracą. U Chińczyków celem jest pranie mózgów przy użyciu najnowszych technologii. Myślę, że jeśli pojawi się możliwość zmiany świadomości przy pomocy jeszcze innych technologii np. sztucznej inteligencji, to z pewnością jej użyją – co ich powstrzyma? No cóż, słowa: demokracja, prawa człowieka, niezależne sądownictwo czy ochrona prywatności są pustymi dźwiękami dla władców Chin. I pomyśleć, że mamy do czynienia z drugą gospodarką świata, rosnącym w siłę mocarstwem, które już się rozpycha w Azji i Afryce, a także w Europie, brr...