Uzdrawianie zranionego serca może przebiegać w różny sposób. Są tacy, którzy topią smutki w alkoholu, inni zastępują starą miłość nową a jeszcze inni robią sobie wakacje od wszelkich problemów, tak jak bohaterka książki pt.: „Kulturalna zawierucha”.
Grażyna Górnicka pochodzi z Wałbrzycha. Z wykształcenia jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie historii sztuki, filologiem i animatorką kultury, a z zamiłowania amatorką podróży oraz jazdy konnej.
Moją uwagę zwróciła okładka, na której widać sympatyczną mordkę niewielkiego pieska, wyglądającego zza gitary a za nim, w tle widoczna jest panorama Barcelony. Taki obrazek skojarzył mi się z historią, w której muzyka odgrywa wiodącą rolę. Jednak okazało się, że jest nieco inaczej. Muzyka jest obecna ale najistotniejsze są tu obrazy barokowe.
Zanim jednak przeniesiemy się do hiszpańskiej stolicy, poznajemy Weronikę Flis, która jest u swojej przyjaciółki Iwony Szulc. Zastajemy tam żenującą scenę. Otóż Michał, brat Iwony, rozpacza po tym, gdy zostawiła go dziewczyna. To staje się punktem wyjścia do właściwej historii, jaką chciała nam opowiedzieć autorka ustami Weroniki.
Przyznam, że ta historia mnie nie porwała, być może dlatego że spodziewałam się zupełnie innej opowieści, bardziej tajemniczej i romantycznej. Już sam początek mnie nieco zniechęcił, gdyż „ryczący jak bóbr“ Michał wydał mi się groteskowy i mało realny. Zabrakło mi też bardziej rozwiniętych wątków.
Powieść rozgrywa się na dwóch płaszczyznach: w Hiszpanii i w Polsce tworząc dwa osobne wątki istotne dla całej fabuły. Pierwszy z nich toczy się wokół Weroniki, która wraca w swojej relacji do chwili, gdy rozstała się ze swoim partnerem. Jej przyjaciel, Pete, zaprasza ją do Barcelony, by mogła nabrać dystansu do siebie i tego, co się jej przydarzyło. Drugim wątkiem są wydarzenia na pewnym zamku położonym w polskich górach, na którym toczy się turniej łuczniczy. Wśród uczestników znajdują się dwie postacie, których działania śledzimy naprzemiennie z opowieścią Weroniki.
Akcja toczy się powoli, skupiając się na postaci głównej bohaterki, która często rozmawia o sztuce, hiszpańskim klimacie, zabytkach a przede wszystkim obrazach przypadkowo odkrytych w jednym z pubów. Wątek dotyczący pobytu Weroniki w Barcelonie przypomina bardziej relację z przebiegu zdarzeń i przebiega w narracji pierwszoosobowej. Natomiast epizody związane z zamkiem ukazane trzecioosobowo. Dzięki temu łatwiej jest czytelnikowi można zorientować się w poszczególnych wątkach.
„Kulturalna zawierucha“ to powieść obyczajowa z elementami kryminalnymi, które nieco ożywiają fabułę, zwłaszcza w jej drugiej połowie. To też opowieść o przyjaźni, ale przede wszystkim o obrazach, przeplatana muzycznymi akcentami. Książka ma mniejszy format od standardowego, więc świetnie nadaje się do czytania na przykład w czasie podróży czy na ławce w parku. Miałam wrażenie, że fabuła jest tu sprawą drugorzędną, gdyż autorka poświeciła dużo miejsca malarstwu hiszpańskiemu ale też średniowiecznym zwyczajom rycerskim. Z pewnością umili ona wieczór tym osobom, którzy nie lubią zbyt obszernych lektur i potrzebują relaksu po intensywnym dniu.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/10/652-kulturalna-zawierucha.html