Clifford D. Simak to autor dobrze znany wśród starych wyjadaczy literatury science fiction. W Polsce w latach '90, kilka czołowych wówczas oficyn zajmujących się wydawaniem tego typu książek, wypuściło blisko dwadzieścia pozycji z bibliografii Autora. W tym również omawianą dziś Stację pośrednią, która wówczas ukazała pod nieco innym tytułem: Stacja tranzytowa. Powiedzmy sobie jednak szczerze: w latach '90 ciężko było znaleźć ładnie wydaną fantastykę. Dominowały krzykliwe okładki broszurowe, które dziś najczęściej oceniamy jako kiczowate i tandetne, choć i te mają swoich zwolenników. Teraz jednak za Simaka zabrało się Wydawnictwo Zysk i S-ka, a jak wiemy, poznańska oficyna potrafi pięknie wydawać klasykę.
Stacja pośrednia, to niewielkich rozmiarów powieść, która po raz pierwszy ukazała się w USA w roku 1963. Rok później Clifford D. Simak zgarnął za tę książkę Nagrodę Hugo. Wówczas był to Jego jubileuszowy, bo dziesiąty tytuł w literackim dorobku. Zaczął publikować zaraz po wojnie - w 1946, a jego pisarska kariera zakończyła się równo cztery dekady później. Stacja pośrednia, to opowieść o Enochu Wallesie, który żyje samotnie w starym domu na wzgórzu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie plotki, jakie krążą po okolicy, a które przypadkowo docierają do pewnego agenta CIA. Mówią one, że Enoch, choć wygląda na góra 30 lat, w rzeczywistości ma aż 124. Dokumenty zdają się to potwierdzać, a z obserwacji wynika, że nieźle zakonserwowany "dziadunio" wiedzie raczej nudne życie, które wypełniają mu spacery po okolicy, rozmowy z listonoszem i siedzenie w domu. No właśnie, rodzinne domostwo Enocha, w rzeczywistości, od blisko stulecia, nie jest tak do końca domem, to międzygwiezdna stacja pośredniej, w której przeróżne i dziwne istoty z całej galaktyki, zatrzymują się na moment, aby odpocząć, zebrać siły i ruszyć w dalszą podróż. Znacznie dalszą...
Nie miałem wielkich oczekiwań względem Stacji pośredniej. Clifford D. Simak miał u mnie czystą kartę, ponieważ nigdy wcześniej nie miałem okazji czytać jego dzieł. Wystarczyło jednak pierwszych kilka stron, abym poczuł to przyjemne mrowienie w mózgu, które zawsze informuje mnie: "słuchaj, stary, to będzie świetna książka". Można to też uznać za ostrzeżenie, bo - wiadomo - dobre książki potrafią przylepić tyłek do fotela. A Stacja pośrednia to powieść nie tyle dobra, co rewelacyjna, opowiadająca nie tylko ciekawą historię, ale i niosąca dla czytelników wyraźny przekaz. Ta książka jest niczym manifest antywojenny i prośba, abyśmy się, jako ludzkość, opamiętali. Simak pisząc tę powieść, na pewno miał z tyłu głowy toczący się wówczas wyścig zbrojeń, zimną wojnę i groźbę ponownego użycia atomu; wojnę w Wietnamie pewnie też. I tak sobie myślę, że przecież to wszystko jest aktualne również dzisiaj, 60 lat po tym, jak Clifford Simak opublikował swoje słowa. Nawet strony konfliktu za bardzo się nie zmieniły, więc chyba jednak jesteśmy niereformowalni, albo władcy świata wybierają złe lektury i słuchają kiepskich doradców lub też - co najbardziej prawdopodobne - to psychopaci, dla których wojna to kolejna partia szachów, w której Ty czy ja, jesteśmy jedynie pionkami, które można poświęcić.
Stacja pośrednia z pewnością uczy nas jak być dobrym, szlachetnym człowiekiem. W ogóle - co jest pewnym paradoksem, bo przecież kosmitów jest tu całkiem sporo - ta powieść jest właśnie o nas - o ludziach. Simak, w swojej książce, dokonuje głęboko przemyślanej wiwisekcji ludzkości. Ta książka, w dużej mierze, jest o naszych lękach, uprzedzeniach i ułomnościach, ale również o naszych wielkich sercach, tolerancji i miłości do drugiej istoty, w tym przypadku, niekoniecznie z tego samego gatunku. Owszem, momentami trąca naiwnością, ale to jest właściwie urok książek napisanych dziesięciolecia temu, gdy na pewne sprawy ludzie patrzyli nieco inaczej. Simak posługując się prostym, ale bardzo miłym w odbiorze językiem, serwuje nam historię wzruszającą, fascynującą, ale i tajemniczą. To jednak nie jest jedna z tych tanich opowieści o kosmitach pałających rządzą krwi Ziemian. Nie, wręcz przeciwnie, akcja Stacji pośredniej jest bardzo stonowana, a klimat jaki tu panuje jest, powiedziałbym: "teatralny", ograniczający się do właściwie kilku lokacji.
Zatrzymajmy się na moment przy bohaterach. Stacja pośrednia, to właściwie "spektakl" jednego aktora. Enoch Wallace to postać doskonale napisana i głęboka, rozdarta przez konflikt tragiczny, ponieważ w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że nieważne jaką decyzję podejmie, każda będzie zła. Enoch, to facet, który jest ciekawy wszechświata, dużo się uczy od przewijających się przez jego stację kosmitów, spisuje relacje z każdego spotkania, kolekcjonuje otrzymane od Obcych prezenty i czyta. Dużo czyta. Choć z racji wykonywanej przez siebie pracy zawiadowcy stacji międzygwiezdnej, stroni od ludzi (nikt inny na Ziemi nie ma pojęcia co się kryje w jego domu), to jednak nie jest zupełnie wyalienowany. Bliskimi mu osobami są: listonosz oraz głuchoniema sąsiadka Lucy, posiadająca umiejętność leczenia dotykiem.
Clifford D. Simak dał nam bardzo ciepłą i fascynującą powieść z morałem. Powieść graniczącą z przypowieścią. Nie wiem czemu, ale momentami Stacja pośrednia przypominała mi prozę Steinbacka. Tłumaczę to sobie tym, że obaj panowie mieli podobną wrażliwość i zbliżone spojrzenie na samotnego człowieka w wielkim świecie. Poza tym Simak stworzył bardzo oryginalne dzieło, które słusznie weszło do kanonu klasyki gatunku. Stacja pośrednia to jedna z tych nielicznych powieści science fiction, które mogę polecić nie tylko miłośnikom tego typu literatury, ale i każdemu kto ceni sobie piękne historie. Jestem zachwycony.
© by MROCZNE STRONY | 2023